Najważniejsze jest pomaganie
Pan Robert od 7 lat pracuje w zakładzie pogrzebowym. Jego działalność zawodowa wyniknęła z prozaicznej potrzeby pomagania. - Zawsze szukałem pracy, która da mi adrenalinę, nie lubię monotonii. Do zakładu pogrzebowego trafiłem przez mojego kolegę - przyznał.
- Wcześniej zawsze lubiłem pomagać ludziom, pomagałem z rodzicami nawet podczas tej słynnej powodzi w latach 90. Akurat branża pogrzebowa to też jest pomaganie, tylko objawia się w nietypowy sposób. Tutaj też pracuję przede wszystkim dla ludzi i czuję, że jestem w tym miejscu, w którym powinienem być- dodał.
Grabarz podkreślił, że praca ta niezaprzeczalnie wymaga bardzo silnej psychiki, a także ogromu empatii. - Każdy z nas prędzej czy później odejdzie i każdy będzie potrzebował kogoś, kto przygotuje go do tej ostatniej drogi - zaznaczył.
Robert jest nie tylko grabarzem, ale także pogrzebnikiem. Podstawowa różnica między tymi terminami polega na tym, że grabarz głównie przygotowuje groby, nie ubiera zmarłych i nie przygotowuje ich do ostatniej drogi. - A ja robię to wszystko. Zajmuję się osobami zmarłymi od A do Z, czyli od odebrania jej z domu, przez przygotowanie do ceremonii pogrzebowej, aż po pogrzebanie - zdradził.
- Przede wszystkim w mojej pracy należy zachować ogromny szacunek, trzeba wiedzieć gdzie się jedzie i dokładnie po kogo. Tutaj nie można popełnić błędu, a o błąd jest łatwo (...). Staramy się robić wszystko tak, żeby rodzina była jak najbardziej zadowolona, w tym niewątpliwie trudnym dla nich momencie - stwierdził nasz rozmówca.
Robert podkreślił, że zawsze stara się oddzielić emocje, które towarzyszą mu w pracy, od życia prywatnego, jednak nie zawsze jest to możliwe. - Do końca życia nie zapomnę pogrzebu małej dziewczynki. To co zobaczyłem przy okazaniu ciała tego dziecka rodzicom jest niemożliwe do opisania słowami. To był dla mnie szok, który mimo upływu lat wywołuje we mnie tak samo duże emocje - wyznał, wracając wspomnieniami do tego trudnego momentu.
Czy śmierć to wciąż temat tabu?
Praca, doświadczenie, a także historie z którymi dzieli się Robert cieszą się dużą popularnością na TikToku. Jego profil obserwuje ponad 200 tysięcy osób, a sam Robert podkreśla, że jego głównym celem jest normalizowanie tematu śmierci. - Ta praca nauczyła mnie innego podejścia do życia, przestałem przejmować się problemami, to w obliczu śmierci nie ma sensu. Te wszystkie gonitwy nie mają znaczenia, nie warto i tym nastawieniem chcę zarażać moich obserwujących - zaznaczył.
- Wśród moich obserwujących zauważyłem, że dla nich śmierć powoli przestaje być tematem tabu - dodał.
Robert podkreślił, że nie rozumie skąd w ludziach bierze się strach przed osobami zmarłymi. - Czego mam się bać? Nie potrafię tego zrozumieć, żyjemy z kimś w domu, z kim za życia się przytulamy, a gdy ta osoba odchodzi to od razu pojawia się strach. Dla mnie to jest irracjonalne, kochamy kogoś za życia, a po jego śmierci boimy się nawet go dotknąć. Dlatego moją misją na TikToku jest nie tylko pokazywanie branży pogrzebowej od kuchni, ale także edukowanie społeczeństwa w tego typu kwestiach.
- Dodatkowo pracując całe życie z osobami zmarłymi nigdy nie doświadczyłem zjawisk paranormalnych. Nikt do mnie nie chce przyjść - stwierdził pół żartem, pół serio.
Jak wygląda praca grabarza-pogrzebnika przed 1 listopada?
Robert zauważył, że intensywny sezon w jego pracy zaczyna się już kilka tygodni przed 1 listopada. - Wszyscy chcą wszystko na już. Niestety tak się nie da. Kamieniarze, którzy wyjeżdżają do pracy przy pomnikach są tylko ludźmi, my nie jesteśmy robotami - powiedział.
- Wszyscy się nagle budzą, nie myślą o tym w ciągu roku. Dla mnie też to jest dziwne, że ludzie nie interesują się grobami bliskich przez cały rok (...). Do tego dochodzi też okres przed 1 listopada, kiedy wpuszczane są samochody na teren cmentarza. Ludzie nie myślą, żeby postawić samochód tak, żeby kamieniarz albo kondukt żałobny mógł przejechać - zdradził
- Dlatego apeluję do ludzi - jeżeli wjeżdżacie na cmentarz to zawsze pamiętajcie o tym, żeby stworzyć "cmentarny korytarz" dla kamieniarzy i konduktu pogrzebowego, który jest świętością - powiedział nasz rozmówca.
Robert w tych ostatnich dniach przed 1 listopada zajmuje się przede wszystkim podgonieniem prac kamieniarskich. - W tej chwili chcemy jak najwięcej pomników złożyć i poskładać, tak żeby każdy na czas miał pomnik - dodał.
- W naszej pracy teraz dominuje pośpiech, masa zleceń, mnóstwo spraw które powinny być "na wczoraj", ale nie są bo ludzie budzą się na ostatnią chwilę. Mamy po prostu mnóstwo pracy - stwierdził.
Na koniec Robert zaapelował, żeby ludzie na cmentarzu szczególnie dbali o swoje bezpieczeństwo. - Patrzcie gdzie stawiacie znicze, ostatnio w Poznaniu przez to wybuchł delikatny pożar- ostrzegł.
- Pamiętajmy też przez cały rok o naszych bliskich, którzy leżą na cmentarzu, nie tylko od święta - podsumował Robert Konieczny.
@robas000 Odpowiadanie użytkownikowi @tomasztomalawojciechows0
♬ dźwięk oryginalny - Grabarz
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Resomacja, czyli wodna kremacja zwłok. Na czym polega ta ekologiczna metoda?
- Nagrobki staną się własnością cmentarzy? Projekt nowej ustawy "budzi niepokój wielu rodzin"
- Kompostowanie zwłok alternatywą dla pochówku. Można z nich uzyskać żyzną glebę i rozsypać w lesie
Anna Gondecka
Źródło zdjęcia głównego: Royalty-free/GettyImages, TikTok