Koronawirus atakuje kobiety w ciąży. "Z wyjątkową siłą i złośliwością"

Ciąża, koronawirus, COVID-19
Guido Mieth/Getty Images
Ciąża a koronawirus - ten temat od wielu miesięcy niepokoi wiele kobiet. Lekarze przyznają, że problem narasta - wirus zaczął mocniej atakować panie, które spodziewają się dziecka. Ginekolodzy mówią o przypadkach pacjentek w ciąży lub tuż po porodzie, które umierają będąc pod respiratorem.

COVID-19 a ciąża

Kobiety w ciąży są atakowane przez koronawirusa. - Od lutego zmieniło się wszystko – przyznaje prof. Mariusz Zimmer, kierownik kliniki ginekologii i położnictwa Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. Dodaje: - Po roku oszczędzania młodych kobiet w ciąży wirus zaatakował i je . I to z wyjątkową siłą i złośliwością.

Zakażone koronawirusem ciężarne dzielą się na trzy grupy. W pierwszej są nosicielki wirusa bez objawów. Rodzą na oddziałach covidowych, ale nie wymagają tlenu, sterydoterapii. – Takich kobiet jest mało – mówi prof. Zimmer cytowany przez wyborcza.pl.

Najliczniejsza grupa wśród zakażonych ciężarnych to kobiety z objawami. Duszności, pierwsze symptomy zapalenia płuc, często zakrzepica. – Ostatnio mieliśmy pacjentkę w ciąży z zakrzepicą ręki. Sama ciąża zwiększa krzepliwość krwi. COVID-19 to potęguje – tłumaczy prof. Zimmer.

Część kobiet z tej grupy trafi do grupy trzeciej. Tych, które się załamały, jak mówią lekarze.

– Nagle w ciągu jednej doby kobieta może stać się pacjentką trudną, u której saturacja tlenem pogarsza się z godziny na godzinę. Wymagają tlenoterapii, a nawet intensywnej terapii – podkreśla ginekolog.

Koronawirus groźny dla kobiet w ciąży

Tak było w przypadku kobiety w 26. tygodniu ciąży. Zbyt wcześnie na rozwiązanie. – Ale pacjentka przestała oddychać. Saturacja krwi spadła do 15, gdy normą jest 90 . Jej płuca były jak kamienie, zupełnie nierozciągliwe, nie napowietrzały się. Kobieta za chwilę umarłaby, a dziecko razem z nią. Udusiłoby się – opowiada prof. Zimmer.

Lekarze zdecydowali się przeprowadzić cesarskie cięcie na intensywnej terapii. - Pacjentka była podłączona nie tylko do respiratora, ale i do ECMO. To urządzenie, które pozwala zastąpić pracę płuc i serca. Problem w tym, że terapia ta wymaga rozrzedzenia krwi, tak by w ogóle nie krzepła. W cesarskim cięciu rozcina się brzuch, w którym jest bardzo dużo naczyń krwionośnych. Zasada gojenia się tej rany wynika właśnie z krzepnięcia krwi. Mamy więc dwa wzajemnie wykluczające się czynniki. I w tych warunkach musimy przeprowadzić poród – podkreśla lekarz.

We Wrocławiu taki poród po raz pierwszy przeprowadzono kilka miesięcy temu. Jeden z pierwszych takich zabiegów na świecie - 28. tydzień ciąży, respirator już nie pomagał. Podłączono ECMO. – W tych trudnych warunkach udało nam się wyprowadzić pacjentkę z zabiegu cesarskiego cięcia, wykonywanego na krążeniu pozaustrojowym. Matka i dziecko do dziś są pod opieką kliniki – zaznacza specjalista..

Kobieta operowana w 26. tygodniu ciąży nie przeżyła. Lekarze uratowali jej dziecko.

Prof. Piotr Suwalski, kierownik Kliniki Kardiochirurgii Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA w Warszawie, która wyspecjalizowała się w ECMO, też leczy ciężarne w trudnym stanie.

Mieliśmy już kilka takich przypadków: kobiety w ciąży lub tuż po porodzie, które umierają na respiratorze . Do jednej z takich pacjentek, młodej mamy tuż po porodzie, lecieliśmy wojskowym helikopterem do Kościerzyny na Pomorzu. Tam założyliśmy jej ECMO i przetransportowaliśmy do kliniki MSWiA. Przeżyła – wspomina prof. Suwalski.

Prof. Zimmer: - Wiele mam nie zobaczyło jeszcze swoich dzieci, które czekają na nie w domu. Na szczęście dzieci nie zakażają się wirusem od matek , bariera łożyskowa działa. Kobiety zaś walczą na oddziałach intensywnej terapii, by ich płuca znów zaczęły pracować.

We wrocławskiej klinice od połowy lutego do połowy kwietnia przyjęto 160 kobiet z objawowym COVID-19. Wszystkie w ciążach fizjologicznych, bez wcześniejszych komplikacji.

– To młode, wcześniej w pełni zdrowe kobiety, bez chorób przewlekłych. Jedna z nich np. zakaziła się, przygotowując pokoik dla dziecka. Zamówiła ekipę, złapała od nich koronawirusa. Ciężko przeszła infekcję. Nie ma czynnika, na podstawie którego bylibyśmy w stanie jasno powiedzieć: proszę spokojnie siedzieć w domu, nic się pani nie stanie. Każdą ciężarną, która ma objawy covidowe, przyjmujemy do szpitala i obserwujemy – mówi prof. Zimmer.

Brytyjska mutacja koronawirusa a ciąża

Ciężarne znalazły się w grupie szczególnie dotkniętej brytyjską mutacją koronawirusa, która zdominowała zakażenia w Polsce w ostatnich tygodniach. Ciężko chorują teraz 30-, 40-latkowie, którzy w pierwszych miesiącach pandemii COVID przechodzili właściwie bez objawów.

Prof. Zimmer: – Młode kobiety w tym momencie nie są w żaden sposób chronione przed infekcją koronawirusa, jest ona dla nich zagrożeniem życia. Życia kobiety i dziecka, bo w tym przypadku mamy dwoje pacjentów. Przypominamy więc o noszeniu masek, dezynfekcji rąk, trzymaniu dystansu, a najlepiej odpuszczeniu spotkań towarzyskich i wszystkich sytuacji, w których można się zakazić. My, lekarze, przeżywamy każdą pacjentkę. Uczymy się pracy w nowych warunkach, bo dawniej poród pod respiratorem to była absolutnie wyjątkowa sytuacja. Teraz staje się codziennością - zaznacza specjalista.

Ciężarna chora na COVID-19 potrzebowała pilnej pomocy. Wojskowy helikopter przetransportował ją do szpitala w Lublinie. Zobacz wideo:

x-news

Zobacz też:

Czy poród przez cesarskie cięcie zwiększa ryzyko alergii u dziecka? "Taki maluch styka się zupełnie innymi bakteriami"

Pewnego dnia usłyszała: "Mamo nie jestem tym, kim myślisz, że jestem". Jak reagować na coming out dziecka?

Rodzice pokłócili się o zmarłe dziecko. Prochy podzielili na pół

Autor: Luiza Bebłot

Źródło: wyborcza.pl

podziel się:

Pozostałe wiadomości