- Pasja do adrenaliny – Roman Ficek, Filip Kubica i Dawid Godziek realizują się w sportach ekstremalnych, które dają im poczucie wolności, energii i sensu życia.
- Wymagające przygotowanie – Uprawianie tych sportów wymaga wieloletniego treningu, silnej psychiki i ogromnego samozaparcia.
- Reakcje bliskich i podejście do ryzyka – Rodziny często martwią się o ich bezpieczeństwo, a sami sportowcy – zwłaszcza jako rodzice – uczą się ostrożności i odpowiedzialności.
Ekstremalne przeżycia motywują ich do działania
Roman, Filip i Dawid to mężczyźni, którzy żyją dla adrenaliny. Sporty, jakie podejmują, napędzają ich do działania, ale i przysparzają najbliższym sporo stresu. Dlaczego wybrali właśnie taką ścieżkę?
- Jestem uzależniony od adrenaliny, od ciągłego rozwoju, który chce robić w trikach. Rutyna jest dość przerażająca. Robię to od 20 lat i ta rutyna wkrada się już często – powiedział Dawid.
Dawid na pytanie, co ekscytuje go w lataniu i jakie jest ryzyko niebezpieczeństwa, dodał:
- Ciężko wytłumaczyć człowiekowi, który nigdy nie doświadczył takiego uczucia latania. Konsekwencja błędu jest większa niż w innych sportach (…) Przy przelotach precyzyjnych staram się lecieć ok. 220-250 km/h. Prędkość jest naszym przyjacielem. Przez to mam dużo energii zbudowanej w kombinezonie, mogę z niej korzystać w każdą stronę, także podlecieć do góry - powiedział Filip.
Roman Ficek ma na swoim koncie równie wielkie osiągnięcia. W ciągu 24 godzin zdobył Rysy dziewięć razy i to zimą.
- Fizycznie trzeba być bardzo dobrze przygotowanym. Pracuje się na to latami. U mnie nie chodzi o prędkość, a o to, by jak najdłużej to robić. Dużo ludzi mówi, że biega się głową. Nie ma wątpliwości, ze trzeba mieć samozaparcie. Trzeba kochać ten sport, żeby robić to godzinami - powiedział.
Sporty ekstremalne a reakcja bliskich
Każdy sport ekstremalny wiąże się z ryzykiem kontuzji, a w skrajnych przypadkach także ze śmiercią. Jak do pasji panów podchodzą ich bliscy?
Dawid przyznał, że mimo upływu lat, jego rodzice wciąż nie potrafią oglądać zawodów na żywo. - Gdy wiedzą, że wszystko jest okej, odpalają powtórki. Już 2 tygodnie przed zawodami wszyscy chodzą zestresowani – powiedział.
Filip z kolei wdraża rodzinę w przygotowania, które czasami trwają nawet rok. - Widza przygotowania, więc są spokojniejsi. Dużo lepiej im to później przetwarzać – dodał.
Bliscy Romana nauczyli się już, że gdy ten wymyśli sobie nowe wyzwanie, to nic go od tego nie odsunie. Dla spokoju rodziny zawsze zabiera ze sobą GPS. Dzięki temu zainteresowani mogą na bieżąco śledzić jego lokalizację. Sam od kilku lat ma nieco inne podejście do sportu. Liczy się dla niego przede wszystkim bezpieczeństwo
- Kiedy nie miałem dziecka, to potrafiłem bardziej wejść dalej i nie kalkulowałem tego. Gdy urodziła się córka, to już człowiek patrzy inaczej, jest ostrożniejszy - podsumował ultramaratończyk, trener biegów górskich.
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Wszystkie odcinki znajdziesz na Player.pl.
Zobacz także:
- To oni wygrali Rajd Barbórka. Teraz zbierają siły na Mistrzostwa Europy
- Historyczny awans polskich piłkarek na Euro 2025. "Będziemy mogli porównywać się do krajów zachodnich"
- Przebiegł z wózkiem 100 km i pobił rekord świata. "To było niebywałe"
Autor: Nastazja Bloch
Źródło zdjęcia głównego: Adam Burakowski/East News