Wyprawa w dobroczynnym celu
Pan Darek pewnego dnia postanowił, że spełni swoje marzenie i wyruszy rowerem w wyprawę po Europie. Aby nadać wycieczce sensu, zadeklarował, że przemierzając tysiące kilometrów, chciałby pomagać potrzebującym. Swój apel wygłosił jakiś czas temu na antenie Dzień Dobry TVN. Po emisji do rowerzysty odezwało się wiele osób. Spośród wielu nadesłanych zgłoszeń mężczyzna podjął decyzję o zorganizowaniu zbiórki dla małej Lilianki.
- Zaraz po powrocie do domu otrzymaliśmy wiele maili z prośbą o pomoc. Wybraliśmy Liliankę, która ma zespół TAR. Jadąc na rowerze, będę się starał pomóc zebrać pieniądze na jej operację – powiedział.
Skąd pomysł na podróż charytatywną? Mężczyzna przyznał, że pomagając innych, chce spłacić swój dług wdzięczności.
Ja dostałem drugie życie, w 2015 roku w miałem wypadek rowerowy, pomyślałem, że po coś się to musiało wydarzyć. Mam pewien dług do spłacenia
– powiedział Dariusz Flesiński.
Reakcja rodziców Lilianki
Rodzice Lilianki niezmiernie cieszą się, że znalazł się ktoś, kto pomoże im finansowo uporać się z drogim leczeniem. Jak przyznali, inicjatywa Darka jest dla nich niczym wygrany los na loterii, bowiem dziewczyna potrzebuje operacji. Co jej dolega? Lilianka urodziła się z zespołem TAR, jest to choroba krwi i kości. Dziewczynka cierpi na małopłytkowość, oprócz tego w jej kośćcu występują nieprawidłowości, w kościach przedramienia brakuje kości promieniowych, natomiast kości łokciowe są skrócone. Konsekwencją tego zespołu jest również wada nóżek.
- Lilianka jest po pierwszej operacji nóg, która w większości przypadków przynosi efekt całkowitego wyleczenia. Ze względu na to, że przypadek Lilianki był bardzo poważny, ta operacja nie wystarczyła. Teraz musimy podjąć drugi etap – powiedział tata, Daniel Macura.
2 czerwca 2021 roku Darek wyruszył w drogę po całej Europie. Zobacz wideo.
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.pl.
Zobacz także:
Zasiłek dla bezrobotnych poszedł w górę. Na jaką pomoc mogą liczyć osoby, które straciły pracę?
Ratownicy nie podjęli reanimacji. Mąż zmarłej: "Kilka minut wcześniej krzyczała, by jej pomóc"
Autor: Nastazja Bloch