Nie było miejsca w szpitalu. 24-latka urodziła martwe dziecko

Nie było miejsca w szpitalu. 24-latka urodziła martwe dziecko
Uwaga! TVN. 3-letni Damian nie żyje. Rodzice trzy razy szukali dla niego pomocy w tym samym szpitalu
Uwaga! TVN. 3-letni Damian nie żyje. Rodzice trzy razy szukali dla niego pomocy w tym samym szpitalu
O życiu, reinkarnacji i śmierci klinicznej
O życiu, reinkarnacji i śmierci klinicznej
Jak w XIX wieku pielęgnowano pamięć o zmarłych?
Jak w XIX wieku pielęgnowano pamięć o zmarłych?
Żałoba w trakcie pandemii
Żałoba w trakcie pandemii
Kobieta urodziła martwą córkę, po tym, gdy jej prośba o wywołanie porodu została odrzuca przez szpital. Oddział położnicy argumentował to brakiem miejsc. Teraz, gdy minęło trochę czasu, wróciła wspomnieniami do tych traumatycznych chwil.

Dramatyczne zdarzenia w szpitalu

24-letnia Amy Walters była w ciąży wysokiego ryzyka. W pewnym momencie kobieta wyczuła ograniczone ruchy dziecka, dlatego została zabrana do szpitala. Na miejscu poprosiła o przyspieszenie porodu indukowanego, jednak jej prośba została odrzucona. Szpital argumentował to brakiem wolnych miejsc i zbyt duża liczbą zapisanych na ten termin pacjentek. Kobieta została odesłana do domu.

- Chciałam zostać w szpitalu, ponieważ uważałam, że to najlepsze miejsce dla mnie, a Heidi mogłaby być pod obserwacją, ale zostałam odesłana do domu. Te dni były okropne - zdradziła.

Nie minęły dwie doby, a problem się powtórzył. - Amy ponownie zauważyła, że dziecko praktycznie w ogóle się nie rusza. Kobieta wróciła więc do Walsall Manor Hospital.

Amy nie spodziewała się jednak, że czeka ją najgorsze.

Kobieta urodziła martwe dziecko

Na miejscu okazało się, że personel medyczny nie mógł wyczuć bicia serca dziecka, bowiem mała Heidi zmarła. Kobieta następnego dnia miała wywoływany poród i urodziła martwą córkę.

- Niemal niemożliwe jest znalezienie słów, które opisałyby, jak wyglądy te ostatnie miesiące. Początkowo miałam pewność, że jestem pod opieką lekarzy i myślałam, że dzięki temu otrzymam najlepszą możliwą opiekę - wyznała.

Kobieta podkreśliła, że już od kilku poprzednich wizyt miała wrażenie, że jej niepokojące objawy są bagatelizowane.

- Jednak nic nie przygotowało nas na wiadomość o śmierci Heidi. Byliśmy zdruzgotani. Konieczność dostarczenia Heidi tylko pogłębiła cierpienie, przez które przechodziliśmy - powiedziała 24-latka.

Do sprawy odniósł się Kayleigh Hunter, specjalista ds. zaniedbań medycznych w kancelarii Irwin Mitchell. - Chociaż nic nie jest w stanie zrekompensować ich straty, jesteśmy zdeterminowani aby zapewnić Amy i Jordonowi wszystkie odpowiedzi, na jakie zasługują - podkreślił.

Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości