Beata Pasik spędziła 18 lat w więzieniu. "To nie z moich rąk zginął ten człowiek"

Beata Pasik
Beata Pasik: “To nie ja strzelałam w Ultimo”
Źródło: Dzień Dobry TVN
Beata Pasik usłyszała wyrok 25 lat ograniczenia wolności za zabójstwo i usiłowanie zabójstwa, do których doszło 16 grudnia 1997 roku w warszawskim butiku Ultimo. Sąd dwukrotnie uznał ją za niewinną, jednak za trzecim razem skazał ją na więzienie. Opuściła je warunkowo po 18 latach.

Sprawa Beata Pasik

Ta zbrodnia to jedna z najgłośniejszych spraw kryminalnych lat 90. ubiegłego wieku. 16 grudnia 1997 r. między 19:00 a 20:00 w centrum Warszawy w butiku Ultimo zastrzelono współwłaściciela Daniela Jaźwińskiego, jego żona, kierowniczka sklepu, została dwukrotnie postrzelona. Pokrzywdzona Anna Jaźwińska była jedynym świadkiem zbrodni. Następnego dnia, kiedy w szpitalu odzyskała przytomność, powiedziała policjantom: "Strzelała Beata". Na skutek wyroku sądu Beatę Pasik skazano na 25 lat za zabójstwo współwłaściciela i usiłowanie zabójstwa jego żony.

- To nie z moich rąk zginął ten człowiek - powiedziała kobieta w reportażu "Superwizjera". - Nie miałam aktu skruchy, bo nie mam żadnych wyrzutów sumienia. Po prostu nie mam. Będę walczyła - zaznaczyła.

Beata Pasik spędziła w więzieniu osiemnaście lat. Udało jej się uzyskać warunkowe zwolnienie.

- To jest kawał mojego życia, ciężkiego życia, gdzie straciłam najbliższe osoby, w tym mamę - powiedziała. - Tak naprawdę straciłam swoje najpiękniejsze lata. To mnie najbardziej boli, że jest na wolności ktoś, kto z niej korzysta, śmieje się bardzo głośno, cieszy się życiem, a ja odbywam karę za niego - dodała.

Beata Pasik - 18 lat za niewinność?
Źródło: Dzień Dobry TVN

Beata Pasik walczy o sprawiedliwość

Beata Pasik odbywając karę, zobaczyła reportaż Grzegorza Głuszaka o sprawie Tomasza Komendy. Postanowiła skontaktować się z dziennikarzem i opowiedzieć mu swoją historię. To właśnie w nim znalazła nie tylko powiernika, ale też wsparcie.

- Obejrzałam reportaż o Tomaszu Komendzie - zdradziła. - Uzyskałam dane do Grzegorza Głuszaka. I tak naprawdę nie wiedziałam, czy odbierze i przeczyta mój list. Chciałam, żeby przeczytał mój ból, mój żal, moje cierpienie - wyliczyła.

Reporterzy drobiazgowo zapoznali się z aktami sprawy i skontaktowali się z bratem obwinionej, a także z pełnomocnikiem, telefonicznie nawiązali też kontakt z samą osadzoną. Ostatecznie kobiecie udało się uzyskać warunkowe zwolnienie. Zakład karny opuściła 7 września. Aby pozostać na wolności musi trzymać się trzech zasad: nie może zbliżać się do pokrzywdzonej, musi mieć pracę zarobkową i regularnie kontaktować się z kuratorem.

Beata Pasik jest zdeterminowana, by sprawiedliwości stało się zadość. - Nie boję się. Jestem otwarta i chcę udowodnić wszystkim, że to nie ja jestem mordercą i prawdziwi sprawcy są na wolności.

Sylwia Kamińska, obrończyni Beaty Pasik zdradziła w Dzień Dobry TVN, jakie kroki zostały podjęte w sprawie jej klientki.

- Naszym celem jest wznowienie postępowania karnego, w wyniku którego pani Beata Pasik została skazana za zbrodnię zabójstwa i usiłowania zabójstwa - wyjaśniła. - Na dzień dzisiejszy mogę powiedzieć tyle i aż tyle, że sprawa stała się przedmiotem zainteresowania jednej ze służb państwowych - dodała.

Dziś Beata Pasik walczy nie tylko o sprawiedliwość, ale też o powrót do normalnego życia. Znalazła pracę i uczy się żyć w świecie, który przez ostanie 18 lat zmienił się nie do poznania.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości