Premiera filmu "Listy do M. Pożegnania i powroty"
4 listopada w Warszawie odbyła się uroczysta premiera najnowszej części "Listów do M.". W wydarzeniu wzięli udział m.in. ci aktorzy, którzy uświetniają tę świąteczną serię od samego początku jej istnienia. Nie zabrakło między innymi Piotra Adamczyka (który wciela się w uwielbianego przez widzów Szczepana) oraz Wojciecha Malajkata odgrywającego rolę swojego imiennika - pełnego kultury, taktu i tajemniczości Wojciecha.
Co sprawia, że aktorzy nadal, od tylu lat, tak chętnie angażują się w ten projekt?
- To już się zrobiła tradycja. Ja myślę, że sprawiają to widzowie. Oczywiście są komentarze, że ile można, ale jest też grupa wiernych fanów, którzy sobie nie wyobrażają świąt bez "Listów do M." i jak jest taki rok, gdzie nie ma premiery kolejnej części, to są rozczarowani - tłumaczy Piotr Adamczyk. - Są tacy, którzy już to ["Listy do M. Pożegnania i powroty" - przyp. red.] widzieli i mówią, że jest to najlepsza część - dodaje w rozmowie z redaktorką Bereniką Olesińską.
Wojciech Malajkat natomiast dostrzega podobieństwo filmowego Wojciecha do samego siebie. - Scenarzyści jakoś niechcący popełnili ten błąd i napisali to tak, jakby pisali o mnie. Oczywiście wiele przygód jest mi obcych na co dzień z tego, co przeżywa Wojciech, ale mogłem mu spokojnie dać moją fantazję, mój temperament, moją wyobraźnię - wyjaśnia aktor.
Artysta nie ukrywa, że analizuje wraz z realizatorami i twórcami produkcji losy swojego bohatera. Nierzadko wnosi do scen i dialogów własne poprawki.
- Kiedy dostaję scenariusz, dosyć wnikliwie go czytam i omawiam ze scenarzystami, bo niektóre rozwiązania, które proponują, są zaskakujące, ale czasem warto je pogodzić właśnie z moim temperamentem - uświadamia Wojciech Malajkat w dziendobry.tvn.pl.
Nowości w "Listach do M." - czego możemy się spodziewać?
Do obsady filmu "Listy do M. Pożegnania i powroty" dołączyła m.in. Magdalena Walach.
- To było spełnienie moich marzeń. Dziękuję, że miałam okazję znaleźć się w tym zacnym gronie i dziękuję panu Wojciechowi Malajkatowi, że faktycznie poczułam się jak w rodzinie. (...) Oczywiście wiązało się to dla mnie z ogromnym stresem, bo dołączyłam do tej pędzącej lokomotywy i bałam się, czy nie dostanę zadyszki, ale czy to się udało, zobaczymy - wyznała w materiale Dzień Dobry TVN Online.
Zmiany nastały również u dobrze znanych bohaterów produkcji. Największą metamorfozę przeszedł Mel, w którego od lat wciela się Tomasz Karolak.
- On [Mel - przyp. red.] stał się mentorem takiego świętego mikołaja, jakim ja byłem 10 czy 14 lat temu, więc jak Mel zaczyna być mentorem, to to już groźnie brzmi, ale chęć zmiany jest, tak że będzie biznesmenem, będzie psychologiem i różnymi takimi się będzie parał fachami czy fochami bardziej, o których nie ma zielonego pojęcia - zażartował aktor.
Czy widzowie powinni przygotować się na koniec serii najpopularniejszej w Polsce świątecznej komedii? - Nie wiem, czy się będziemy żegnać. Za każdym razem nam mówią: "To już ostatnia część", ale kto wie, może się spełni kiedyś moja wróżba, o której sobie żartowałem z Agnieszką Dygant, że nam kiedyś napiszą scenę, jak się okładamy balkonikami - skwitował w rozmowie z Bereniką Olesińską Piotr Adamczyk.
Całą relację z premiery filmu znajdziesz w umieszczonym na górze strony materiale wideo.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Kino z duszą. Listopadowe filmowe perełki wg Anny Tatarskiej
- Hollywood oczami Weroniki Rosati. Co warto tam zobaczyć?
- Andrzej Pągowski o przyjaźniach w świecie sztuki: "Tylko Maryla Rodowicz może zadzwonić do mnie o tej porze"
Reporter: Berenika Olesińska
Źródło zdjęcia głównego: Dzień Dobry TVN Online