Fenomen popularności filmowych złoczyńców
Czarne charaktery coraz częściej przyciągają uwagę widzów. Czym? Złożonością postaci, stylem i przede wszystkim realizmem. Są naszym lustrzanym odbiciem, bo choć chcemy widzieć siebie w samych superlatywach, mamy świadomość swoich niechlubnych cech.
- Jak się kino zaczęło, to każdy był tym superbohaterem. Zaczęło się od postaci bez skazy, idealnych - tych, które nas inspirowały do nowych rzeczy. (...) Kino przez dwie pierwsze dekady w ogóle nie uznawało takich sylwetek jak antybohaterowie. To były bardziej koncepty zła. Dopiero potem zaczęły się na pierwszym planie pojawiać - tłumaczy Jacek Cygan.
Opinię eksperta Dzień Dobry TVN potwierdzają statystyki. - W latach 70. XX wieku bohaterowie, którzy popełniali nie do końca dobre czyny, pojawiali się w co piątej scenie w Hollywood. A dzisiaj to już jest prawie co druga scena - mówi filmoznawca.
Początki "złych" bohaterów w klasycznym kinie
Kto wcielił się w pierwszych filmowych antybohaterów w historii kina? W latach 60. XX wieku w westernach królował Clint Eastwood.
- Potem lata 70. i Robert De Niro, który w "Taksówkarzu" pokazał, że ci ludzie z marginesów społecznych, którzy mają za uszami sporo, też mogą być głównymi bohaterami, których nie tylko oglądamy na ekranie, ale którym też kibicujemy. (...) I na końcu mamy Michaela Corleone, czyli Al Pacino w "Ojcu chrzestnym". Taka wisienka na torcie pokazująca, że takich postaci potrzebujemy w kinie - twierdzi Jacek Cygan.
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Wszystkie odcinki znajdziesz też na Player.pl.
Zobacz także:
- 100. urodziny Warner Bros. Kultowe filmy wracają do kin w całej Polsce
- Warner Bros. Discovery z nową platformą VOD.PL. "Zapewni nową jakość"
- TVN Warner Bros. Discovery laureatem Nagrody Karty Różnorodności
Autor: Berenika Olesińska
Źródło zdjęcia głównego: Paweł Wodzyński/East News