Patrick The Pan - "To był utwór dla mojej niespełnionej miłości z liceum"
Kiedy miał 15 lat, rodzice na urodziny podarowali mu gitarę klasyczną. I tak zaczęła się jego przygoda z muzyką. Wkrótce Piotr zaczął komponować piosenki. Pierwsza, jak wspomina, napisana była dla wybranki serca. I choć droga połówka nie odwzajemniła uczuć, młody i wrażliwy artysta zyskał znacznie więcej, świadomość, co chce w życiu robić.
- To był utwór dla mojej niespełnionej miłości z liceum. Powstał na Walentynki, ale to już była musztarda po obiedzie, bo było jasne, że ona mnie nie chce. Ale z perspektywy czasu jestem jej za to wdzięczny. Mówimy o latach 2005. Mam tę piosenkę cały czas na dysku. Może kiedyś ją opublikuję. To był taki moment, w którym absolutnie nic nie zdziałałem w sprawach sercowych, ale w mojej głowie zrodziła się myśl, że fajne jest to nagrywanie i robienie swoich piosenek – wyjaśnił.
Rok 2012 był rokiem przełomowym. To właśnie wtedy Patric the Pan, nagrał płytę "Something of an End"., którą postanowił podzielić się w sieci. Rok później dzięki rekomendacji Artura Rojka, podpisał kontrakt fonograficzny z wytwórnią Kayax, gdzie wydał dwie kolejne płyty: "...niczym jak liśćmi" i "trzy.zero".
- To była moja ambicja, że chce nagrać kiedyś płytę, poważną, dojrzałą, pokazującą mnie. Nie oczekiwałem po tej płycie absolutnie niczego. Kiedy ją nagrałem, wypuściłem ją do interentu, zrobiłem wydarzenie i poszedłem do znajomych. Wróciłem do domu i okazało się, że to wydarzenie zaczęło bardzo szybko rosnąć w siłę. Płyta zaczęła żyć swoich życiem, które wyszło poza rejony towarzyskie. Zacząłem dostawiać mnóstwo wiadomości. Gdzie można kupić płytę, kiedy koncert. Ja nie byłem na to przygotowany i to było na swój sposób piękne – wspomina.
Pierwszy koncert poza Krakowem, a czwarty w życiu to był Open’er.
- Pamiętam, że jechałem do sklepu muzycznego, bo nie miałem nawet pieca gitarowego, żeby mieć go na scenie. Kompletnie nie byłem przygotowany na takie okoliczności – dodał.
Kolejnym historią, która utwierdziła Piotra, że chcieć to móc, był festiwal Sacrum Profanum, na który dostał zaproszenie. Młody artysta miał zagrać u boku Adriana Utley, czyli gitarzysty legendarnej grupy Portishead.
- Byłem przerażony. Z jednej strony wychowałem się na Portishead, więc cieszyłem się, że taka propozycja się pojawiła. Z drugiej strony był mały problem, bo dostałem wraz z mailem nuty. Ja nie znam nut, nigdy się ich nie uczyłem, bo jestem z wykształcenia filologiem nie muzykiem. Ze złamanym sercem odpisałem, że nie dźwignę tego, nie uda się. Organizator bardzo nalegał. Wynająłem kolegę, który mnie przygotował. Okazuje się, ze to nie było takie trudne i zagraliśmy to. To jest jedno z najważniejszych wydarzeń w moim życiu – dodał.
Piotr przyznał, że choć występ zakończył się sukcesem, bardzo długo leczył się z kompleksów wynikających z braku ukończenia szkół muzycznych.
- Pamiętam, że druga i jeszcze trzecia płyta były robione w duchu takiego popisu. Ja nie jestem ze środowiska, ale wam pokażę, ile tej muzyki już zrobiłem. To było głupie, z perspektywy czasu było bez sensu. W którym momencie życia to puściło. Ten mój kompleks, który pielęgnowałem przez lata, jest jedną z moich największych sił. Tworząc muzykę intuicyjnie, a nie w sposób wyuczony, trochę oszukuje system. Intuicja doprowadziła mnie do bardzo ciekawych miejsc w życiu – wyjaśnił.
Patrick The Pan – "Usłyszałem kiedyś ładne zdanie, że porównywanie to jest samookaleczanie"
Patrick The Pan to jeden z tych muzyków, który nie tylko zajmuję się własną twórczością, ale także pracuje z innymi. Gra na stadionach z Dawidem Podsiadło, a także spełnia się producencko. Na swoim koncie ma współpracę z Sanah, Kaśką Sochacką, Dawidem Tyszkowskim, Darią Zawiałow, Andrzejem Smolikiem, Ralphem Kamińskim,Pauliną Przybysz, Meek Oh Why'em, czy Misią Furtak. Jak w tym zabieganym świecie znajduje czas dla siebie?
