Najgłośniejsze wypadki górskie ostatnich lat. "Uświadomili sobie, że ci wszyscy ludzie potrzebują pomocy"

topr2
Wstrząsające relacje ratowników górskich
Źródło: Dzień Dobry TVN
Na rynku wydawniczym ukazała się książka "TOPR 2. Nie każdy wróci" Beaty Sabały-Zielińskiej. Autorka opisała w niej dwa najgłośniejsze wypadki górskie ostatnich lat - w Jaskini Wielkiej Śnieżnej i na Giewoncie. Bohaterami książki są nie tylko uczestnicy tych wydarzeń, ale także ratownicy górscy oraz ich partnerki. Jak tak dramatyczne przeżycia wspominają ratownicy? Co było najtrudniejsze podczas pisania książki? O tym, w studiu Dzień Dobry TVN opowiedziała autorka książki, Beata Sabała-Zielińska oraz Bolesław Pietrzyk, ratownik TOPR. 

Książka o najgłośniejszych wypadkach górskich ostatnich lat

26 października 2021 odbyła się premiera książki Beaty Sabały-Zielińskiej "TOPR 2. Nie każdy wróci". Autorka wraca w niej do dwóch najtrudniejszych akcji ratunkowych w górach – na Giewoncie oraz w Jaskini Wielkiej Śnieżnej. Choć pierwszy tom "TOPR. Żeby inni mogli przeżyć" okazała się dużym sukcesem, to dziennikarka nie planowała kontynuacji. Jednak ze względu na akcje na niespotykaną skalę, podjęła decyzję o napisaniu drugiej części.

- Nie chciałam pisać drugiej części, ale to życie napisało scenariusz. Skupiłam się na wypadkach, które wstrząsnęły całą Polską i również zaskoczyły ratowników. Jaskinia Wielka Śnieżna to miejsce bardzo trudne. Jeden z ratowników powiedział: "Do tej pory myśleliśmy, że zawsze wejdziemy w miejsce, gdzie ktoś wszedł". Ta akcja pokazała, że niekoniecznie, bo jedyne miejsce wejścia zostało zalane. Akcja na Giewoncie zaskoczyła liczbą poszkodowanych. To był pierwszy, masowy wypadek turystyczny, nie wiem, czy nie w historii turystyki górskiej na świecie – powiedziała Beata Sabała-Zielińska, dziennikarka.

Jak sama przyznała, największe wrażenie zrobiła na niej opowieść Grzegorza Bargiela, który uczestniczył w akcji ratunkowej na Giewoncie.

- Mną najbardziej wstrząsnęła relacja Grześka Bargiela, który powiedział, że kiedy dolecieli na Giewont to nagle zobaczyli tłum ludzi i wszyscy podnieśli ręce. Jest taki zwyczaj, że jak ktoś wzywa śmigłowiec to podnosi ręce, żeby zaznaczyć miejsce wypadku. I oni na początku myśleli, że być może to jest to miejsce. I po chwili uświadomili sobie, że ci wszyscy ludzie potrzebują pomocy – powiedziała autorki książki.

W książce można przeczytać, jak praca ratowników TOPR wygląda z perspektywy ich partnerek. Czy każdego dnia towarzyszy im myśl, że może stać się coś złego?

- One na co dzień nie myślą o tym zagrożeniu i ryzyku, bo jak mówią, nie można żyć w ciągłym strachu. Oczywiście akcja w Jaskini Wielkiej Śnieżnej i na Giewoncie spowodowała, że one faktycznie zaczęły się bać. Żona Grzesia Bargiela powiedziała: "Kiedy zobaczyłam, że śmigłowiec startuje i jest relacja w telewizji to zamarłam, bo w taką pogodę się nie lata". To były dramatyczne chwile dla rodzin. Ale kobiety ratowników bardzo szybko uczą się, że ta misja jest ważna – powiedziała Beata Sabała-Zielińska.

"To jest jedna z fajniejszych metod na realizację pasji górskich"

W studiu Dzień Dobry TVN pojawił się także Bolesław Pietrzyk, który choć nie jest bohaterem wspomnianej książki, to na co dzień uczestniczy w akcjach ratunkowych w górach. Co spowodowało, że został ratownikiem TOPR?

- Sam dawno temu uległem wypadkowi i długo się wahałem, ale po tym wypadku stwierdziłem, że spróbuję. Okazało się, że ta działalność się przydaje. To jest jedna z fajniejszych metod na realizację pasji górskich – powiedział.

Czy ratownicy górscy boją się, że akcja zakończy się tragicznie dla nich samych?

- Oczywiście, że w górach nie ma sytuacji, które są w 100 proc. bezpieczne, nawet jeśli przestrzegamy wszelkich reguł i troszczymy się o bezpieczeństwo ratowników. Ratownik, który sam uległ wypadkowi, nikomu nie pomoże – powiedział Bolesław Pietrzyk.

Co więcej, jak przyznał ratownik TOPR, wypadki w górach nie są rzadkością.

- Ja chcę powiedzieć wyraźnie, że te wypadki to nie są wyzwania jednostkowe. Ruch turystyczny, ruch taternicki czy jaskiniowy jest i będzie w Tatrach. Turystów, którzy tak po prostu idą się przejść jak i tych ekstremalnych jest coraz więcej, więc my musimy brać pod uwagę tego typu zdarzenia w przyszłości – powiedział.

Beata Sabała-Zielińska ma nadzieję, że dzięki książce "TOPR 2. Nie każdy wróci" uda się uniknąć wielu wypadków w górach.

– Myślę, że mottem tej książki mogłoby być takie zdanie, które powiedział Józef Nyka: "Uczmy się na błędach innych, bo życie jest zbyt cenne, żeby uczyć się na własnych" – dodała.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości