- Film "Jurassic World. Odrodzenie" opowiada o ekspedycji, której celem jest pobieranie DNA prehistorycznych stworzeń.
- Producentem nowej odsłony jest Steven Spielberg.
- Ekipa filmowa pracowała w ekstremalnych warunkach monsunowej Tajlandii.
Marzenia z dziecięcych lat przerodziły się w film
Ponad 30 lat temu oryginalnym Parkiem Jurajskim Steven Spielberg otworzył nowy rozdział w historii kina, pokazując, że efekty komputerowe to narzędzie przyszłości. Film zapoczątkował popularną franczyzę i teraz nadeszła pora na kolejną jej część "Jurassic World. Odrodzenie". Jej reżyserem jest Gareth Edwards.
- Nie wiem, jak do tego doszło, ale czuję się jak w Matrixie. Mam wrażenie, że to wszystko jakaś iluzja – powiedział.
Producentem filmu został Steven Spielberg. Jak do tego doszło? Pewnego dnia na planie podczas kręcenia jednej z ważniejszych scen producent filmów o Indianie Jonesie Frank Marshall podszedł do Garetha Edwardsa i wręczył mu telefon.
- Frank jest starszym gościem, więc myślałem, że chce poprosić o pomoc. Popatrzyłem na wyświetlacz, a tam było zdjęcie Stevena. I wtedy Steven się poruszył, mówiąc, a do mnie dotarło, że to nie zdjęcie, a wideo rozmowa. W ogóle nie byłem na to gotowy. Mam wrażenie, że dał mi swoje błogosławieństwo, abym zrobił film po swojemu, zamiast kopiować jego dokonania. Dał mi wolność i to było wspaniałe. Czuję w tym filmie jego duchowe wsparcie – wspomina.
Rodzinna atmosfera na planie
Na planie spotkali się niesamowici aktorzy. Każdy całkiem inny. Jak przyznał Gareth Edwards, podczas kręcenia zdjęć panowała rodzinna atmosfera.
- Świetnie się bawiliśmy. Oni byli jak duże dzieciaki. Cały czas się wygłupiali. Sam czasami czuję się jak duże dziecko, ale przy nich byłem bardzo dorosły, niczym nauczyciel. Kiedy tylko padała komenda cięcie, zaczynali gadać, żartować, śpiewać, tańczyć. Potem ja zaczynałem odliczać. Oni wciąż gadali i wreszcie akcja. Natychmiast stawali się postacią. Gdyby było inaczej, to szczerze mówiąc, nie przetrwalibyśmy tego, bo pracowaliśmy w niezwykle trudnych warunkach – powiedział.
Trudne warunki, o jakiej wspomniał reżyser wynikały z tego, że film kręcony był w środku sezonu monsunowego w Tajlandii.
- Było niewyobrażalnie gorąco, strasznie wilgotno. Pełno jadowitych węży, komarów, pająków i innych stworów. Dzięki temu poczuciu wspólnoty wszyscy to przeżyli i wciąż są dobrymi przyjaciółmi – powiedział Gareth Edwards.
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Wszystkie odcinki znajdziesz też na Player.pl.
Zobacz także:
- "Vinci II" wkrótce w kinach - Jak film wspominają gwiazdy? "To była przygoda"
- "F1" wchodzi do kin. "Brad Pitt wniósł do tej historii wiele detali"
- Gwiazda Hollywood zagra u polskiego reżysera. Co wiadomo o najnowszym filmie Jerzego Skolimowskiego?
Autor: Nastazja Bloch
Reporter: Anna Tatarska
Źródło zdjęcia głównego: Dzień Dobry TVN