"Król Zanzibaru" - kulisy afery, o której mówiła cała Polska
Od 28 czerwca na platformie Max można premierowo obejrzeć trzyodcinkowy dokument "Król Zanzibaru", który odkrywa tajemnice turystycznego imperium zbudowanego przez Wojciecha Żabińskiego. Mężczyzna założył na afrykańskiej wyspie sieć hoteli Pili Pili i zachęcał do przyjazdu, przyciągając turystów brakiem obostrzeń podczas pandemii. Jego sile perswazji uległo wielu Polaków, w tym znanych z pierwszych stron gazet celebrytów. Dopiero po dłuższym czasie wyszło na jaw, że Żabiński, nazywany później Wojtkiem z Zanzibaru, jest ścigany podwójnym listem gończym i powinien odsiedzieć wyrok za oszustwa gospodarcze. W tle pojawiły się również problemy finansowe, zwolnienia oraz naciąganie klientów.
- Jako dziennikarze zaczęliśmy się nim interesować wtedy, kiedy za Wojtkiem został wystosowany list gończy, kiedy sąd oddalił kasację, kiedy okazało się, że Wojtek powinien trafić do więzienia. Zaczęliśmy się zastanawiać, o co tam chodzi, co to za hotele, co się tam stało - komentuje w Dzień Dobry TVN Agnieszka Szwajgier.
Co można uznać za największy przekręt gospodarczy, którego Wojciech Żabiński miał dopuścić się na Zanzibarze? - Był tzw. Natural Park. To miały być wille, które kupowali polscy inwestorzy. Te wille miały być wynajmowane i rocznie 10% taki polski inwestor miał dostawać, nawet jeśli ten dom nie był wynajęty. I tu pytanie: "No to skąd te pieniądze, jeśli dom nie jest wynajmowany?" Gdzieś te pieniądze były przesuwane. Inwestorzy pojechali na miejsce, zobaczyli dziurę w ziemi - wyjaśnia dziennikarka śledcza.
Dziennikarz, który pracował u Wojtka z Zanzibaru
Goszczący w Dzień Dobry TVN dziennikarz sportowy Żelisław Żyżyński przez niemal dwa lata zajmował się medialnymi kwestiami dotyczącymi promocji sieci hoteli Pili Pili.
- Ja troszkę przypadkowo tam zostałem zatrudniony, bo ofertę pracy dostała moja żona. Później się okazało, że to praca z Zanzibaru, a ofertę otrzymaliśmy, siedząc tam podczas pandemii, bo pojechaliśmy na dwa tygodnie. [Wojtek Żabiński - przyp. red.] zaprosił nas, żebyśmy zobaczyli, jak to wygląda. Na początku odrzuciliśmy ofertę, powiedzieliśmy, że zapłacimy za ten wyjazd. On mówił: "Nie, nie, nie, ale zastanówcie się jeszcze" - wspomina redaktor.
Ostatecznie Żelisław Żyżyński uległ namowom Wojtka z Zanzibaru i wszedł we współpracę, która polegała m.in. na prowadzeniu radia i telewizji powiązanych z obiektami przedsiębiorcy. - Nie widziałem żadnych czerwonych flag, zwłaszcza, że było tam tysiące zachwyconych turystów i po prostu podjąłem wyzwanie. (...) My, pracownicy, mniej lub bardziej znani, też jesteśmy ofiarami - zaznacza dziennikarz.
Mężczyzna zrezygnował z dalszego zatrudnienia po publikacji artykułu w "Rzeczpospolitej", w którym wprost napisano, że nad Wojciechem Żabińskim krąży prawomocny wyrok. - Ja dokładnie tego samego dnia napisałem do Wojtka wiadomość i napisałem publicznie na Twitterze, że natychmiastowo odchodzę z Pili Pili - zapewnia redaktor.
Co teraz dzieje się z Wojciechem Żabińskim? Czy został pociągnięty do odpowiedzialności? Tego dowiesz się z naszego materiału wideo.
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Wszystkie odcinki oraz Dzień Dobry TVN Extra znajdziesz też na Player.pl.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Jak sprawdzić istnienie firmy i jej wiarygodność? Oto nasze wskazówki
- Już nie "na wnuczka" czy "policjanta". Nowe oszustwo może pozbawić nas życiowych oszczędności
- Oferowała odchudzanie z pomocą komarów? "Podejmujemy kroki"
Autor: Berenika Olesińska
Źródło zdjęcia głównego: Wojciech Olkuśnik/East News