Krystyna Sienkiewicz miała trudną relację z córką. "Chciała mnie zabić. Przychodziła pod dom, wykrzykiwała"

Krystyna Sienkiewicz miała trudną relację z córką
Macierzyństwo nie musi być usłane różami
Źródło: Dzień Dobry TVN
Krystyna Sienkiewicz zmarła w 2017 roku. Aktorka miała adoptowaną córkę Julię. Niestety ich relacja nie należała do udanych. W jednym z wywiadów artystka wyznała nawet, że jej pociecha próbowała ją zabić.

Trudna relacja z córką

Krystyna Sienkiewicz była polską aktorką. Artystka nie miała łatwego dzieciństwa. Jej rodzice nie przeżyli wojny, wychowała ją krewna ze strony ojca. Doświadczenia z przeszłości sprawiły, że gdy dorosła, nie chciała mieć potomstwa. Mówiła wówczas, że nie zamierza "urodzić sieroty".

- Kiedyś powiedziałam mojemu bratu stryjecznemu, że nie będę rodzić dzieci. Przez moje bachorstwo. Nie miałam dzieciństwa, ono zostało zabite. Uznałam, że nie rodzi się sierot. Przecież nie wiemy, co się z nami stanie - tłumaczyła w wywiadzie z "Vivą".

Wszystko zmieniło się, gdy aktorka poznała małą Julię, którą zdecydowała się zaadoptować. Dziewczynka została porzucona w szpitalu przez matkę, miała krótszą nogę i biegunkę chlorkową. Dzięki opiece szybko wyzdrowiała. Później zaczęła jednak sprawiać znacznie poważniejsze problemy.

Córka chciała ją zabić?

Gdy Julia zaczęła wagarować, uciekać z domu, aktorka nie wiedziała, w jaki sposób może sobie z tym poradzić. Jak tłumaczyła w rozmowie z "Dobrym Tygodniem", dziewczynka miała przecież dużo wsparcia, miłości i mogła realizować się na wielu płaszczyznach". Okazało się nawet, że adoptowana córka chciała zrobić jej krzywdę. - Chciała mnie zabić. Przychodziła pod dom, wykrzykiwała. Nie chcę o tym opowiadać. Czasem żałuję, że ją adoptowałam - dodała.  

Krystyna Sienkiewicz zastanawiała się nad rozwiązaniem adopcji, gdy córka osiągnie pełnoletność. Tak się jednak nie stało, a Julia otrzymała od niej własne mieszkanie. Niestety po czasie wyszło, że dziewczyna nie płaciła czynszu i wdawała się w awantury z sąsiadami.

Dwa tygodnie przed śmiercią, Krystyna w rozmowie z "Super Expressem" powiedziała: "Nie chcę wracać do przykrych zdarzeń. Dałam jej wszystko, co tylko mogłam, na czele ze swoją wielką miłością. Zrobiła z tym, co chciała. Nie warto rozdrapywać starych ran. Była, jaka była. Wszystko jej wybaczyłam. Daje jej pieniądze na prąd, nauczyłam angielskiego, ale nie widujemy się".

Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości