Proces Wampira z Zagłębia
To była jedna z najgłośniejszych spraw z czasów PRL-u. Tajemniczy sprawca mordował kolejne kobiety, a na mieszkańców Śląska i Zagłębia padł blady strach. Wówczas stało się jasne, że winnego trzeba jak najszybciej znaleźć i ukarać. Niezależnie od ceny, którą przyjdzie za to zapłacić.
- To był proces pokazowy, spektakl teatralny, który odbywał się w sali widowiskowej w domu kultury, rozdawano wejściówki, codziennie przychodziło ponad 500 osób - mówi Przemysław Semczuk. - Dziennikarze, którzy tam byli, opowiadali, że ludzie przychodzili z metalowymi kankami, kawą inką, bułkami, jajkami, kiełbasą, unosił się zapach, a na scenie rozgrywał się spektakl. W tamtych czasach sędziowie siedzieli przy jednym stole z prokuratorami. Kiedy przegląda się akta całej tej historii, wszystko wskazuje na to, że to zostało misternie utkane - zaznacza gość Dzień Dobry TVN.
Zdaniem dziennikarza władza po 8 latach śledztwa, na które przeznaczono olbrzymie pieniądze, musiała doprowadzić do ukarania domniemanego sprawcy. Milicja dostała zgodę i w grudniu 1971 roku zwrócono się o pomoc do amerykańskiego psychiatry dr Jamesa Brussela, ojca profilowania psychologicznego, który pracował dla FBI. Na początku stycznia 1972 roku został aresztowany Zdzisław Marchwicki. Raport stworzony przez zagranicznego biegłego miał zostać przesłany za pośrednictwem ambasady. Nie wiadomo jednak, czy dokument dotarł do Polski. Pewne jest, że nigdy nie został włączony do akt sprawy.
Kim był Wampir z Zagłębia?
Wokół śledztwa narosło mnóstwo niejasności. Do zbrodni Wampira zaliczono 21 spraw, z czego 14 zakończyło się śmiercią ofiary. Ostatnia z zaatakowanych kobiet odniosła jednak obrażenia, które mogłyby wskazywać, że zabójstwa dokonała inna osoba - wcześniej morderca atakował z lewej strony. 21. ofiara miała jednak obrażenia z prawej. W ustaleniach organów ścigania były też inne niejasności, mimo to ostatecznie Zdzisław Marchwicki przyznał się do winy.
- Sędzia Ochman, który skazał go na karę śmierci, odmówił mu adwokata - zaznacza Semczuk. - To jest nie do pomyślenia w państwie demokratycznym. Przez dwa lata był pozostawiony sam w śledztwie, manipulowano nim. W ciągu dwóch lat odchodzi prokurator Polański, bo nie wierzy, że zatrzymany człowiek jest wampirem. Przychodzi funkcyjny towarzysz prokurator Gurgul, który na dzień dobry organizuje konferencję prasową i ogłasza: "mamy go" - podkreśla nasz rozmówca.
Przemysław Semczuk wysuwa podejrzenie, że prawdziwy seryjny morderca mógł być kimś zupełnie innym, jednak dziś hipoteza pozostaje niemożliwą do udowodnienia. Co więcej, akta sprawy zostały zniszczone. Wciąż jednak pozostają nieścisłości natury formalnej.
- Moglibyśmy ją dziś podważyć ze względu na brak prawa do obrony, na wątpliwości, które powinny być rozstrzygane na korzyść oskarżonego, (...), sąd powinien być niezawisły i kierować się zasadą domniemania niewinności - wylicza autor książki "Wampir z Zagłębia". - Z tych trzech powodów moglibyśmy tę sprawę podważyć, ale ktoś musiałby chcieć to zrobić - podsumowuje.
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki zobaczysz na Player.
Zobacz także:
- Po przeszczepie zdobywa mistrzostwo. "Po tym sukcesie myślałem, jak przekuć to w coś większego"
- Małgorzata Ohme wspomina mamę. "Nie wiedziałam, że tak wiele znaczysz"
- Anna Lewandowska o macierzyństwie. "Chciałabym dać im wszystko, czego sama nie miałam w dzieciństwie"
Autor: Adam Barabasz
Źródło zdjęcia głównego: Jerzy Dudek / East News