Pani Marta i pan Karol mieszkają w małej wsi przy granicy z Ukrainą. 8 lat bezskutecznie starali się o dziecko. Gdy byli już zdecydowani na adopcję, wydarzył się cud.
- Na świat przyszedł Błażej, dostał 10/10 punktów. Rano, w szpitalu, przyszła pani doktor, mówiąc, że wezmą syna na badania i długo Błażej nie wracał. W końcu przyszła jakaś pani i pyta, czy jestem jego mamą. Powiedziała: "Niestety, już do pani nie wróci" – opowiada pani Marta.
Uwaga! TVN. Błażej ma problemy z sercem
- Pojawił się upragniony syn, na którego czekaliśmy 9 miesięcy, a okazało się, że jest bardzo chory – mówi pani Marta.
Rodzice wkrótce po porodzie usłyszeli, że Błażej będzie podłączony do leków ratujących życie i musi jak najszybciej trafić do Warszawy.
- Tego samego dnia Błażej miał zabieg ratujący życie – opowiada pani Marta.
Ten pierwszy zabieg pozwolił zyskać czas. Skomplikowaną operację na otwartym sercu Błażej przeszedł, gdy miał roczek.
- Zawsze mówię rodzicom, że jeżeli mamy chorobę zastawki aortalnej, to mamy chorobę na całe życie. To niestety jest tak, że ta choroba będzie trwała cały czas – mówi prof. Andrzej Kansy, kierownik kliniki kardiochirurgii Centrum Zdrowia Dziecka.
- Jeżeli operacja by się nie powiodła, to Błażeja by z nami nie było – przyznaje mama chłopca.
Błażej ma 7 lat i wielkie marzenia
Dziś Błażej to uśmiechnięty siedmiolatek. Chodzi do pierwszej klasy, a jego choroby na pierwszy rzut oka nie widać. Jednak nie wiadomo, kiedy potrzebna będzie kolejna operacja.
Błażej nie przestaje marzyć.
- W przyszłości chciałbym budować samochody, ale też bloki i domy, a nawet ścieżki rowerowe – mówi 7-latek.
Kiedy wydawało się, że rodzina wychodzi na prostą, wydarzyła się tragedia.
- Dokładnie rok temu mój mąż dostał udaru. Stało się to na moich rękach, na oczach syna – wspomina pani Marta. I dodaje: - Nigdy nie zapomnę słów Błażeja: „Powiedz, mamo, że tata przeżyje”.
Udar ojca Błażeja
Pan Karol miał bardzo duży obrzęk mózgu. Podczas pilnej operacji usunięto mu prawą część czaszki. Mężczyzna został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej, a lekarze przez dwa miesiące walczyli o jego życie.
- Błażej mówił do taty: "Walcz, nie poddawaj się". Chciał, żebyśmy zrobili wszystko, żeby tata wyzdrowiał – opowiada pani Marta.
- Kiedyś, jak byłem chory, tata mi pomagał, a teraz ja pomagam tacie – mówi dzisiaj Błażej.
- Ja stałam się mamą i tatą w jednym. Musiałam ogarniać tysiące spraw, które wcześniej ogarniał mąż. Śmieję się, że teraz jestem elektrykiem, hydraulikiem, opiekunką, pielęgniarką, ale tak można by jeszcze wymieniać – mówi pani Marta.
Pan Karol niedawno wrócił do domu. W szpitalach i ośrodkach rehabilitacyjnych spędził łącznie 8 miesięcy. Mężczyzna uczy się chodzić, mówić, ma niedowład i ataki padaczki.
Przez chorobę pana Karola sytuacja finansowa rodziny stała się tragiczna.
- Dostajemy około 6 tys. złotych i to nasze jedyne pieniądze – ubolewa pani Marta.
U pana Karola rehabilitant i logopeda są potrzebni kilka razy w tygodniu. Konieczne są też środki higieniczne, leki i turnusy rehabilitacyjne.
A Błażej też potrzebuje rehabilitacji, regularnych wizyt u kardiologa i leków. Pani Marta robi, co może.
- Zorganizowałam zbiórki pod kościołem. Błażej powiedział: „Kiedyś tata stał dla mnie, teraz będę stał dla taty”. Nie patrzyłam ludziom w oczy. Było mi wstyd, że nie mogłam tego zapewnić w inny sposób, że nie mogę pójść do pracy, zrobić czegokolwiek byle nie prosić ludzi – mówi pani Marta.
- Marzę, żeby tata wyzdrowiał – mówi Błażej.
Pomóż Błażejowi oraz innym podopiecznym Fundacji TVN. Włączenie się w akcję jest proste – wystarczy wysłać SMS-a (wiadomość na numer 7356 o treści POMAGAM - 3,69 pln z VAT).
Pozostałe formy wsparcia wskazane są na stronie Fundacji. Zobacz więcej >>>
Cały reportaż zobacz na stronie Uwagi! TVN.
Zobacz także:
- Wybuch gazu rozerwał blok w Braniewie. "Ten strach pozostanie na zawsze"
- Uszkodzony słup i ponad 20 tysięcy do zapłacenia. "Kierowca jest poszkodowany, a firma go pozywa"
- Zostali odcięci od centralnego ogrzewania. "To szantaż energetyczny"
Autor: wg/MK, Daria Górka