Podarowała koleżance ubranka po synu. Wkrótce zobaczyła coś, co ją zmroziło

GettyImages-83406647_Easy-Resize
GettyImages-83406647_Easy-Resize
Każda mama doskonale wie, jak szybko dzieci wyrastają z ubranek i butów. Z tego powodu wiele pań, co kilka miesięcy robi porządki w szafie i oddaje za małą odzież w drugi obieg. Taki schemat miała też Marta, która systematycznie robiła prezenty swojej koleżance. Gdy odkryła, że obdarowywana robi z tego biznes, nie kryła złości i żalu.
Nieudany prezent... i co teraz?
Źródło: Dzień Dobry TVN

Wymiana ubrań po dzieciach

Ubranka dla dzieci kuszą w sklepach świeżo upieczonych rodziców. Małe body, bluzki, sweterki czy spodenki robią wrażenie. Prawda jest jednak taka, że pociechy rosną tak szybko, że zazwyczaj połowa garderoby nie zostaje "wynoszona". Dobrym patentem jest więc wymiana lub sprzedaż ubrań. Panie z chęcią wstawiają więc zdjęcia ciuszków i sprzedają je na popularnych platformach zakupowych za przysłowiowe "grosze".

Swoją przykrą historia podzieliła się z portale e-dziecko.pl jedna z czytelniczek. Jak czytamy na stronie, Marta za małe rzeczy oddawała zaprzyjaźnionej sąsiadce. Wiedząc, że koleżanka ma rok młodszego syna, pragnęła sprawić jej przyjemność i odciążyć finansowo. Po pewnym czasie odkryła, że jej uprzejmość została wykorzystana

 - Teraz dwa razy się zastanowię, zanim komukolwiek oddam coś za darmo – podkreśla zdenerwowana mama.

Oddawała koleżance ubranka dla dzieci. Ta sprzedawała je dalej

Ubranka i akcesoria dla dzieci potrafią kosztować fortunę. Nic dziwnego, że rodzice, mając możliwość, przekazują sobie niezużyte rzeczy i dają im drugie życie. Marta, czytelniczka portalu e-dziecko.pl zdradziła, że sama otrzymywała prezenty od kuzynek, sąsiadek czy koleżanek.

- Kupienie wszystkiego kosztowałoby fortunę, a tak w sumie ubrań ani dla Jasia, ani dla Zuzi nie musiałam kupować. A to jedna kuzynka coś oddała, druga, jakaś koleżanka, sąsiadka. Tych rzeczy naprawdę było bardzo dużo. Wszystko segregowałam i odkładałam, właśnie z myślą, że i ja będą przekazywać te rzeczy dalej - dodaje.

Eko moda weszła jej w krew. Swoje zbiory Marta systematycznie oddawała więc dobrej znajomej, mieszkające w pobliżu.

- Gośka bardzo się ucieszyła, jak zaproponowałam, że oddam jej ubranka po Jasiu. Powiedziała, że chętnie wszystko weźmie. Od tamtej pory kilka miesięcy robię przegląd i zanoszę jej spodnie, bluzy, bluzki, z których syn już wyrósł - dodaje.

Pewnego dnia Marta zajrzała na Vinted, czyli popularną stronę, gdzie sprzedawane są niepotrzebna rzeczy. Ku zaskoczeniu, znalazła ubranka, które kilka miesięcy wcześniej oddała koleżance. Szybko zrozumiała, że Gosia robi biznes, pozbywając się prezentów.

 - Moim oczom ukazała się kurteczka, taką, jaką syn nosił w ubiegłym roku. Jest bardzo charakterystyczna i raczej niedostępna w polskich sieciówkach. Dostałam ją od koleżanki, która mieszka w USA. Dlatego weszłam w ogłoszenie – przyznała.

Okazało się, że profil należał do sąsiadki, a znanych Marcie ubranek było znacznie więcej. Co ciekawe, ich cena nie należała do najniższej. Marta poczuła się oszukana i nie kryła rozczarowania. Jak przyznała, zachowanie sąsiadki jest bezczelne.

- Gdyby była to osoba w jakiejś trudnej sytuacji materialnej czy coś, to jeszcze bym nie zrozumiała. Ona zarabia jednak więcej ode mnie, wstydu nie ma! - dodaje.

Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości