Brat Dawida Andresa był uzależniony. "Przez 12 lat ćpał"

Brat Dawida Andresa był uzależniony od narkotyków. Podróż uratowała mu życie
Brat Dawida Andresa był uzależniony od narkotyków. Jak pozbył się nałogu?
Brat Dawida Andresa był uzależniony od narkotyków. Jak pozbył się nałogu?
Dawid Andres o żonie, dzieciach, podróżach, strachu i zagrożeniu życia
Dawid Andres o żonie, dzieciach, podróżach, strachu i zagrożeniu życia
Do zobaczenia w Lizbonie
Do zobaczenia w Lizbonie
Do zobaczenia w Bolonii
Do zobaczenia w Bolonii
Do zobaczenia w tunezyjskim Kairouanie
Do zobaczenia w tunezyjskim Kairouanie
Do zobaczenia na tunezyjskiej pustyni
Do zobaczenia na tunezyjskiej pustyni
Do zobaczenia na Djerbie
Do zobaczenia na Djerbie
Do zobaczenia w Dubaju
Do zobaczenia w Dubaju
 Do zobaczenia w zimowej Słowacji
Do zobaczenia w zimowej Słowacji
Do zobaczenia na Gran Canarii
Do zobaczenia na Gran Canarii
Do zobaczenia w szwajcarskim Montreux
Do zobaczenia w szwajcarskim Montreux
Do zobaczenia w szwajcarskim pociągu
Do zobaczenia w szwajcarskim pociągu
Dawid Andres ma przyrodniego brata Huberta Kisińskiego, z którym na przełomie 2015 i 2016 roku dokonał podróżniczego wyczynu. Mężczyźni jako pierwsi na świecie przejechali, a następnie przepłynęli całą Amazonkę rowerem. Ta wyprawa była dla jednego z nich spełnieniem marzeń, a dla drugiego - ratunkiem od uzależnienia. - Aż się wzruszyłem, jak o tym myślę - wyznał prowadzący "Ciężarówką przez..." w rozmowie z redaktorką serwisu dziendobry.tvn.pl Bereniką Olesińską.

Dawid Andres pomógł bratu w walce z nałogiem

- Mój brat był uzależniony od narkotyków, przez 12 lat ćpał - wyznał w wywiadzie dla dziendobry.tvn.pl Dawid Andres. Najpopularniejszy w Polsce kierowca TIR-a i uwielbiany przez widzów podróżnik zawsze chciał wspierać bliskiego członka rodziny w nierównym starciu z niszczycielskim nałogiem. Miał jednak świadomość, że żadne starania nie przyniosą rezultatu, jeżeli sam uzależniony nie będzie wykazywał woli wyzdrowienia.

Odwykiem dla Huberta Kisińskiego okazała się ostatecznie 6-miesięczna podróż po Amazonce, w którą Dawid planował wyruszyć wraz z przyjacielem. Traf chciał, że wspomniany kolega zrezygnował z realizacji pomysłu, ponieważ tuż przed wyprawą powitał na świecie dziecko. Przyrodni brat prowadzącego "Ciężarówką przez..." mógł więc wskoczyć na miejsce świeżo upieczonego taty.

- Któregoś dnia powiedziałem Hubertowi, jak staliśmy po bilety na żużel: "Słuchaj, jak kiedyś będziesz czuł, że chcesz przestać [brać narkotyki - przyp. red.], to daj mi znać". No i on zadzwonił do mnie któregoś dnia, że to czuje, że chce. I ja mu powiedziałem, żeby przyjechał do Stanów Zjednoczonych. Wysłałem go na ciężką szkołę życia do mojego kolegi na Florydę. Kolega był w Legii Cudzoziemskiej, więc on [przyrodni brat - przyp. red.] tam przeszedł katorgę. Później zadzwoniłem do niego i zapytałem, czy chce pojechać ze mną na Amazonkę, to on skakał do nieba. Zastąpił mojego przyjaciela - opowiada po latach sławny trucker.

Hubert Kisiński zmagał się podczas podróży ze swoimi demonami. Ostatecznie jednak udało mu się wyjść z uzależnienia.

- Nawet nie wiedziałem, jakie on dylematy przechodził, bo już się tak stoczył, że brał dopalacze i mówił, że praktycznie po 6 miesiącach zaczął normalnie funkcjonować. Więcej, bo jeszcze był w Stanach Zjednoczonych. (...) Aż się wzruszyłem, jak o tym myślę. (...) To było spełnienie moich marzeń, a po prostu Hubertowi [wyprawa - przyp. red.] otworzyła nową drogę do życia - wspomina Dawid Andres w rozmowie z redaktorką dziendobry.tvn.pl Bereniką Olesińską.

Poniżej dalsza część tekstu.

Wyprawa Dawida Andresa i Huberta Kisińskiego przez Amazonkę

Podróże zawsze odgrywały w życiu Dawida Andresa istotną rolę.

- Dużo jeździłem po świecie, ale brakowało mi czegoś naprawdę mocnego. Nie czułem się jeszcze spełniony w życiu. I tak szukałem, żeby zrobić coś ekstremalnego - przyznaje prowadzący "Ciężarówką przez...". Pogoń za przygodą sprawiła, że w ręce truckera wpadła książka "Z nurtem Amazonki" o Piotrze Chmielińskim - mentorze, którego historia okazała się świetną inspiracją do zaplanowania podobnej wyprawy po Ameryce Południowej.

- W głowie sobie ułożyłem taki projekt, że stworzę rower, który będzie mógł jeździć i pływać. Powiedziałem o tym mojemu koledze Piotrowi Przybylskiemu, on w wojsku pracował i potrafił z niczego zrobić coś - wyjaśnia Dawid Andres, zaznaczając, że rower wydawał się wówczas najtańszym i najprostszym do skonstruowania środkiem lokomocji.

- Ja z bratem jesteśmy pierwszymi ludźmi, którzy pokonali Amazonkę na rowerach, za co dostaliśmy główną nagrodę na festiwalu Kolosy w kategorii Wyczyn, ale prawdą jest, że nigdy nie dążyłem do tego, żeby zrobić coś jako pierwszy. Ja zresztą nigdzie tego nie zgłaszałem. I myślę, że świat by się w ogóle o tym nie dowiedział, gdyby nie Piotr Chmieliński, który się zainteresował tą naszą wyprawą - uświadamia Dawid Andres na łamach dziendobry.tvn.pl.

Fragment rozmowy z podróżnikiem znajdziesz w naszym materiale wideo zamieszczonym na górze strony.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości