Jak reagujemy, gdy widzimy przestępstwo?
Materiał nagrywany jest w jednym z najbardziej zatłoczonych miejsc w Łodzi. Przystanek tramwajowy, nazywany Stajnią Jednorożców, to miejsce, w którym każdego dnia pojawiają się tysiące osób. Jednak zdecydowana większość albo się śpieszy, albo jest zajęta swoimi sprawami.
Nasz eksperyment z przerwami prowadziliśmy przez trzy godziny. Przez ten czas aktor udawał, że kradnie portfel. Minęło go tysiące osób. Trudno powiedzieć, ile z nich na pewno widziało złodzieja w akcji, a ile jedynie spojrzało gdzieś w bok, ale przynajmniej kilkadziesiąt osób zwróciło uwagę na grzebanie w cudzym plecaku. Niestety część z nich odwracała się i nie reagowała.
Łącznie naszej aktorce pomogło osiemnaście kobiet i dziewięciu mężczyzn i po raz kolejny okazało się, że reaguje znacznie więcej Pań niż Panów. Nasz eksperyment społeczny pokazuje, że znieczulica jest znacznie mniejsza niż prawie dwadzieścia lat temu.
Nowe metody oszustw i złodziei, czyli jak kradną wirtualni "kieszonkowcy"
Chociaż już rzadziej nosimy przy sobie portfel, kary kredytowe oraz dokumenty tożsamości, to jednak cyberprzestępcy są tak samo niebezpieczni jak złodzieje uliczni, a może nawet bardziej. Często chwila nieuwagi i tylko jedno kliknięcie w niepozorny link może pozbawić nas wszystkich oszczędności. Jak uchronić się przed niebezpieczeństwem?
Niedawno kradzieży uniknął Damian Kordas. Jak przyznaje, mało brakowało, by stał się ofiarą oszustwa. 13 września chciał bowiem sprzedać przedmiot na popularnym portalu internetowym. Odezwała się zainteresowana pani, która zaproponowała, by wysłać paczkę przez konkretną firmę wysyłkową. Ta miała darmową dostawę.
- Po dwóch minutach dostałem wiadomość, że pani chce kupić ten przedmiot, żebym go zarezerwował i ona się wszystkim zajmie. Ona załatwi kuriera, a ja mam tylko potwierdzić, że ta dostawa nastąpi. Poprosiła mnie o maila, o numer telefonu, imię i nazwisko, nieświadomy wszystko podałem. Dostałem maila zatytułowanego "żądanie dostawy", zapaliła mi się lampka. Ale kliknąłem ten link. Przekierowało mnie na stronę, gdzie było okienko z doradcą, który mówił, jak mam postępować. Te pieniądze miałem odebrać ze strony firmy kurierskiej. Próbowałem dzwonić na infolinię, ale rozmawiał ze mną robot. Kliknąłem link, przekierowało mnie na stronę banku, żeby potwierdzić tożsamość. Po zalogowaniu wyskoczył formularz, gdzie trzeba było podać więcej danych, m.in. wszystkie dane z karty. Nic nie podałem. Połączyłem się z człowiekiem na infolinii, potwierdził, ze prawdopodobnie zostałem oszukany. Zadzwoniłem do banku i zablokowałem wszystkie dostępy do kont - powiedział Damian.
Jak przyznał Damian, po tym, jak podzielił się swoją historią w sieci, odezwało się do niego wiele osób, które również opowiedziały o podobnych sytuacjach. Okazuje się bowiem, że każdego dnia ktoś daje się nabrać i traci w ten sposób pieniądze.
- Podejrzana strona ma jedno zadanie, nie wyglądać na podejrzaną. Kieszonkowiec z ulicy przenosi się do sieci i tam szuka pieniędzy. To może dotknąć każdego. Zabezpieczeniem będzie niski dobowy limit transakcji. Trzeba spowolnić atakującego - powiedział Mateusz Ossowski.
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Wszystkie odcinki oraz Dzień Dobry TVN Extra znajdziesz też na Player.pl.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- "Byłam tym absolutnie zażenowana, zawstydzona". Jakie przeszkody napotykają kobiety z dziećmi?
- Sprzątanie po psie - obowiązek czy nasza dobra wola? "Tam mogą być pasożyty"
- Eksperyment Dzień Dobry TVN. Pijany ojciec szedł z córką w centrum miasta. Czy ktoś zareagował?
Autor: Nastazja Bloch
Reporter: Bartek Dajnowski
Źródło zdjęcia głównego: Anita Walczewska/East News