- Pani Maria wychowała się w środowisku żużlowym i przez lata marzyła o jeździe.
- Jej ojciec, Tadeusz Fedko, współtworzył jedyny polski motocykl żużlowy FIS.
- Dzięki wsparciu Unii Tarnów spełniła swoje największe marzenie i po raz pierwszy ruszyła na tor.
Rodzinna tradycja i odkładane marzenia
Od dzieciństwa otoczona brzmieniem silników, zapachem oleju i pasją ojca, pani Maria przez lata nosiła w sobie pragnienie, którego nigdy nie mogła zrealizować. Kobieta do dziś wspomina emocje towarzyszące jej kontaktowi z legendarnym motocyklem FIS.
- Wiem, że to jest eksponat, ale muszę go dotknąć. Z każdej strony. Jak się do niego zbliżałam, to mi się zrobiło bardzo miękko na serduszku. No i łezka w oku się też pojawiła – mówiła Maria Fedko.
- Ja praktycznie zaczęłam przygodę z żużlem, wychowując się na tym stadionie. No bo mnie tata po prostu zabierał. Trójkołowy rowerek. No i jak tata siedział w parku maszyn i tam dziubał przy tych motocyklach, to ja jeździłam sobie po torze na tym rowerku. (...) To nie były czasy sprzyjające naszej płci niestety, bo gdyby była żeńska szkółka, to jak w banku bym tam była – dodaje.
Rodzina pani Marii, choć pełna obaw, obserwowała jej determinację. - Ona zawsze miała jakieś dzikie pomysły, więc no nie wiem, może to wspólnie jakoś przeżyjemy - mówił Wacław Fedko, brat pani Marii.
Spełnione marzenie na torze żużlowym – pierwszy przejazd FIS-em
Dzięki wsparciu Unii Tarnów pani Maria mogła po raz pierwszy zmierzyć się z motocyklem żużlowym, który od lat był jej największym niespełnionym marzeniem. Przygotowania były pełne ekscytacji i respektu wobec maszyny, którą technicy dostosowali specjalnie dla niej.
- To jest to moje maleństwo, rozumiesz? – mówiła podczas pierwszego kontaktu z motocyklem. - No w końcu, całe życie czekałam – podsumowała, zanim ruszyła w swój pierwszy przejazd. Choć początek wymagał odwagi, szybko poczuła radość i wolność, które od lat były jej marzeniem. - No jechało się super. Na początku było zgodnie z tym, co przewidziałam, że będzie problem ze startem. Ale pod koniec już zaczęłam troszeczkę łapać wiatr w żagle - mówiła Pani Maria.
Jej entuzjazm po zakończeniu jazdy nie pozostawił wątpliwości, że to dopiero początek większej przygody. - Nie ukrywam, że dopiero nabieram apetytu, bo to co dzisiaj tutaj zrobiłam to wygląda na to, że to jest początek realizacji moich marzeń żużlowych. Na wiosnę tutaj pojeżdżę sobie z panem trenerem w szkółce dla małolatów. No i może się w końcu z kimś pościgam.
Wsparcie dał jej również sześciokrotny mistrz świata Bartosz Zmarzlik. - Ja jestem pełen podziwu, że właśnie pani chce spróbować na motocyklu żużlowym... marzenie jest po to, żeby nie marzyć, a trzeba spełnić i trzeba zrealizować.
Zobacz także:
- Żużel mają we krwi od pokoleń. "Jeśli się komuś zabrania czegoś, to tym bardziej do tego ciągnie"
- Bartosz Zmarzlik tworzy historię polskiego żużla. Po raz trzeci otrzymał tytuł mistrza świata
- Fenomen legendarnej Route 66 w USA. Droga, która łączy wolność i kulturę. Dlaczego warto na nią zajrzeć?
Autor: Oskar Netkowski
Źródło: A. Reczek-Bogacka, A. Baran