Siła jest kobietą: Każda jest inna. Każda wyjątkowa. Każda ma różne cele i marzenia, inną historię do opowiedzenia. Łączy je jedno. Bohaterki tego cyklu udowadniają, że siła jest kobietą.
35-letnia Małgorzata Opala pochodzi z Krapkowic (województwo opolskie) i od dwóch lat pracuje jako kierowczyni samochodów ciężarowych. Jest żoną i mamą trójki dzieci: 17-latka, 12-latki i 9-latka. Schudła 69 kg i udowadnia, że warto walczyć o marzenia. W sieci znana jest jako @kieruje_ciezarowe, a jej różowy kask - to znak rozpoznawczy.
Zobacz wideo: Praca i finanse
Praca i finanse
Marzenie z dzieciństwa
Dominika Czerniszewska, dziendobry.tvn.pl: Od dwóch lat pracujesz jako kierowczyni samochodów ciężarowych - to chęć spróbowania czegoś nowego czy spełnienie marzenia?
Małgorzata Opala: Spełnienie marzenia. Kiedy byłam małą dziewczynką, tata zabrał mnie swoją ciężarówką Star na kopalnię. Od razu zakochałam się w tym samochodzie. Uwielbiałam nim jeździć, nawet nie masz pojęcia jak, pomimo że tato częściej naprawiał to auto, niż z niego korzystał (śmiech).
Jednak porzuciłaś swoją miłość do ciężarówek…
Nie porzuciłam, ale życie miało na mnie inne plany. W wieku 19 lat zostałam mamą. Zajęłam się domem i wychowywaniem dzieci. Nie miałam wtedy czasu i pieniędzy na spełnienie swojego marzenia. Łapałam się różnych prac. Robiłam z mężem meble na wymiar. Składałam szafy. Natomiast kiedy dzieci podrosły, a my byliśmy w lepszej sytuacji finansowej, pewnego dnia przyszedł do nas znajomy i powiedział: "Ciotka, robimy prawko". Odparłam: "Idziemy". Nie sądziłam jednak, że chwilę później nas zapisze. I tak stanęłam pod ścianą i urzeczywistniłam swoje marzenie z dzieciństwa. Najpierw zrobiłam prawo jazdy kat. C, potem C+E. Uzyskałam uprawnienia na ciągnik, naczepy i kod 95 (Świadectwo Kwalifikacji Zawodowej).
Rodzina zaakceptowała Twój nowy plan na życie?
Wiedzieli, że jestem zwariowana, więc nie mieli nic przeciwko. Jednak nie każdy wierzył, że mi się uda. Musiałam bardzo dużo się uczyć, by pozyskać wszelkie kwalifikacje. Poza tym dzieci miałam już prawie odchowane, więc mogłam skupić się na sobie. Etap pampersów to już przeszłość. Przyszedł czas na samorealizację.
I tak zaczęłaś jeździć.
Tak, od dwóch lat nieustannie. Kocham tę pracę. W końcu robię to, co lubię.
Na jakich trasach możemy najczęściej Cię spotkać?
Przeważnie spotkasz mnie na krajowych drogach. Czasem zdarzy się, że wyślą mnie za granicę, ale to naprawdę rzadkość. Najdłuższa moja trasa była do Niemiec. Natomiast w żartach mówię mężowi, że jak mnie zdenerwuje, to pojadę do Portugalii (śmiech).
Jak reaguje na te słowa?
Dzielnie to znosi. Początki były jednak trudne, bo teoretycznie w pracy mam samych kolegów, więc jakaś nutka zazdrości się wdawała. Teraz się już przyzwyczaił i jest bardzo ok. Musiał przejąć ode mnie część obowiązków domowych. Jest na miejscu, więc wiele na niego spadło. Jestem pod wrażeniem, jak świetnie daje sobie radę i naprawdę jestem bardzo mu za to wdzięczna. Ogarnie dom, odrobi lekcje z dzieciakami, zorganizuje im zajęcia, a dodatkowo jeszcze swoje meble robi. Poza tym mieszkamy z moimi rodzicami, którzy, jak jest taka potrzeba, to nas wspierają.
Kierowczyni samochodu ciężarowego
Twoja praca wiąże się z życiem w podróży. Tęsknisz za domem?
Oczywiście, że tęsknię, ale pracuję, jak większość Polaków, czyli od poniedziałku do piątku. Różnica polega na tym, że wychodzę wcześnie rano i wracam późnym wieczorem. Czasami, jak wrócę wcześniej, to dzieci krzyczą: "O! Mama przyszła. Co się stało?". Zdarza się też, że po drodze muszę spać w aucie. To są wyjątkowe noce i bardzo je lubię. Normalnie, jak wracam do domu, to zawsze jest coś do zrobienia, a jak nocuję w samochodzie, mogę naprawdę odpocząć. Kładę się i zasypiam w 5 minut. To jest magiczne łóżko. Auto jest moją kawalerką. Śmieję się, że mam własne M1.
Wspomniałaś o nocowaniu w aucie. Jakie masz sposoby na to, by nie zasnąć za kierownicą?
