- Spotkanie i ratunek Fifka – Julia Cichocka znalazła chorego, bezdomnego psa na odludnej plaży na Filipinach. Pomogła mu natychmiast, zapewniając pierwszą pomoc, leczenie i transport do stolicy, mimo trudnych warunków i braku weterynarza.
- Trudności z transportem i pobytem w fundacji – ze względu na restrykcyjne przepisy UE dotyczące wścieklizny oraz ograniczenia linii lotniczych, Fifek przez 3 miesiące przebywał w fundacji, zanim Julia mogła go przetransportować do Polski.
- Ostateczne sprowadzenie do Polski i nowe życie – dzięki wsparciu znajomych i kosztownym procedurom (ok. 15–20 tys. zł), Fifek w końcu trafił do Julii w Polsce, gdzie rozpoczęło się jego szczęśliwe, wspólne życie.
Pierwsze spotkanie z Fifkiem
Julia na przełomie marca i kwietnia wybrała się na wakacje za wygraną z MasterChefa. Odwiedziła wówczas, mają wyspę na Filipinach. Totalne odludzie i dzika plaża. Tam właśnie pojawił się on - mały pies, którego później nazwała Fifek. Nie miał sierści, miał za to chorobę skóry, kaszel i duszności.
Julia, będąc daleko od miasta, zaczęła pomagać czworonogowi, jak tylko mogła. Ten od pierwszych chwil zaczął za nią chodzić, spał pod drzwiami i pilnował
- To on mnie znalazł, nie ja jego. Trudno było na niego patrzeć, był w takim stanie. Nie widziałam w życiu tak zagłodzonego psa. Byliśmy bardzo daleko od jakiegokolwiek weterynarza, więc musiałam go najpierw zawieźć z wyspy do stolicy. Później leczenie. To był mój pierwszy krok. Microchip, szczepienia - powiedziała.
Nowa opiekunka czworonoga od razu zaczęła sprawdzać, jak zabrać ze sobą psa. Niestety cała procedura nie należała do najłatwiejszej.
- Kiedy ja zobaczyłam Fifka, widziałam nasze wspólne życie w Polsce. Szukałam od razu z AI, jak wywieźć psa. Ale jest to niemożliwe, ponieważ są bardzo restrykcyjne przepisy Unii Europejskiej dotyczące wścieklizny, która tam panuje. To było też bardzo trudne, ponieważ tam żadne praktycznie linie nie przyjmują zwierząt. Musiałam wymyślić sposób, żeby włożyć go do samolotu, ale się udało - wskazała.
Zanim jednak wszystkie procedury zostały uprawomocnione. Fifek przez 3 miesiące przebywał w fundacji, czekając na swoją nową właścicielkę.
- Ludzie z tego miasteczka, to było naprawdę, naprawdę miejsce odludne, gdzie nie było białego człowieka. Ci mieszkańcy patrzyli i mogli zastanowić się, dlaczego ja chcę wziąć tego brzydkiego, chorego psa. Jeden facet nawet mi powiedział, że czemu ja chcę go brać i czemu on ma żyć, skoro jest taki brzydki. Nie miał też włosów, był cały zapchlony. Ja tego psa bardzo pokochałam. Bardzo długo szukałam mu domu i to było po prostu nie do zrobienia, żeby znaleźć mu dom tymczasowy. Udało mi się porozumieć z fundacją, która oczywiście też nie za darmo, ale go przyjęła. Tylko to była klatka, więc on przez trzy miesiące prawie żył w klatce – dodała.
Pomocną dłoń wyciągnął Polak – Bartek. Gdy zobaczył Julię na lotnisku ze schorowanym psem, postanowił pomóc. Zabrał małego przyjaciela ze sobą, by ten zamiast w fundacji, wychowywał się jeszcze przez jakiś czas w domowych warunkach.
Wspólne życie z Fifkiem
Ostatecznie udało się przetransportować psa do Polski z pomocą Przemka, którego Julia poznała na jednej z grup w sieci. 1 września Fifek ponownie wpadł w ramiona swojej opiekunki.
- Po podliczeniu wszystkich biletów lotniczych, weterynarzy, karm. On później był też w fundacji. To jest to koszt prawie 20 tysięcy złotych - podsumowała Julia.
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Wszystkie odcinki znajdziesz też na Player.pl.
Zobacz także:
- Zwierzęta poprawiają zdrowie człowieka. "Wystarczy mieć jednego psa w domu, żeby żyć dłużej"
- Czy posiadanie psa to klucz do lepszego życia? Naukowcy mówią o kosztach
- Silna więź z pupilem pomaga naszemu zdrowiu psychicznemu? Ekspert nie ma złudzeń
Autor: Nastazja Bloch
Źródło zdjęcia głównego: Michał Woźniak/East News.