Zdobyła już 6 z 7 wulkanów. "Zeszliśmy z lawiną, znalazłam się pod śniegiem"

2ABR3190_Easy-Resize
Z biura na szczyty świata
Źródło: Dzień Dobry TVN
Joanna Kowalczuk udowadnia, że najlepszy okres życia i pasje można odkryć, będąc już dorosłą kobietą. Sama dopiero po przekroczeniu 40-stki pokochała wspinaczkę, a dziś zdobywa kolejne szczyty świata. Jak narodziło się ta niecodzienna miłość?

Joanna Kowalczuk – kobieta, która zdobywa szczyty świata

Joanna na co dzień pracuje jako dyrektorka marketingu w firmie kosmetycznej. Choć jej zawodowa ścieżka związana jest z pracą biurową, jej pasja prowadzi ją w zupełnie inne rejony – dosłownie i w przenośni. Zdobywa góry, wulkany, przemierza lodowce i dżungle. Jak sama mówi, to nie tylko hobby, ale sposób na życie.

- Od dzieciństwa byłam mocno usportowioną osobą. I tak mi zostało. Nauczyłam się tego, że jak człowiek ma pełną głowę problemów, to najlepiej odreagowuje, gdy ma wysiłek fizyczny. U mnie zaczęło się od gór. Pierwszą górą był Kilimandżaro. Jestem dziewczyną znad morza i zdecydowałam się na coś takiego. Stwierdzałam, że zdobędę koronę wulkanów, bo jest to mniej oczywista i mniej komercyjna – powiedziała.

Niebezpieczne podróże

Joanna zdobyła już 6 z 7 wulkanów. Wyprawy są dla niej nie tylko wyzwaniem, ale też ucieczką od codzienności. Dziś nie ukrywa już, że planując podróż, liczy tylko na siebie. Wyjeżdża głównie sama, czasami ze znajomymi lub przypadkowo spotkanymi ludźmi.

- Jeśli interesuje mnie jakaś destynacja to szukam przewodnika. Trudno jest znaleźć stałą ekipę, która chce cały czas chodzić. Ja już stawiam na siebie i lokalnych przewodników.  

Co ciekawa, jej motywacją nie jest cel, czyli zdobycie szczytu, lecz cały proces przeprawy. - Mnie interesuje przechodzenie z punktu do punktu, pokonywanie obozów. Mi chodzi o całą tę drogę, jak zachowuje się mój organizm, jakich reakcji doświadczam i emocji – powiedziała.

A emocji podczas takich wypraw nie brakuje. Jednym z najniebezpieczniejszych momentów, jaki przeżyła Joanna, było osunięcie się z góry wraz z lawiną.

- Byłam z zespołem na Mount Blank. W momencie kiedy wracaliśmy, było już zbyt ciepło. Śnieg się zaczął roztapiać. Zeszliśmy z lawiną z kolegą. Ja znalazłam się pod śniegiem i leżałam tam dość długo, 7-8 minut. Taki śnieg jak spada, to jest zabetonowanie człowieka – powiedziała.

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Wszystkie odcinki znajdziesz też na Player.pl.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości