Dlaczego gwiazdy uciekają z miasta? "Pół roku wystarczyło, żeby zakochać się w tym miejscu"

Podmiejskie życie - gwiazdy uciekają na wieś
Zakątek szczęścia poza miastem
Źródło: Dzień Dobry TVN
Żyjemy w świecie pełnym technologii, hałasu i codziennego biegu. Coraz częściej łapiemy się na tym, że potrzebujemy oddechu – kawałka przestrzeni tylko dla siebie, blisko natury, z dala od zgiełku miasta. I właśnie o takich swoich miejscach wyciszenia i regeneracji opowiedzieli w Dzień Dobry TVN nasi goście: Jerzy Bończak, który od lat znajduje spokój w swoim warmińskim domu, Marta Chodorowska, zakochana w życiu na kółkach oraz Kamila Szczawińska, która już wiele lat temu wybrała życie na wsi.  
Kluczowe fakty:
  • Jerzy Bończak od ponad 30 lat mieszka na Warmii, gdzie znajduje spokój i sąsiedzką wspólnotę.
  • Kamila Szczawińska wróciła do rodzinnej Wielkopolski, gdzie z dziećmi i kurami cieszy się wiejskim życiem. Marta Chodorowska wybrała życie w vanie, podróżując z rodziną po Polsce i Europie, blisko natury i z dala od sąsiadów.

Jerzy Bończak: Warmia to mój dom i fototapeta z widokiem na jezioro

Jerzy Bończak nie ukrywa, że od lat jego serce należy do Warmii. Choć mieszkał w różnych miejscach, to właśnie tam poczuł się naprawdę u siebie – i to od pierwszego wejrzenia.

– Myślę, że to było z obydwu stron. Dlatego, że kiedy skończyłem szkołę, zaangażowałem się do teatru w Olsztynie właśnie. I niedługo byłem w tym teatrze, bo tylko pół roku i wróciłem do Warszawy. Ale te pół roku wystarczyło do tego, żeby zakochać się w tym miejscu – wspominał aktor.

– Przejeżdżając przez jakąś wieś, dowiedziałem się od przyjaciela, który mnie wiózł: o zobacz, a ten dom jest do kupienia. Mówię: zatrzymaj się. I w trzy godziny kupiłem dom, nie mając ani grosza. Ale udało mi się to jakoś tak zorganizować. I to było trzydzieści trzy lata temu, proszę sobie wyobrazić – dodał. Warmia daje mu poczucie prawdziwej wspólnoty i rytmu życia.

– W Warszawie się zamykamy w tych czterech ścianach. A tam jest cały czas muzyka na żywo. W tym sensie, że bez przerwy widzimy sąsiadów. Cały czas patrzymy: o, ten przyjechał. O, dzień dobry. Wpadnie i na kawę. Ja nie mam czasu tam na nic. Cały czas jesteśmy w takim rytmie towarzyskim – opowiadał nasz gość. – Mój kolega, jeden z reżyserów filmowych, mówi tak: nienawidzę Cię. Ja mówię: dlaczego? Bo Ty wychodzisz z domu rano na kawę, schodzisz, robisz kawę, wychodzisz na taras, siadasz i masz od razu widok na jezioro. On mówi: nienawidzę Cię, bo Ty masz fototapetę tutaj, masz bez przerwy fototapetę – śmiał się Jerzy Bończak.

Kamila Szczawińska i wiejska codzienność kontra życie w drodze

Dla Kamili Szczawińskiej powrót do korzeni był czymś naturalnym. Choć na co dzień funkcjonuje między Polską a zagranicą, to właśnie w rodzinnej wsi w Wielkopolsce znajduje spokój i prawdziwe życie.

– Stamtąd pochodzę, tam się wychowywałam. Przez pierwsze 19 lat mojego życia dwa kilometry dalej od mojego domu mieszkałam. I jakoś tak naturalnie otoczyło się to, że wybudowałam tam dom i że to jest moje miejsce na ziemi – przyznała modelka.

– Mamy nasze kurczaki, nasze jajeczka, Julek łowi ryby, z Kaliną jeździmy na konie, idziemy na grzyby, zakiszamy ogórki, robimy dżemy. Tam naprawdę na nic nie ma czasu – stwierdziła uśmiechem. – Zoja ma cztery latka, jest zachwycona, ona kocha babcię obok za płotem, kocha naszą wieś – zaznaczył z dumą.

Marta Chodorowska i życie w vanie

Z kolei Marta Chodorowska wybrała zupełnie inną drogę – życie w vanie, które pozwala jej stale być w ruchu i blisko natury. - Postanowiliśmy dokupić jeden pokój na kółkach. I kiedy faktycznie mamy tylko czas, to wyjeżdżamy albo w dalsze podróże, albo w takie całkiem bliskie, tu po Mazowszu – powiedziała aktorka.

– Jeśli ktoś mnie pyta, czy to jest wygodne, to zawsze mówię, że wygodnie jest w hotelu. Ale to mnie nie interesuje. Moimi sąsiadami są jenoty, wilki, żurawie. Kiedyś wstaliśmy wcześniej rano o świcie, był wschód słońca i właśnie wędrujący sobie żurawie po łące - to są moi sąsiedzi - podsumowała.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości