Uwaga! TVN. Syn dyrektorki przedszkola molestował dzieci?
Nastolatek, którego matka jest dyrektorką placówki, miał mieć swobodny dostęp do pomieszczeń przedszkola. Według części rodziców i ustaleń prywatnego detektywa, chłopak zabierał dzieci do położonej obok przedszkola części mieszkalnej.
- Brał je na górę, oglądali filmy pornograficzne, a później odwzorowywali to u niego w łóżku, bądź w sypialni rodziców - opowiada matka jednego z dzieci. - Syn powiedział mi: "Tato, ale nie będziesz krzyczał? … mnie rozbierał". To nastoletni syn pani dyrektor. Pokazał mu… - dodaje jeden z ojców.
Po emisji naszego reportażu, na specjalnie zwołanej konferencji prasowej wystąpiła dyrektorka placówki i jej syn. Towarzyszył im detektyw Krzysztof Rutkowski oraz rodzice, którzy wciąż posyłali swoje dzieci do przedszkola.
- Mój syn nie zrobił nikomu nigdy krzywdy - zapewniała dyrektorka.
Przedszkole pod Łodzią. Dyrektorka z zarzutami
Prokuratura Okręgowa w Sieradzu postawiła właścicielce i jednocześnie dyrektorce placówki zarzut narażenia na niebezpieczeństwo dzieci, które przebywały w prowadzonym przez nią punkcie przedszkolnym. Kobieta jest również podejrzana o nieprawidłowości w wydatkowaniu funduszy unijnych, które otrzymała w związku z prowadzeniem przedszkola. Chodzi o ponad 130 tysięcy złotych.
Z kolei w sądzie rodzinnym dla nieletnich od ponad roku toczy się proces przeciwko synowi dyrektorki przedszkola. O jego winie przekonani są rodzice chłopca, od którego zaczęła się cała sprawa. - Nasz syn chodzi na terapię i stara się o całej sytuacji zapomnieć, nie chce do tego wracać - opowiada ojciec chłopca.
- Niestety, ostatnio byliśmy zmuszeni wrócić do tematu, bo nasze dziecko znowu było przesłuchiwane. W naszym odczuciu syn był bardzo wiarygodny. Mówił, że ten nastolatek wkładał mu siusiaka do … - mówi matka dziecka. - Mówił, że go szantażował, przekupywał żołnierzykami, chipsami, obiecywał mu różne rzeczy. My wiemy i sprawca wie, że on to zrobił - dodaje ojciec.
Opinia biegłych
W sprawie syna dyrektorki przedszkola wydana została opinia podpisana przez trzech lekarzy psychiatrów, którzy badali nastolatka na zlecenie sądu rodzinnego. Z uwagi na obowiązujące przepisy prawa nie możemy ujawnić ani jej treści, ani konkluzji, do jakiej doszli biegli sądowi.
- Do czasu zakończenia postępowania nie możemy ferować wyroków, natomiast materiał dowodowy zmierza w kierunku potwierdzenia hipotezy, że w tym przedszkolu dochodziło do aktów seksualnych z udziałem osób nieletnich - mówi mec. Jarosław Szkudlarek, pełnomocnik rodziców dzieci, które miały zostać pokrzywdzone.
- Nie wierzę, żeby zarówno matka, jak i inni opiekunowie nie wiedzieli o tego typu preferencjach - dodaje mecenas Szkudlarek.
Przedszkole wciąż działa
Patryk P., syn dyrektorki przedszkola, ma sądowy zakaz wstępu do domu rodzinnego, w którym znajduje się punkt przedszkolny. Ma przebywać pod opieką ojca swojego ojczyma i objęty jest dozorem kuratora.
Tymczasem rodzice chłopca, który miał zostać skrzywdzony, są zbulwersowani tym, że przedszkole wciąż działa. - Cały czas widzimy rodziców, którzy odwożą tam swoje dzieci. Punkt przedszkolny dalej pracuje. Naszym zdaniem to znak, że prawo w naszym kraju po prostu nie działa - mówią rodzice.
- Prokurator skierował wniosek do wójta o wykreślenie z ewidencji placówek oświatowych tegoż niepublicznego punktu przedszkolnego. Zdaniem prokuratora, już na etapie wpisywania go tam, nastąpiły nieprawidłowości i wpisu nie należało dokonywać - tłumaczy prok. Jolanta Szkilnik z Prokuratury Okręgowej w Sieradzu.