Jazda sprawia mi olbrzymią frajdę, więc o zmęczeniu nie ma mowy. Uwielbiam wsiąść do mojego auta i przemierzać kolejne kilometry. Powiem kolokwialnie – jestem tym zajarana!
To słychać w Twoim głosie. A co jest dla Ciebie największym wyzwaniem w pracy?
Cofanie. Do dzisiaj trochę rzeźbię przy cofaniu, ale auto i naczepa są całe (śmiech).
Większość kierowców mówi zmęczenie, walka z czasem, a u Ciebie… cofanie.
Jechać to mogę cały czas!
Czyli ciągnie Cię gdzieś dalej?
Jasne, że tak. Im dłuższa trasa, tym fajniej.
A odwiedzasz czasami lewy pas?
Rzadko, bo rzadko, ale się zdarza (śmiech).
Potrafisz żyć bez motoryzacji?
Chyba już nie. Podczas urlopów tylko oglądam się na ciężarówki i patrzę, z czym dana jedzie. Jak widzę naczepę do przewozu cementu, to od razu myślę o niebieskich migdałach. To jest ważna część mojego życie. Rodzina cały czas słucha opowieści z trasy i anegdotek dotyczących samochodów. Może to kiedyś minie, ale jeżdżę dopiero drugi rok, więc zajawka trwa. Jak mi się znudzi, to może będę jeździć pociągiem. Zostanę maszynistką. Funkcje kierownicze mnie interesują (śmiech). W życiu trzeba robić to, co się lubi. Jakbym miała iść do pracy i myśleć: "Kurde, znów do tej roboty", to bez sensu.
Myślisz, że któraś z pociech pójdzie Twoimi śladami?
Mam taką nadzieję. Jednak do tej pory tylko najmłodszy syn miał odwagę ze mną jechać. Pozostali trochę się obawiają.
@kieruje.ciezarowe Zestaw umyty ciekawe czy pojedzie szybciej #myjemysie #myjeauto #kierujeciezarowe We Are Young - Beachbag
Swój zawód promujesz też w mediach społecznościowych.
Wciąż jest to zawód zdominowany przez mężczyzn, dlatego chciałam pokazać całemu światu: "Halo, halo. Tutaj jestem. Spełniłam marzenie, jeżdżę ciężarówką".
Skoro o mężczyznach mowa. Musiałaś walczyć o swoją pozycję w branży?
Mężczyznom z reguły jest łatwiej w tej branży. Jak byli mali, to bawili się autkami z przyczepą, traktorami, a ja nawet przyczepy kempingowej do samochodu Barbie nie miałam. Ale… koledzy w pracy są bardzo pomocni. I dziękuję im za to. Chłopaki na trasie też są mili. Pomachają, jak się mijamy. Mam specyficzny różowy kask i ci, którzy mnie lepiej znają, zawsze z daleka wołają: "Siema, ciotka". Stanowimy taką małą rodzinę.
Ten różowy kask to Twój znak rozpoznawczy. Natomiast na TikToku natrafiłam na Twoje nagranie, jak ćwiczysz na postoju. Urzekło mnie ono. To jest twój sposób na wyrwanie się z trybu siedzącego?
Jak wiadomo, kierowcy na co dzień mało się ruszają. Mnie udało się schudnąć ze 130 kg na 61 kg, więc muszę dbać o aktywność fizyczną. Przy rozładunkach i załadunkach trochę ćwiczę. Staram się wykorzystać każdą wolną chwilę. Biegam raz w tygodniu. Czasem udaje mi się wyskoczyć na siłownię, zajęcia fitness. Robię, co mogę.
A posiłki? Gotujesz w domu czy stołujesz się w przydrożnych barach?
Nie, nie jem hot-dogów z ostrym sosem na stacjach benzynowych jak większość kolegów (śmiech). Przez to, że jestem na diecie od dwóch lat, szykuje sobie pudełka do pracy. Gdy wyjeżdżam na dwa dni, to mam ich cały arsenał. To wygląda jakbym przynajmniej na rok opuszczała dom.
Droga kobieto, skąd czerpiesz tę energię do działania?
Robię coś, o czym całe życie marzyłam, więc cieszę się każdym dniem. Jak ci się znudzi obecna praca, to zapraszam (śmiech). Zobaczysz, jak jest fajnie. Naprawdę nie mam, na co narzekać. Zresztą nie lubię marud. Gdy zadajesz się z pozytywnymi osobami, to oni zarażają cię tym optymizmem.
Masz ciekawą historię do opowiedzenia? Chcesz zostać bohaterką cyklu Siła jest kobietą? Napisz do mnie: dominika_czerniszewska@discovery.com
Zobacz wideo: Motoryzacyjna pasja Jana Kubuszewskiego
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz też:
- "Siła jest kobietą". Jako pierwsza Ukrainka zdobyła Mount Everest i K2. Teraz walczy o wolność: "Tu jest mój dom"
- Ljubow Panczenko nie żyje. Wybitna malarka zmarła z głodu i wycieńczenia w Buczy
- Warszawska Szkoła Ukraińska daje nadzieję dzieciom uchodźców. "Tam nie dało się normalnie żyć"
Autor: Dominika Czerniszewska
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum prywatne/kieruje_ciezarowe