Walka o życie 1,5-rocznego Janusza
Pochodzący z Ukrainy Daria i Wołodymir 2 lata temu dowiedzieli się, że po raz drugi zostaną rodzicami. W 20. tygodniu ciąży lekarze zdiagnozowali skomplikowaną, wrodzoną wadę serca u dziecka.
- Nie było tak, żeby siąść i płakać, bo dziecko będzie mieć taką wadę. Jakoś tak zrozumiałam, że muszę być silna, bo muszę pomóc swojemu dziecku - powiedziała Daria Krawczuk, mama Janusza.
Ze względu na wojnę zoperowanie dziecka w Ukrainie nie było możliwe. Ciężarna Daria wraz z córką wyjechała do Polski. Poród odbył się w Krakowie. Mały Janusz chwilę po urodzeniu przeszedł pierwszą operację ratującą życie. Jego skomplikowana wada serca wymagała jednak dalszych interwencji. Chłopczyk miał zespół niedorozwoju lewego serca.
Profesor Tomasz Mroczek, kardiochirurg z Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego CM UJ w Krakowie chciał pomóc małemu Januszowi. Zainteresował się metodą lekarzy z Bostonu, która umożliwia pompowanie krwi przez lewą komorę wyjątkowo do płuc zamiast do organizmu. Metoda zwana "reverse double switch" polega na zamianie ról komór serca - prawa wykonuje pracę lewej, a lewa prawej.
- Cała koncepcja operacji reverse double switch polega na tym, żeby fragment istniejącej lewej komory wykorzystać, czyli jeżeli mamy malutki silniczek, to takie turbo dołożyć do tego małego silniczka. W Europie tego typu operacji nie wykonywano. Pierwsza moja myśl była taka, że to jakiś szalony, kosmiczny pomysł - podkreślił prof. Tomasz Mroczek.
Lekarze przebudowali niemal całe serce, między innymi zrekonstruowali tętnice płucne, łuk aorty, przeszczepili naczynia wieńcowe, usunęli przegrody międzyprzedsionkowe. W końcowym etapie chirurg połączył żyłę główną górną z tętnicą płucną. W nowym krążeniu krew powracająca z organizmu, trafia wyjątkowo do lewej komory. Pompowana jest do płuc, a następnie wraca do prawej komory. Lewa komora wykonuje tym samym funkcję prawej, a prawa przejmuje działanie lewej. W nowym krążeniu lewa komora nie musi wykonywać tak dużej pracy.
- Wspominam tę operację jako taki wyczerpujący maraton. Potężna koncentracja, utrzymanie tempa operacji, żeby nie uszkodzić jakiegoś elementu - przyznał prof. Mroczek. Skomplikowany zabieg trwał aż 10 godzin. Wykonaną operacją prof. Mroczek wywołał zainteresowanie medialne i zadziwił cały medyczny świat. - Kilka tygodni temu na konferencji europejskiej w Atenach, gdy zaprezentowałem tę operację, to obudził się kardiochirurg z Bostonu, a reszta patrzyła na mnie jak na człowieka z kosmosu. Kardiochirurg z Bostonu obudził się dlatego, że był przekonany, że nikt poza nimi tej operacji na świecie nie wykonywał - dodał kardiochirurg z Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie.
Po nowatorskiej operacji Janusz przebywał na oddziale intensywnej terapii. Lekarze walczyli o jego życie. Z czasem jego stan zdrowia zaczął się poprawiać. Chłopiec opuścił szpital pół roku po przełomowym zabiegu. - Cieszę się, że w końcu wyszliśmy ze szpitala i możemy razem spędzić czas, razem jeść obiadek, spać, chodzić na spacer - wyznała Daria Krawczuk.
- Nasi kardiolodzy będą bardzo precyzyjnie oceniać wszystkie elementy serca, czy one rosną, czy nie rosną. Nie mamy pewności, że pewnych elementów nie trzeba będzie wymienić w przyszłości. Natomiast mamy nadzieję, że to będzie za kilkanaście lat - podkreślił prof. Tomasz Mroczek.
Polscy lekarze uratowali życie chłopca z wadą serca
Profesor Tomasz Mroczek w rozmowie z Pauliną Krupińską-Karpiel i Damianem Michałowskim w Dzień Dobry TVN podkreślił, że życie małego Janusza z taką wadą serca nie byłoby możliwe. Operacja była jedynym ratunkiem.
- Państwo w swoim materiale pokazaliście, że ta wada została rozpoznana już przed urodzeniem. W Polsce w tej chwili 90 parę procent tego typu wad rozpoznawanych jest w badaniach tak zwanych prenatalnych. Co więcej, Polska jest jednym z nielicznych krajów, w których w okresie prenatalnym można wykonać interwencję w obrębie tak malutkiego serca, co może wpływać na późniejsze losy dziecka. My, jako lekarze, opiekujemy się dzieckiem z wadą serca już od okresu przed narodzeniem. Potem bezpośrednio po narodzeniu, żeby utrzymać dziecko przy życiu, rozpoczynamy podaż dożylną leków. Następnie wykonujemy wszystkie badania diagnostyczne i zgodnie z pierwotnym planem zaczynamy leczenie operacyjne. Przy takiej wadzie ma ono charakter etapowy, składa się z co najmniej kilku operacji. Pewnych operacji nie da się wykonać w okresie noworodkowym nie dlatego, że nie jesteśmy w stanie tego zrobić u tak małego dziecka, po prostu organizm nie tolerowałby pewnych rozwiązań hemodynamicznych, które proponujemy - wyjaśnił prof. Tomasz Mroczek.
Jak często zespół niedorozwoju lewego serca występuje w Polsce i Europie?
- Wszędzie na świecie zespół niedorozwoju lewego serca występuje z jednakową częstotliwością. Jest to najczęstsza wrodzona wada serca, tzw. o typie pojedynczej komory. To taka wada, gdzie mamy tylko jedną dobrze rozwiniętą komorę serca. Różnica między Polską a Europą Zachodnią polega na tym, że w Europie Zachodniej takiej dzieci się nie rodzą. Często takie ciąże podlegają terminacji, w Polsce raczej nie. W związku z tym mamy w tej chwili ogromne doświadczenie, bodajże największe na świecie, jeśli chodzi o leczenie tego typu wady. Natomiast zdarza się, że koledzy z ośrodków europejskich przez kilka lat nie widzą takiej wady - przyznał prof. Mroczek.
Całą rozmowę z kardiochirurgiem można posłuchać w materiale wideo.
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Zobacz program na platformie VOD.pl. Wszystkie odcinki oraz Dzień Dobry TVN Extra znajdziesz też na Player.pl.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- 7-latka miała problemy ze wzrokiem. Okazało się, że to objaw rzadkiej choroby. "Rozwinie się u niej demencja"
- Czy to przełom w walce z bólem? "Efekt spektakularny"
- Pierwsza pomoc bez tajemnic. Czy potrafisz jej udzielić?
Autor: Justyna Piąsta
Reporter: S. Brózda, A. Reczek-Bogacka
Źródło zdjęcia głównego: Dzień Dobry TVN