Walka z anoninowymi hejterami
Blokowanie możliwości komentowania artykułów to decyzja, którą podjął portal Onet kilka lat temu. Jak zdradził Bartosz Węglarczyk, była to trudna i kosztowna decyzja, ale przede wszystkim konieczna. Komentarze budują zaangażowanie ludzi w serwis, jednak równocześnie dają pole do popisu hejterom. Jak podkreślił dziennikarz w rozmowie z Piotrem Adamczykiem, odpowiedzialność za treści zamieszczane na stronie spoczywa na wydawcy, co skutkowało wieloma pozwami do sądu.
- Wiesz dobrze, że wszystkie osoby publiczne w Polsce, ale nie tylko w Polsce, to nie jest fenomen polski, żeby było jasne, są nieprawdopodobnie hejtowane. Ten hejt wynika przede wszystkim z anonimowości. W momencie, kiedy można anonimowo hejtować kogoś, to bardzo ułatwia - tłumaczył redaktor naczelny Onetu.
- Jest coraz gorzej, dlatego że są narzędzia coraz lepsze do hejtowania. Hejt się robi profesjonalny. I to, co kiedyś było ograniczone do jednostek. Jeszcze wczoraj było tak, że ktoś tam siedział sfrustrowany. Ja znam człowieka, który poszedł tropem hejterów w swoim Internecie. Wydał mniej więcej 50 tysięcy złotych na znalezienie jednego hejtera. Znalazł czterech. Wydał 200 tysięcy złotych na to. I we wszystkich czterech przypadkach okazało się, że to są, ale to było parę lat temu, że to są osoby bezrobotne z małych miejscowości, które są głęboko sfrustrowane swoim życiem i po prostu siedzą w domu i tę swoją wściekłość i frustrację za własne życie wylewają na innych - dodał.
Ostatnimi czasy jesteśmy świadkami niebezpiecznego zjawiska, jakim jest hejt profesjonalny. - Bardzo trudno jest dzisiaj odróżnić w sieci boty od niebotów i od ludzi. Bardzo dużo mówimy o wojnie hybrydowej, o Rosjanach i tak dalej. Ale jest cała druga odsłona tej wojny hybrydowej. I tą drugą odsłoną są po prostu ludzie, którzy hejtują i organizacje, które hejtują innych. Musimy się uczyć w takim razie jak rozpoznawać, czy jesteśmy w stanie rozpoznać, co jest fake newsem, co jest komentarzem przez bota napisanym - wskazał rozmówca Piotra Adamczyka.
Jak nie dać się hejtowi w sieci?
Kluczem do radzenia sobie z hejtem, zdaniem Bartosza Węglarczyka, jest unikanie niepotrzebnych dyskusji. Jeżeli intencje hejtera są złe, nie warto wdawać się w konfrontację. To zawsze jest publiczna dyskusja, a cokolwiek powiesz, jest publicznie oceniane.
- To jest właśnie część braku naszego wychowania obywatelskiego, które powoduje, że ludzie nie czytają artykułów, które komentują. To nie jest wina dziennikarza. Nie możesz książki oceniać po tytule. Książkę oceniasz po przeczytaniu jej. To samo jest dokładnie z artykułem - mówił Bartosz Węglarczyk. - Ja zawsze wyciszam ludzi. Gdziekolwiek w mediach do mnie przychodzą i widzę, że są nieprzyjemni, niekulturalni. Po pierwsze, jeżeli są anonimowi, to ja uważam, że mają ograniczone prawa. I osoby anonimowe, ciebie znają, wiedzą, do kogo przychodzą. Ty ich nie znasz. Nawet nie wiesz, czy to jest on, czy ona, czy to jest dziecko, czy to jest starsza osoba. Czy ktoś się ukrywa za zupełnie innym zdjęciem - zaznaczył.
- Ja nie będę się z politykami na przykład przepychał. Mnie hejtuje bardzo dużo polityków. Uważam, że oni to robią dla siebie, bo budują swój wizerunek. Moim zadaniem jest wykonywanie swojej pracy. To samo na przykład doradzę aktorom. Zadaniem aktora jest granie, a nie wdawanie się w dyskusję na temat tego grania. Jedni cię będą kochać, drudzy cię będą zawsze nienawidzić. Nie ma to żadnego znaczenia. Robisz swoje. Nigdy się nie da odciąć od tego hejtu. I to wiesz dobrze, że zawsze będzie cię gdzieś tam trafiać w serce. To, co ludzie piszą. Jedyny sposób to jest maksymalnie się odciąć - stwierdził gość Piotra Adamczyka.
Niebezpieczna anonimowość w sieci
Bartosz Węglarczyk zauważył, że anonimowość w sieci nie jest absolutna - zawsze jest możliwość dotarcia do osób, które się za nią kryją. Kosztuje to jednak czas i pieniądze. Jego zdaniem powoli zaczynamy łączyć się ze swoimi awatarami z wirtualnego świata i brać za nie odpowiedzialność. To sprawia, że kultura dyskusji w Internecie się zmienia.
- To będzie tak, jak w życiu zawsze było. To znaczy, będziesz miał takie miejsca, gdzie ta anonimowość będzie i tam będzie ta naparzanka cały czas się odbywać, ale będziemy mieli miejsca, gdzie kultura będzie inna i będziesz miał fora internetowe, na których ludzie nie są anonimowi i tam będziesz mógł dyskutować. Będziesz wiedział, że jest zawsze dużo trudniej hejtować kogoś, jak musisz się podpisać własnym nazwiskiem. Uwielbiam tę odwagę, na przykład być wyzywanym od tchórzy przez kogoś, kto nawet się nie potrafi podpisać pod tym - podsumował Bartosz Węglarczyk.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Kinga Zawodnik pokazała brzuch po zrzuceniu 55 kg. Tylko nam powiedziała, co myśli o hejtujących jej zdjęcie
- "Uwiodła" ją mama koleżanki. Odebrała sobie życie przed 14. urodzinami. "Świat byłby lepszy bez ciebie"
- Joanna Opozda w ostrych słowach o alimenciarzach: "To jest karygodne!"
Autor: Agnieszka Mrozińska
Reporter: P. Adamczyk, B. Dajnowski
Źródło zdjęcia głównego: Dzień Dobry TVN