- Wojciech "Cieniu" Lechończak zaczynał jako uliczny grajek w Łebie.
- Współpracuje z zespołem Jamal i prowadzi solowy projekt muzyczny.
- Zdobył stypendium VeloTalent, dzięki któremu nagra autorską płytę.
Od ulicznego grania do zespołu Jamal – początki Cienia
Droga Wojciecha Lechończaka do muzycznej sceny zaczęła się wcześnie, a zrodziła z pasji i spontaniczności. Już jako czternastolatek odkrył, że muzyka może stać się jego życiem. – Ja zacząłem zajmować się muzyką w wieku 14 lat. To był jakiś późny marzec albo wczesny kwiecień, jak pierwszy raz poszedłem na Monciak grać na gitarze i śpiewać, tak dla zajawki. Do moich show'ów zaczęli lgnąć ludzie. I to mi odcięło głowę. Po prostu mówię, no nie, no to jest przecież jakieś super cudowne, że mogę grać dla ludzi – wspomina Cieniu.
Jego determinacja i miłość do grania sprawiły, że porzucił studia, by całkowicie poświęcić się muzyce. – Chodziłem na ulicę, nadal grałem, przestałem się uczyć, przestałem przychodzić na wykłady. Wtedy moja mama powiedziała: albo się uczysz, albo będziesz sobie radził sam. Pomyślałem, okej, dobra, teraz będę grał i będę się z tego utrzymywał i w ogóle to będzie całe moje życie – mówi artysta.
Nagroda VeloTalent i nowy rozdział kariery muzycznej
Cieniu nie zatrzymał się na współpracy z zespołem Jamal. Wciąż rozwija swoje projekty i zdobywa uznanie branży. Ostatnio został niedawno laureatem trzeciej edycji programu VeloTalent. To stypendium przyznawane osobom młodym i wyróżniającym się w swojej dziedzinie. Dzięki nagrodzie artysta będzie mógł zrealizować nagranie płyty w studiu muzycznym.
Sam muzyk nie kryje entuzjazmu wobec tej szansy. – Mamy zamiar po prostu zrobić fajną płytę z fajną muzyką i ją podpromować, żeby było pięknie. Tak jak sobie to wymarzyliśmy. Sytuacja typu mecenat to jest taka sytuacja, gdzie artysta może zrobić to, o czym marzy i po prostu jest instytucja, która może mu to umożliwić. I to jest bardzo rzadkie, że coś takiego się zdarza i bardzo dobrze, że takie rzeczy mają miejsce.
– Dla mnie muzyka to jest przepiękna część życia, która połączyła mnie z cudownymi ludźmi. Sprawiła, że budzę się rano, jestem uśmiechnięty, że poznałem miłość. Udowodniłem moim bliskim, że mogę coś fajnego zrobić. Muzyka to jest rzecz, która pozwala mi wypuścić z siebie kreatywność. Come on! Czym nie jest? – podsumowuje z uśmiechem.
Zobacz także:
- Klan Torresów. Muzykę mają w genach
- Poznaliśmy kolejną gwiazdę Open'er Festival. To prawdziwa legenda muzyki
- Emocje, miłość i odwaga. Zespół Sad Smiles i Arek Kłusowski połączyli siły