Stadion Narodowy - budowa
Dziesięć lat temu częstym gościem na budowie Stadionu Narodowego był Filip Chajzer, który przed kamerą Dzień Dobry TVN aktualizował informacje, dotyczycące postępu prac.
- Szesnaście tysięcy pali w 170 dni. (...) Na samym szczycie iglicy znajduje się tak zwana lampa przeszkodowa, czyli czerwony punkcik. Jej gwarancja wynosi 25 lat, ale wiadomo, to jest tylko elektronika, przecież zawsze może się zepsuć. I właśnie dlatego na samej górze iglicy zainstalowano specjalne poprzeczki dla alpinisty, który może tam wejść i ją naprawić. (...) Parking robi naprawdę gigantyczne wrażenie. Podczas meczów i imprez masowych będzie zamknięty. Chodzi o zagrożenie terrorystyczne - słyszymy w archiwalnym materiale.
Dekadę później dziennikarz spotkał się w studio Dzień Dobry TVN z Robertem Korzeniowskim, by przypomnieć widzom początki funkcjonowania kultowego dziś stadionu.
- W 2007 roku podjęto decyzję, że będziemy organizatorami Euro. Wcale to nie było oczywiste, że Stadion Narodowy powstanie właśnie w tym miejscu, w którym jest. Rozpatrywano różne lokalizacje - choćby w okolicach dawnej Huty Warszawa, o Służewcu też mówiono - zdradza lekkoatleta.
Sportowiec jest związany ze Stadionem Narodowym po dzień dzisiejszy. Z tym miejscem łączy go nie tylko rozrywka, lecz także praca.
- Pamiętam pierwszy mecz, na którym byłem na Stadionie Narodowym. To był mecz Polska-Portugalia. Wielka inauguracja. Wszyscy byli tym bardzo podnieceni. Sprawdzaliśmy, czy wszystko działa na tym stadionie. Dzisiaj tych wydarzeń jest cała masa - komentuje Korzeniowski.
"Pływaki" ze Stadionu Narodowego
Na kartach historii Stadionu Narodowego mocno zapisało się wydarzenie z 16 października 2012 roku. To właśnie wtedy miał się odbyć mecz Polska-Anglia, który został odwołany ze względu na ulewny deszcz, a w konsekwencji zbyt nasączoną wodą murawę stadionu. W pewnym momencie na boisko wbiegło dwóch mężczyzn, którzy w brawurowy sposób zaczęli ślizgać się po przemoczonej trawie. Z gracją unikali próbujących ich złapać ochroniarzy. W mediach zostali okrzyknięci tzw. pływakami ze Stadionu Narodowego.
Gościem Dzień Dobry TVN był jeden z nich, Mariusz Wawryniuk. Po dziesięciu latach wspomina ten legendarny wybryk. - To był pomysł spontaniczny. Nawet nie zastanawialiśmy się nad tym. Weszliśmy na płytę i zaczęliśmy po niej biegać. Ochrona nas doprowadziła do aresztu - opowiada nasz rozmówca.
Jak Robert Korzeniowski wspomina czasy, w których słowo "stadion" kojarzyło się z handlem, a nie ze sportem? Tego dowiecie się z naszego materiału wideo. Jeżeli nie zdążyliście obejrzeć Dzień Dobry TVN na żywo, wszystkie odcinki programu znajdziecie na platformie Player.pl.
Zobacz także:
- Zespół Guns N' Roses wystąpi w Polsce. Znamy miejsce i datę koncertu
- Popularność jurt w Polsce. "Stają się rozpoznawalne, jest ich coraz więcej"
- Zakłady fabryczne Scheiblera do dziś budzą zachwyt. "To miejsce unikatowe w skali Europy"
Autor: Berenika Olesińska
Reporter: Filip Chajzer
Źródło zdjęcia głównego: Dzień Dobry TVN