Czy stewardesy pracują w święta?
Personel pokładowy przed rozpoczęciem każdego miesiąca otrzymuje grafik. W nim wyszczególnione są loty, do których dana obsługi dana osoba została zaplanowana, ich daty oraz trasy. Choć w tym okresie siatka połączeń jest znacznie okrojona, to ruch lotniczy odbywa się normalnie. Często pracodawcy proszą, by zasugerować, czy woli się pracę w święta, czy w sylwestra. W związku z tym wigilia i Boże Narodzenie są zwykłymi pracującymi dniami dla załóg.
- Nie otrzymujemy dodatkowego wynagrodzenia za pracę w święta, dla nas to dzień pracy jak każdy inny - wyjaśnia Ania, która na pokładzie pracuje od ponad 10 lat. - Stewardesa może w miesiącu spędzić w powietrzu 100 godzin, bo tak wynika z przepisów, jednak w ciągu roku ich łączna liczba nie może przekroczyć 900, więc bywają luźniejsze okresy i zima zdecydowanie jest jednym z nich.
Oprócz zaplanowanych rejsów grafik każdego członka personelu pokładowego obejmuje dyżury telefoniczne. Oznacza to, że w razie potrzeby pracownicy koordynacji załóg mogą do takiej osoby zadzwonić i ta w krótkim czasie musi stawić się na lotnisku gotowa do pracy. Oprócz tego niektóre linie lotnicze praktykują dyżury w swoich siedzibach, skracając tym samym czas oczekiwania na stewardesę lub stewarda w przypadku, gdy ktoś z zaplanowanej obsady lotu nie pojawi się na odprawie.
- Dyżury na sali odpraw w święta zdarzają się naprawdę rzadko, każdy wie, że lepiej Boże Narodzenie spędzić w domu - tłumaczy Michał, były steward - Za czas spędzony pod telefonem bądź na lotnisku nikt nam nie płaci, ale choć teoretycznie mamy wolne, to w każdej chwili musimy być gotowi do drogi. W grę nie wchodzi nawet najmniejszy drink, są wyrywkowe kontrole trzeźwości, a w razie wypadku nawet niewielka ilość alkoholu we krwi to kryminał - dodaje.
Świąteczna piosenka Dzień Dobry TVN
Boże Narodzenie w lotnictwie
Oczywiście w Boże Narodzenie osób dyżurujących jest mniej z uwagi na okrojony, świąteczny rozkład. Zdarzają się jednak niespodzianki.
- To miał być prosty rejs Warszawa-Cluj Napoca-Warszawa - zaczyna swoją opowieść Michał. - Założenie było takie, że o 16:00 wylądujemy w Warszawie i każdy wigilię spędzi w domu. Mój samochód był wówczas zepsuty, więc z lotniska miał odebrać mnie brat, żeby razem podjechać do rodziców. Jednak tuż po przed startem z Rumunii okazało się, że w samolocie pojawiła się usterka. Na lotnisku nie było mechanika, który miałby uprawnienia zezwalające na naprawę i stało się jasne, że wigilię spędzimy we własnym gronie. Zrobiliśmy solidne "zakupy" w klasie biznes, zaopatrując się w wina, likiery oraz przeróżne małpki i udaliśmy się do hotelu. W międzyczasie okazało się, że miała z nami wracać inna załoga naszej linii, więc zrobił się niezły tłumek. Ustaliliśmy, kto z nas ma największy pokój i tam zorganizowaliśmy przyjęcie. Menu było wyborne: pokładowe kanapki ze schabem, orzeszki, chipsy i wino. Wróciliśmy następnego dnia innym połączeniem. Na lotnisku czekała na mnie cała rodzina. Spakowali wszystkie świąteczne smakołyki i zrobiliśmy spóźnioną wieczerzę u mnie w domu.
Zdarzają się też zaplanowane sytuacje. Zwłaszcza gdy linia obsługuje loty czarterowe, które wiążą się z dłuższymi pobytami w konkretnym miejscu. W niektórych firmach można złożyć prośbę o konkretny rejs.
- Namówiłam mojego kolegę, żebyśmy zapisali się na dwutygodniowy pobyt w Wietnamie - zdradza Ania. - Okazało się, że nasza koleżanka ma znajomego na miejscu i on zorganizował nam wycieczkę nad morze. W tej samej miejscowości mój przyjaciel, którego namówiłam na wyjazd, spotkał swojego byłego dyrektora - właśnie otwierał tam włoską restaurację. Z kolei wspomniany wcześniej znajomy załatwił nam wejście na wigilie organizowaną przez lokalną społeczność kitesurferów. Byli ludzie z całego świata, tańce na plaży do białego rana i wiatr we włosach. W domach powiedzieliśmy, że lot został nam przydzielony z góry i nie mogliśmy odmówić - dodaje ze śmiechem.
Nierzadko załogi pracujące w święta przynoszą na pokład domowe smakołyki, żeby umilić sobie czas spędzony w pracy.
- Nasza koleżanka zawsze w Boże Narodzenie przynosiła wszelkiego rodzaju galarety mięsne i barszcz w butelce, podgrzewaliśmy go w samolotowym piekarniku i zapach roznosił się po całym pokładzie - mówi Marcin. - Jednak moim niezapomnianym lotem jest rejs, który kilka lat temu odbyłem w wigilię. Wracaliśmy z Nowego Jorku do Warszawy, wszyscy trochę podenerwowani, bo było opóźnienie, a każdy chciał być już w domu. Wówczas pracowałem w klasie biznes i siedział tam niepozorny 50-letni mężczyzna. Poprosił o wodę i gdy mu ją podałem, wręczył mi 100 dolarów napiwku. Robił tak przy każdym zamówieniu, które składał. Łącznie, mojej koleżance i mnie, dał ponad 1000 dolarów. Na do widzenia powiedział, że kiedy się dzieli, to pieniądze do niego wracają. To był taki nasz święty Mikołaj - podsumowuje.
Zobacz także:
- Wypadek podczas interwencji całkowicie zmienił jego życie. "Zostawiłbym żonę, syna i małą córeczkę w brzuchu"
- Boże Narodzenie bez resztek według Jagny Niedzielskiej. Jak świętować, żeby nie zmarnować?
- Skoki narciarskie: terminarz 2021/2022 - kiedy zawody Pucharu Świata?
Autor: Adam Barabasz
Źródło zdjęcia głównego: Svitlana Hulko / Getty Images