Joanna Jabłczyńska o swoich porażkach. "Ludzie czerpią ogromną satysfakcję ze zrównywania innych z ziemią"

Joanna Jabłczyńska w studiu Dzień Dobry TVN
Joanna Jabłczyńska
Źródło: Dzien Dobry TVN
Joanna Jabłczyńska wspaniale łączy karierę w mediach i kancelarii. Niedawno jednak wróciła wspomnieniami do niezdanego w 2013 roku egzaminu wieńczącego aplikację radcowską. W rozmowie z serwisem dziendobry.tvn.pl opowiedziała, jak wspomina to niepowodzenie.

Niezdany egzamin Joanny Jabłczyńskiej

Joannę Jabłczyńską znają wszyscy - obdarzona subtelną urodą i melodyjnym głosem dorastała na oczach całej Polski. Choć nigdy nie porzuciła aktorstwa, to zdecydowała się na studia prawnicze. Po ich ukończeniu wybrała aplikację radcowską, którą zamyka wymagający egzamin. Spośród pięciu z nich Joanna Jabłczyńska nie zdała jednego - z prawa gospodarczego. Wiadomość natychmiast podchwyciła plotkarska prasa, nie szczędząc przykrych słów skierowanych w stronę młodej prawniczki.

- W momencie, w którym się nie zda egzaminu, świat się zawala, bo on przez wiele miesięcy wcześniej krążył wokół tego egzaminu – wyjaśniła aktorka. - Wstawałam o świcie, uczyłam, jadłam śniadanie, uczyłam się, jadłam obiad, uczyłam się, jadłam kolację, uczyłam się i szłam spać. Pracowałam, jeśli musiałam. Naprawdę nic innego nie robiłam. Każdy inaczej podchodzi do tego tematu. Jednemu przychodzi to łatwo i w ogóle się nie uczy, drugi musi poświęcić dużo więcej. Wiedzę zdobywa się w czasie studiów, potem aplikacji. Wiadomo też, że w trzy miesiące, które są na przygotowanie do egzaminu, wszystkiego nie da się nauczyć. Ten czas, mówiąc pół żartem, pół serio, był wyjęty z życiorysu. To była bardzo ciężka praca skupiona tylko na tym - dodała.

Przy takim wkładzie pracy niepowodzenie boli podwójnie. Zwłaszcza, kiedy wszyscy patrzą na ręce.

- Wiadomo, że jak jest porażka, to człowiek się zastanawia, skąd jeszcze weźmie siłę, żeby do tego podejść, a jak jeszcze jest się na świeczniku, to jest trudniej - wyznała Joanna Jabłczyńska. - To jest bardzo przykre, kiedy wszyscy o tym trąbią dookoła. Szczególnie w internecie ludzie czerpią ogromną satysfakcję ze zrównywania innych z ziemią. Komentarze zazwyczaj nie dotyczą samego egzaminu, ale całokształtu danej osoby – podkreśliła.

KAMINSKA_BRZYDULA
Julia Kamińska o Brzyduli

Kryzys w social mediach

Joanna Jabłczyńska zaznaczyła również, że wcale nie miała zamiaru dzielić się wiadomością o niezdanym egzaminie. Tę decyzję podjęła za nią prasa. Dziś jest jednak przekonana, że mówienie o porażkach jest częścią dbałości o realny obraz świata.

- Nie okłamujmy się, jestem radcą prawnym, ale jestem dużo bardziej znana z tego, że wykonuję zawód aktorki, ponieważ uprawiam go od 8. roku życia - stwierdziła. - Cieszę się, że znane osoby coraz częściej pokazują ludzką twarz i udowadniają, że my też ponosimy porażki. Można się postukać w głowę i zapytać: "po co ta Jabłczyńska po tylu latach wraca do tematu, o którym wszyscy już zapomnieli". Uważam, że w zakłamaniu social mediów, tych idealnych obrazków i samych sukcesów, warto czasami przypomnieć sobie, że każdy z nas czasami upada. Jednak jeśli człowiek chce się rozwijać, to ryzyko porażki jest w to wpisane – zaznaczyła.

W rozmowie z redaktorem serwisu dziendobry.tvn.pl Joanna wspomniała czas studiów, przyznając, że nie miała taryfy ulgowej, a nieobecności wynikające z jej pracy zawodowej skrupulatnie zaliczała podczas akademickich dyżurów. Zażartowała również, że to często ona była tą osobą, która dla koleżanek i kolegów z roku stanowiła nieocenione źródło świetnie przygotowanych notatek. Nawet najlepszym zdarzają się potknięcia.

- Na studiach miewałam poprawki, nie chwaliłam się nimi i szłam na drugi egzamin – powiedziała radczyni i aktorka. - Z perspektywy czasu myślę jednak, że mogę o tym mówić, bo nie uważam, żeby był gorszym kierowcą ktoś, kto za drugim razem zdał prawo jazdy. To chyba przykład bliższy wszystkim. Można przecież mieć gorszy dzień, źle trafić na egzaminatora itd., ale to nie oznacza, że nie potrafi się jeździć. Warto pamiętać, że porażki są. Trzeba je przyjąć na klatę, otrzepać się i iść dalej. Mnie to zmotywowało do tego, żeby jak najszybciej ten egzamin zdać i ukrócić te komentarze. Jeśli się poddamy, to pokażemy, że to hejterzy mieli rację i to oni będą mieli z tego satysfakcję – podsumowała.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości