Czy pomoglibyście zamarzniętemu dziecku?
W cyklu "Miejska dżungla" postanowiliśmy powtórzyć eksperyment, który pierwszy raz 9 lat temu przeprowadzono w Norwegii. Jego autorzy chcieli sprawdzić, czy ludzie zareagują na chłopca, który bez kurtki siedział na przystanku w zimny dzień. Dwa lata później eksperyment przeprowadzono w Polsce. Wtedy ci, którzy zwrócili uwagę na dziecko, byli w zdecydowanej mniejszości. Postanowiliśmy sprawdzić, czy przez te siedem lat coś się zmieniło.
Nasz bohater siedział na ławce na jednym z placów w centrum Warszawy. Z ok. 800 osób, które tamtędy przechodziły, jego losem zainteresowało się 7 kobiet i 3 mężczyzn. - To jest dziecko, trzeba zadbać o młodszych, tak samo, jak o starszych ludzi. Tak zostałem wychowany - powiedział jeden z mężczyzn, który zainteresował się losem chłopca. Zapytany, dlaczego większość przeszła wokół dziecka obojętnie, stwierdził, że: "Patrzą na własny nos. Myślę, że są zabiegani, pędzą za swoimi potrzebami".
Dlaczego nie reagujemy na czyjąś krzywdę?
Tomasz Marcysiak powiedział, że tego rodzaju eksperymenty prowadzone są od ponad 50 lat i to, czy ludzie się zatrzymują, w dużej mierze zależy od liczby uczestników danej sytuacji. - Przed programem zapytałem Szymona, czy częściej reagowali, kiedy było mniej tych ludzi w otoczeniu, czy więcej - powiedział socjolog w Dzień Dobry TVN.
Chłopiec odpowiedział, że wtedy, kiedy było ich mniej. - Jak było więcej, to ludzie nie mogli mnie zauważyć, bo były tłumy, przechodziły. Było mniej osób, to było lepiej mnie dostrzec - stwierdził Szymon Kalinowski, bohater eksperymentu.
- To jest rozproszenie odpowiedzialności. To jest takie zwrócenie uwagi, że ja widzę, ale pewnie ktoś inny zrobi to lepiej. My bardzo szybko musimy przekalkulować, czy możemy poświęcić czas na pomoc - wyjaśnił Tomasz Marcysiak.
Monika Wlaźniak, mama Szymona wyznała, że trudno jej było obserwować syna podczas trwania eksperymentu. - Pierwszą godzinę jeszcze byłam nawet twarda, ale już później siedziałam: "Niech się ktoś zatrzyma, niech się ktoś zatrzyma". Nie mogłam patrzeć, bo wiedziałam, jak mu jest strasznie zimno. Okleiliśmy go ogrzewaczami. Był ubrany na cebulkę, ale przybiegał do nas co parę minut i widziałam, jak się strasznie trzęsie - wyznała.
Czy sama by się zatrzymała, gdyby znalazła się w takiej sytuacji? Dowiecie się tego z dalszej części rozmowy.
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Zobacz program na platformie VOD.pl. Wszystkie odcinki oraz Dzień Dobry TVN Extra znajdziesz też na Player.pl.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Urodziła córkę 3 lata po śmierci męża. "Pamięć o nim żyje"
- Czy zabieranie dziecka do pracy to dobry pomysł? "Pod dwoma warunkami"
- Trudne przeżycia mamy wcześniaków. "Bałam się, że umrę, gdy dowiem się w trakcie porodu, że one nie przeżyły"
Autor: Katarzyna Oleksik
Reporter: Bartek Dajnowski
Źródło zdjęcia głównego: Dzień Dobry TVN