10-latka z Bangladeszu pracuje w garbarni. "Dzieci są narażone na działanie silnych chemikaliów"

10-latka z Bangladeszu pracuje w garbarni. "Dzieci są narażone na działanie silnych chemikaliów"
Dzieci świata - skóry z Bangladeszu
Źródło: Dzień Dobry TVN

Do odoru padliny, skóry i chemikaliów dochodzi jeszcze dźwięk wbijanych przez dzieci gwoździ. W takich warunkach ludzie pracują 7 dni w tygodniu po kilkanaście godzin. Marzena Figiel-Strzała w nowym odcinku cyklu "Dzieci świata" powróciła do Bangladeszu. Odwiedziła Dhakę, stolicę kraju, by przedstawić kulisy prężnie rozwijającego się skórzanego biznesu, który wykorzystuje najmłodszych. W jednej z garbarni pracuje 10-letnia Ambia. Dziewczynka zajmuje się suszeniem skór. Zobacz poruszający reportaż.

"Dzieci świata" - skóry z Bangladeszu

Dokładnie 15 miesięcy po poprzedniej wizycie Marzena Figiel-Strzała powróciła do Bangladeszu. Wcześniej reportażystka w swoim cyklu "Dzieci świata" pokazała, jak wygląda praca najmłodszych przy produkcji odzieży i obuwia. Tym razem dziennikarka postanowiła zgłębić inny, prężnie działający biznes, który od lat podbija nie tylko lokalny rynek, ale także te zagraniczne.

Bohaterką materiału Figiel-Strzały jest 10-letnia Ambia. Dziewczynka mieszka w jednym ze slumsów w Dhace - stolicy Bangladeszu.

- Mój dzień zaczyna się o 7:00 rano. Jem śniadanie i ruszam do szkoły. O 12:00 kończę lekcję, przebieram się i idę do pracy - powiedziała Ambia.

Dom, w którym mieszka 10-latka, to tak naprawdę spółdzielnia mieszkaniowa. W jednym budynku mieszka wiele rodzin. Każda z nich wynajmuje jeden pokój. Na dole znajduje się wspólna łazienka dla wszystkich.

- To jest pokój, który wynajmujemy. Na tym łóżku śpię razem z moimi rodzicami i siostrą. Na łóżku także odrabiam lekcje i jem posiłki. Tu nie ma więcej miejsca - wyjaśniła dziewczynka.

Slums, w którym mieszka Ambia, znajduje się w dzielnicy Hazaribagh, która już kilka lat temu została nazwana jednym z najbardziej toksycznych miejsc na Ziemi. Śmiertelność w tym rejonie była 300% wyższa niż w innych częściach kraju.

Dzieci pracują w garbarniach w Bangladeszu

W dzielnicy Hazaribagh oraz w miejscowości Savar, położonej niedaleko stolicy Bangladeszu, znajduje się ponad 250 garbarni.

- Produkcja skór i wyrobów skórzanych to globalny, warty miliardy dolarów przemysł. To także drugi po gotowej odzieży najbardziej dochodowy sektor eksportowy Bangladeszu. To właśnie w Dhace i jej okolicach produkowane są skórzane portfele, paski, torebki i buty, a następnie eksportowane do krajów Europy i Azji - powiedziała Marzena Figiel-Strzała.

Zadaniem Ambii jest rozkładanie mokrych skór i rozciąganie ich. - Następnie po wyschnięciu zbieram je i składam na stos. Pracuję w tym sektorze razem z moją mamą i tatą - powiedziała 10-latka.

- Ta sterta skór, która się tutaj znajduje, jest jeszcze mokra, ponieważ przez trzy dni i trzy noce moczyła się w soli i różnych chemikaliach. Teraz te skóry przyjechały tutaj, żeby móc wyschnąć. Ja specjalnie mam na sobie rękawiczkę, ponieważ tych skór nie powinno dotykać się gołymi rękoma, nie powinny mieć kontaktu z nagą skórą - dodała Marzenia Figiel-Strzała.

Autorka reportażu miała możliwość zobaczyć, jak przebiega proces garbowania skór.

- Na każdym z czterech etapów pracownicy mają styczność z niebezpiecznymi rakotwórczymi chemikaliami, takimi jak: siarczan chromu, formaldehyd, barwniki azotowe i pentachlorofenol. Lista używanych chemikaliów jest długa - podkreśliła dziennikarka.