- Kosztowała mnie to na początku sporo stresu, kiedy pojawiały się różne propozycje z różnych miejsc i ja oczywiście wszystkie przyjmowałem, bo wszystkie chciałem realizować, zaniedbałem swój czas, co niejednokrotnie doprawiło mnie do frustracji i złości. Z czasem nauczyłem się mówić nie – dodał.
Na pytanie, czy obracając się w świecie stadionów i koncertów dla wielotysięcznej publiczności, nie czuje zazdrości, odpowiedział:
Branża muzyczna jest tak skonstruowana, że niby wszyscy jesteśmy rodziną i nie jest popularne przeświadczenie, że jestem konkurentami, bo nie jesteśmy. Ale z drugiej strony ta branża jest tak skonstruowana, że tę konkurencyjność i to skłanianie do porównywania wręcz narzuca. Wszędzie mamy statystyki, na platformach streamingowych możemy zobaczyć, ile kto ma odsłuchań, są nagrody typu Fryderyki, czy złote płyty. To jest bardzo trudne, żeby nie włączyć sobie tego porównywania. To jest coś, co wielokrotnie zabiera mi przyjemność, ale jestem już uważny i wiem, kiedy wpadam w tę spiralę. Jednym z procesów, jest pielęgnowanie tych wspomnień, pamiętanie o dobrych rzeczach, które się zrobiło. Usłyszałem kiedyś ładne zdanie, że porównywanie to jest samookaleczanie – wyjaśnił.
Patrick The Pan – To nie najlepszy czas dla wrażliwych ludzi
Po krążku "Miło wszystko" wydanym w 2021 roku przyszedł czas na nowe wydawnictwo. Tym razem Patrick The Pan w dniu 36 urodzin zaprezentował światu krążek "To nie najlepszy czas dla wrażliwych ludzi".
- Ten tytuł ma trochę zaczepiać i prowokować, bo jeśli ktoś jest wrażliwy, to nigdy nie będzie dla niego dobrego czasu, bo będzie przeżywać najmniejsze rzeczy bardziej niż inni gruboskórni. Dostrzegam jakiś taki absurdalny skręt, w stronę, której nie rozumiem, nas jako świata. I dużo dziwnych przewartościowań się wydarzyło na naszej ziemi w ostatnim czasie. W jakoś sposób to przezywa, ale ten tytuł ma trochę podszczypywać – wyjaśnił.
Co wydarzyło się na przestrzeni kilku lat, że z "Miło wszystko" zrobił się "nie najlepszy czas dla wrażliwych"?
- Muzyczne ta płyta jest kontynuacją, tekstowo fajerwerki się pokończyły i wrócił melancholik. Przez ostatnie 3 lata poświęciłem więcej czasu niż dotychczas na refleksje nad własnym życiem i nad zatrzymaniem się i rozejrzeniem się dookoła, na siebie, za siebie, co zrobiłem, czego nie zrobiłem, kim jestem i kim nie byłem. Ta autorefleksja jest tutaj silniejsza niż dotychczas, to jest punkt wyjścia do tego konkretnego albumu – powiedział.
Na krążku znalazły się utwory tj. "o bzdurach, tatuażach i miłości", "Ty wiesz", "nie chce być w twoim życiu przejazdem", "czego chcemy my" czy "Ballada do sąsiada z góry". Jak się okazuje, sąsiad naprawdę istniał.
- Mieszkałem w Krakowie w jednym miejscu przez 5 lat. Miałem tam sąsiada, który mieszkał piętro wyżej i byłem z nim tylko na dzień dobry. To jest piosenka o bezsenności, obserwowanej z perspektywy. Spędziłem wiele nocy, nie śpiąc i słyszałem, że jego parkiet też skrzypi, że on nie śpi. (…) Mamy takie czasy, że o sąsiadach mało się wie. W pewnym sensie łączyła nas ta bezsenność. Ja w tej piosence tak romantycznie sobie dopowiedziałem, dlaczego on nie śpi. Ta piosenka jest o takiej niewidzialnej więzi sąsiadów, których łączy wspólny problem – wyjaśnił.
Patrick The Pan - Trasa koncertowa
Patrick The Pan wyruszył w trasę koncertową "Dla wrażliwych ludzi tour". Wkrótce będziemy mogli usłyszeć go w Krakowie, Wrocławiu, Warszawie, Poznaniu, Kielcach i Toruniu.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Zalia o nowościach muzycznych i zakochaniu. "Numery są o moich relacjach"
- Dominik Dudek spełnia marzenia. Na scenie Dzień Dobry TVN zaśpiewał utwór "Follow you"
- Lionel Richie po latach wraca do Polski. Gdzie i kiedy wystąpi autor hitu "Hello"?
Autor: Nastazja Bloch
Źródło zdjęcia głównego: Dzień Dobry TVN