- Wójt swoją decyzją wskazał, że nie dokona wykreślenia tego punktu przedszkolnego z ewidencji, z czym z kolei nie zgodził się prokurator. Naszym zdaniem, nie ma podstaw do przyjęcia, że zostały spełnione wymogi i warunki do tego, by ten niepubliczny punkt przedszkolny prawidłowo funkcjonował - dodaje prokurator Szkilnik.
Organem, do którego należy się w takim przypadku odwołać, jest kuratorium oświaty.
Wójt nie zamknął przedszkola
Dlaczego wójt odmówił wykreślenia placówki na wniosek prokuratury? Zupełnie inne stanowisko deklarował prawie rok temu w rozmowie z naszą reporterką. - Gdyby było takie prawo, to najprawdopodobniej zamknąłbym to przedszkole - mówił wójt w styczniu 2021 roku.
O sprawę ponownie spytaliśmy wójta na początku grudnia 2021 roku. - To jest już temat zakończony. Ten punkt przedszkolny działa, ja wydałem odmowną decyzję, jeśli chodzi o wykreślenie z rejestru. Prokuratura się od tego odwołała, a kuratorium utrzymało decyzję wójta gminy. I tyle mam do powiedzenia w tej sprawie - oświadczył wójt.
Kuratorium: przedszkole zgodnie z przepisami
Dlaczego kurator oświaty utrzymał decyzję wójta o odmowie wykreślenia punktu przedszkolnego z właściwego rejestru? O spotkanie przed kamerą w tej sprawie prosiliśmy rzeczniczkę kuratorium, ale po naszych mailach przestała odbierać telefon.
Ostatecznie nikt z przedstawicieli Kuratorium Oświaty w Łodzi nie porozmawiał z nami przed kamerą. W przesłanym potem mailu rzeczniczka poinformowała, że kuratorium, rozpatrując odwołanie prokuratora, utrzymało w mocy decyzję wójta, ponieważ ich zdaniem odpowiadała ona przepisom prawa oświatowego.
Interwencję w tej sprawie zapowiedział jednak minister w Kancelarii Premiera Michał Wójcik. - Zwrócę się do Prokuratury Krajowej i dowiem się, co dokładnie się w tej sprawie działo oraz jakie były kolejne czynności prokuratora. Na tej podstawie będę mógł wyrobić sobie jakąś opinię - powiedział minister Wójcik.
Wyrok dla nastoletniego Patryka P.
Tymczasem Sąd Rejonowy w Łasku wydał wyrok w sprawie dotyczącej syna dyrektorki przedszkola. Nastolatek uznany został winnym doprowadzenia do innych czynności seksualnych dwóch małoletnich chłopców, którzy byli pod opieką placówki prowadzonej przez matkę sprawcy. Sąd zdecydował o umieszczeniu nastolatka w placówce poprawczej, ale w zawieszeniu na dwa lata i zobowiązał go do poddania się terapii seksuologicznej. Wyrok ten nie jest prawomocny. Rodzice jednego z pokrzywdzonych chłopców, wciąż boją się o swoje dziecko.
- Patrzymy na swoje dziecko z niepokojem. Widzimy, że zaczyna to wypierać. Boimy się, że nie przerobił jeszcze tych emocji. Nie wiemy, czy w przyszłości przed nimi ucieknie, czy się z nimi zmierzy. Patrzymy w przyszłość z niepokojem. Na razie żyjemy z dnia na dzień, ale cały czas mamy z tyłu głowy, że może wydarzyć się coś, co będzie konsekwencją tego, co go spotkało - mówią rodzice.
Cały materiał na stronie programu Uwaga! TVN.
Zobacz także:
- Jak stres wpływa na kobietę w ciąży i jej dziecko? "Nie powinniśmy go lekceważyć"
- Pod jej opieką są dzieci, które były podtapiane i przypalane. Teraz wszyscy mogą stracić dom
- Szybki powrót do dzieciństwa, czyli wizyta w Muzeum Zabawek
Autor: Lidia Ostólska
Źródło: Uwaga! TVN
Źródło zdjęcia głównego: Uwaga! TVN