- Dzieci pracujące w suszarniach skór narażone są na działanie silnych chemikaliów. Właściciele garbarni zarzekają się, że dzieci nie mają bezpośredniej styczności z najbardziej toksycznymi substancjami. Jednak praca, którą wykonują, naraża ich zdrowie długotrwale. Pierwszą kwestią jest kontakt fizyczny ze skórami nasączonymi w chemikaliach, a drugą jest ciągłe wdychanie toksycznych substancji. I te skutki będą im doskwierać w przyszłości. Nie mają też umowy o pracę, a więc także ubezpieczenia. Jeśli dziecko choruje, rodzice muszą zapłacić za jego leczenie, a nie mają z czego - wyjaśniła Abul Moniruzzaman, dyrektor organizacji non profit "Sohay"

Ile zarabiają pracownicy garbarni w Bangladeszu?

Ambia i jej rodzice nie dostają wypłaty za miesiąc czy za wypracowane godziny, ale za sztukę wysuszonej skóry.

- Za jedną dobrze wysuszoną skórę dostajemy 2 taka (6 groszy - przyp. red.). Pracujemy więc non-stop, siedem dni w tygodniu - powiedział Arihun Rahman, tata Ambii.

- Wszyscy razem przez jeden dzień możemy zarobić około 700 taka (23 złote - przyp. red.). Musimy zapłacić za wynajem pokoju i kupujemy podstawowe rzeczy, takie jak ryż i warzywa - wyznała Ambia. - To bardzo trudna praca. Jest tutaj bardzo gorąco, a nie ma osłony przed słońcem. Czasami dostaję gorączki, a upał, szczególnie w porze suchej, jest nie do zniesienia - dodała.

Dalszą część reportażu znajdziesz w materiale wideo.

Jak nie wspierać niewolniczej pracy dzieci?

Marzena Figiel-Strzała odwiedziła Dzień Dobry TVN, by opowiedzieć jeszcze więcej szczegółów na temat dramatycznej sytuacji dzieci z Bangladeszu.

W jaki sposób ludzie w Europie przykładają rękę do tego, co się dzieje w kraju w Azji Południowej?

- Jeżeli to robimy, to po prostu robimy to nieświadomie, bo często my nie wiemy, co kryje się na samym dole tego łańcucha produkcji. Od dziesiątek lat ta produkcja tak naprawdę przenosi się do krajów Azji. Często zdarza się, że firma, która produkowała dotychczas w Polsce, z uwagi na koszty, przenosi się do Bangladeszu czy Indii. Często nie zdajemy sobie sprawy, że to właśnie tania siła robocza plus gorsza jakość materiału pozwala nam kupić produkt w bardzo niskiej, często absurdalnej cenie. (...) Tak naprawdę najczęściej tymi najtańszymi pracownikami są dzieci - powiedziała Marzena Figiel-Strzała.

Co możemy zrobić, by poprawić los dzieci z Bangladeszu? Autorka reportażu zwróciła uwagę na decyzje zakupowe, które na co dzień podejmujemy.

- Możemy kupować świadomie. Pierwszą rzeczą jest głosownie portfelem. Wiem, że jest to jest dosyć wyświechtane stwierdzenie, ale jest tak, że sami możemy obliczyć, ile zarabiają pracownicy. Druga rzecz, to szanujmy rzeczy, które mamy. Rzeczy skórzane tak naprawdę możemy nosić latami. Nigdy nie wychodzą z mody, jeśli o nie dbamy. Możemy kupować produkty, które są stworzone w Polsce, w polskich manufakturach. Te skóry są certyfikowane, np. sprowadzane z Włoch. Niestety, takie produkty są droższe i nie każdego na to stać. Co wtedy robić? Jeśli z różnych przyczyn chcemy kupić produkt, który został stworzony w Bangladeszu czy Indiach, to sprawdzajmy certyfikaty. Takim najbardziej wiarygodnym jest LWG, Leather Working Group. On właśnie bierze pod uwagę ten aspekt społeczny. Kontrole sprawdzają, czy w fabrykach i garbarniach nie pracują dzieci - wskazała Figiel-Strzała.

Całą rozmowę znajdziesz w materiale wideo.

DD_20250302_Figiel_REP
Dzieci w Bangladeszu zmuszane do pracy w fabrykach skór
Źródło: Dzień Dobry TVN

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Wszystkie odcinki znajdziesz na Player.pl.

podziel się:

Pozostałe wiadomości