Ceny szkolnych obiadów
Inflacja sprawiła, że szkolne stołówki muszą bardzo dużą wagę przyłożyć do tego, co jest na talerzu ucznia. Ceny zmieniają się z dnia na dzień i dobre rozplanowanie budżetu wymaga bycia w stałym kontakcie z hurtownikami.
- Nieraz mam telefon o 4 rano. Dzwonią do mnie hurtownicy, bo wtedy są te giełdy warzywne i owocowe - powiedziała Renata Giętka, intendentka w SP nr 32 w Bydgoszczy.
Zazwyczaj wieści nie są dobre, bo ceny szybują w górę. Wtedy trzeba szybko zmienić menu i wytłumaczyć dzieciom, że zamiana dań czy owoców była koniecznością.
- W tej chwili obiad u nas kosztuje 5 złotych. Kiedyś była taka możliwość, że dokupowaliśmy do obiadu owoc czy warzywo czy jakiś jogurt. W tym momencie stawka niestety na to nie pozwala. Wielokrotnie brakuje, żeby to wszystko funkcjonowało tak, jak powinno - powiedziała Agata Grabowska, specjalistka ds. żywienia w ZSP nr 13 w Krakowie.
Czy inflacja wpłynie na jakość obiadów?
Stołówki szkolne podkreślają, że są zobowiązane przez Ministra Zdrowia do podawania ryby minimum raz w tygodniu oraz serwowania surowych owoców czy warzyw. Jeśli ceny pójdą w górę będą musiały korzystać z mrożonek.
- We wrześniu za kostkę masła płaciłam 4,29, ostatnia faktura 5,95. Kilo ziemniaków kosztowało 1,10, w tej chwili 1,40. 300 kg tygodniowo mniej więcej kupujemy, to się już robi konkretna kwota przy tylu obiadach. Tych warzyw dużo jest potrzebnych - tłumaczyła Elżbieta Zys, intendentka w Zespole Szkolno-Przedszkolnym nr 4 w Krakowie.
Do tej pory najbardziej podrożały takie produkty jak olej rzepakowy, nabiał oraz mięsa.
Zobacz także:
- Najcięższy nastolatek waży 300 kilo. Umrze, jeśli nie schudnie
- Polka zaciągnęła własnymi włosami 4-tonową ciężarówkę na stację paliw
- Czekali z seksem aż do ślubu. "Nie było łatwo". Jak radzili sobie, gdy pojawiała się namiętność?
Autor: Daria Pacańska
Źródło zdjęcia głównego: Dzień Dobry TVN