Podczas naszych spotkań artystka opowiadała o czasach świetności Maanamu, życiu prywatnym i chorobie nowotworowej, z którą walczyła w ostatnich latach.
Polscy artyści, którzy odeszli w 2022 roku
- Bardzo ciężko pracowałam i doprowadziłam się do stanu totalnego wykończenia. Za mało odpoczywałam. Za mało korzystałam ze świata i pieniędzy, które zarabiałam. Za mało było luksusowo – opowiadała reporterowi Uwagi! w 2018 roku. - Mogłabym być bardziej rozleniwiona, bardziej kobieca. (…) Chciałabym być damą, która tylko pali cygarety, coś tam popija, leży… perfumy, różne przyjemności, podróże i oczywiście seks – mówiła. Maanam w latach 80. cieszył się ogromną popularnością. - Wpadałam do domu jak półżywy zwierz. Nie mogłam spać, nie mogłam jeść. Nie umiałam się rozerwać, czy z nikim spotkać – opowiadała artystka.
W połowie lat 80. zespół zawiesił działalność.
- Mieszkaliśmy w bloku, mieliśmy już dzieci. A przyjeżdżali fani z całego kraju i koczowali na klatce schodowej, czy pod balkonem, bo mieszkaliśmy na parterze. Dlatego w 1985 roku zatrzymałam jednak tę machinę i dokonałam bardzo świadomego wyboru. Wiedziałam, że nie jestem w stanie dłużej łączyć takiej kariery, koncertów, z domem i dorastającymi dziećmi, a także brakiem domu dla mnie – mówiła.
Dom Kory na warszawskich Bielanach
W 2011 roku Kora zaprosiła nas do domu na warszawskich Bielanach, gdzie panował podział na strefę Kamila Sipowicza i strefę Kory.
- Nigdy nie było dla mnie miłe, żeby mieć wspólną sypialnię, dlatego, że jestem patologicznie uczulona na obecność drugiej osoby aż tak blisko przez cały czas – tłumaczyła Kora.
Z Kamilem Sipowiczem Kora związana była ponad 40 lat, choć jego żoną została na kilka lat przed śmiercią.
- Nie obudziło się w nas uczucie do instytucji małżeństwa, tylko była to życiowa konieczność – tłumaczył Kamil Sipowicz w 2016 roku.
- W waszym związku bywało też różnie – zwrócił wówczas uwagę nasz reporter.
- Bywa. Nie ma nudy – precyzowała Kora.
- Jesteśmy oboje bardzo emocjonalni, mamy piekielny temperament – dodał Kamil Sipowicz.
- Jak ja się na niego wściekam, to nie wściekam się, dlatego, że nie wiem, jaki on jest i dlaczego zrobił coś, co wyprowadza mnie z równowagi, tylko dlatego, że mnie to wścieka, bo takie rzeczy mnie wściekają. Wiem, że on pewnych rzeczy nie może zrobić. Kamil nie ogarnia rzeczywistości, jest takim trochę dyslektykiem – łagodziła Kora.
Życie Kory na Roztoczu
Kiedy artystka zachorowała, ważną przestrzenią stał się dla niej dom na Roztoczu.
- Ten pejzaż non stop mnie zachwyca, każda pora roku i każdy dzień jest cudną odsłoną przyrody. Tu jest cudowny, boski młyn. To jest boskie miejsce – mówiła.
Walka z chorobą nowotworową wiązała się również ze staraniami o refundację bardzo drogiego leku. Dla wielu kobiet w Polsce Kora stała się ikoną tej walki.
- Połykam osiem tabletek na raz, tak tego nienawidzę – mówiła.
- Kamilek trzy razy uratował mi życie, bo wezwał pogotowie i dzięki temu żyję. Żeby nie Kamil i jego upór, to jeszcze chwila, a byłby zgon, bo już lekarz przyjeżdżał i mówił agonia – opowiadała w 2016 roku.
- Mam naturę żołnierza, byłabym dobra na front. Idę, dopóki nie padnę, dopóki się mogę jeszcze podnieść. Mam ogromnie dużo w sobie mobilizacji. Chcę robić to, co chcę – podkreślała.
28 lipca przypada piąta rocznica śmierci artystki.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Kamil Sipowicz wyjaśnił, dlaczego synowie Kory nie uczestniczyli w odsłonięciu muralu na cześć artystki. "Był za to Leoś"
- "Chcę Ci powiedzieć coś". Przebój Maanamu w wykonaniu Ramony Rey
- Ralph Kaminski śpiewa piosenki Kory. "Spektakl o głodzie miłości"