Uszkodzony słup i ponad 20 tysięcy do zapłacenia. "Kierowca jest poszkodowany, a firma go pozywa"

Uwaga! TVN. Uszkodzony słup i ponad 20 tysięcy do zapłacenia
Uwaga! TVN. Uszkodzony słup i ponad 20 tysięcy do zapłacenia
Krzysztof najechał autem na źle zabezpieczoną studzienkę i uderzył w pobliski słup energetyczny. Zarządca drogi uznał swoją winę, ubezpieczyciel wypłacił kierowcy odszkodowanie. Niespodziewanie okazało się, że to nie koniec. Reportaż programu "Uwaga!" TVN.

- Jechałem do Krakowa, nagle mój samochód podskoczył, prawe przednie koło wyrzuciło studzienkę. Prawe tylne koło wpadło w dziurę i wyrzuciło mnie z drogi. Samochód uderzył w słup – opowiada Krzysztof.

- O tym, dlaczego tak się stało, dowiedziałem się od mieszkańców. Ta studzienka niejednokrotnie wypadała. Od roku ludzie to zgłaszali – zaznacza młody mężczyzna.

Z relacji Krzysztofa wynika, że samochód nadawał się wyłącznie do kasacji. Po wielomiesięcznej batalii zarządca drogi uznał swoją winę. Jego firma ubezpieczeniowa wypłaciła odszkodowanie za zniszczony pojazd. Wydawało się, że to koniec tej historii. Nic bardziej mylnego.

- Dostałem wezwanie przedsądowe od firmy energetycznej, że mam oddać 20 tys. zł za zniszczenie słupa w wypadku – mówi Krzysztof.

Uwaga! TVN. Jechał na studia, miał wypadek

Do zdarzenia doszło dwa lata temu pod koniec września. Krzysztof jechał z dwoma kolegami do Krakowa, by rozpocząć nowy rok akademicki. Tuż przed wyjazdem okazało się, że jego samochód jest popsuty. Młody mężczyzna pożyczył większe auto od matki. Jak twierdzą jego rodzice — to prawdopodobnie uratowało mu życie.

- Policjant na miejscu powiedział, że gdyby syn jechał zwykłym samochodem osobowym, to prawdopodobnie byłby to śmiertelny wypadek – przytacza Katarzyna Trzcianowska, matka Krzysztofa.

- Policja uznała, że syn jest poszkodowanym, a nie sprawcą tego zdarzenia – podkreśla Jarosław Trzciankowski, ojciec Krzysztofa.

Studzienka wypadła nie po raz pierwszy

- Mój kolega nagrał filmiki na miejscu zdarzenia. Rozmawiał z różnymi ludźmi – opowiada Krzysztof.

"Gość, który tu mieszka, mówił, że parę dni temu już to wyskoczyło i olali to", słychać na nagraniu.

Kluczowe dla tej sprawy jest ustalenie, kto ponosi odpowiedzialność za ten wypadek. Policja jednoznacznie stwierdziła, że Krzysztof nie zawinił. Firma ubezpieczeniowa zarządcy drogi wypłaciła odszkodowanie ze swojej polisy OC za zniszczony samochód.

- Zarządca drogi stwierdził, że wypłaci odszkodowanie, a tu nagle przychodzi wezwanie przedsądowe – nie może zrozumieć Krzysztof.

- Syn ma zapłacić 22,4 tys. zł za uszkodzenie słupa, do którego przecież doszło w trakcie nieszczęśliwego wypadku – mówi ojciec Krzysztofa.

- To niepojęte, syn jest poszkodowanym w wypadku, a firma go pozywa, żeby zapłacił za słup – mówi matka Krzysztofa.

- Nie rozumiem, czemu zarządca drogi wypłacił mi odszkodowanie, a teraz umywa ręce – podkreśla Krzysztof.

O sprawie rozmawialiśmy z biegłym sądowym z zakresu bezpieczeństwa ruchu drogowego. W jego opinii nie ma wątpliwości — żądanie odszkodowania od Krzysztofa jest całkowicie bezpodstawne.

- Jeżeli jest przyznanie się do winy, jeżeli jest sprawca zdarzenia drogowego, to kierujący, który jest poszkodowanym, nie może być jednocześnie sprawcą – mówi dr Maciej Kulka, biegły sądowy ds. wypadków komunikacyjnych.

Oczywiste jest więc, że za zniszczony słup powinien zapłacić zarządca drogi, a konkretnie jego ubezpieczyciel. Ta sama firma wcześniej uznała winę zarządcy i wypłaciła odszkodowanie za pojazd. Tymczasem, gdy firma energetyczna zwróciła się do niej o pokrycie kosztów naprawy słupa — ubezpieczyciel odmówił.

- Jeżeli zostało wypłacone odszkodowanie za samochód, nie wiem, dlaczego towarzystwo nie uznało odszkodowania za słup – dziwi się Roman Pakuła, dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg w Częstochowie.

Jak sprawę komentuje właściciel słupa?

Chcieliśmy się dowiedzieć, dlaczego właściciel słupa nie pozwał do sądu właśnie firmy ubezpieczeniowej, która wcześniej wypłaciła odszkodowanie za samochód. Na takie pytanie dostaliśmy jedynie mailową odpowiedź firmy energetycznej.

"W tej konkretnej sprawie, mimo obecności na miejscu zdarzenia policji, nie udało się jednoznacznie ustalić sprawcy szkody.

W notatce policyjnej wskazano kierującego pojazdem jako osobę, która fizycznie doprowadziła do uszkodzenia słupa, dlatego skierowaliśmy roszczenie właśnie do niego i jego ubezpieczyciela. Jednocześnie podkreślamy, że nie przesądzamy o winie kierującego pojazdem i dlatego sprawę skierowaliśmy do sądu", czytamy w odpowiedzi.

- Odpisaliśmy firmie energetycznej, że to zarządca dróg ponosi odpowiedzialność, że to nie ja jestem winny. Nie wiem, czy oni w ogóle przeczytali, to, co napisałem – zastanawia się Krzysztof.

O tym, że działania firmy energetycznej są błędne, mówi również radca prawny z Biura Rzecznika Finansowego — instytucji, która zajmuje się ochroną praw klientów w sporach z podmiotami rynku finansowego.

- Wydaje mi się, że to jest bardzo błędna interpretacja. W mojej ocenie ciężko dopatrzeć się winy po stronie studenta. Namawiam operatora energetycznego, żeby wycofał ten pozew. Gdyby to się skończyło w sądzie, to sąd przyzna rację studentowi – nie ma wątpliwości Aleksander Daszewski, ekspert ubezpieczeniowy i radca prawny w Biurze Rzecznika Finansowego.

- Ten człowiek ponosi teraz koszty adwokata, do tego dochodzi niepotrzebny stres jego i całej jego rodziny – zwraca uwagę dr Maciej Kulka. I dodaje: - Jak dojdzie do procesu, kosztami zostanie obciążony Skarb Państwa i my jako podatnicy za to zapłacimy.

Tymczasem po kilku dniach dostaliśmy kolejną odpowiedź z firmy energetycznej. Wydaje się, że po naszym kontakcie z jej przedstawicielami ktoś wreszcie przeanalizował wszystkie dokumenty dotyczące tej sprawy.

- W tej chwili do pozwu, który uprzednio został przygotowany, została dodana strona, czyli jest to ubezpieczyciel zarządcy drogi – mówi Ewa Groń, kierownik biura komunikacji Tauron Dystrybucja S.A. I dodaje: - Wynika to z tego, że dostaliśmy informację potwierdzoną również przez osobę kierującą pojazdem, że została wypłacona kwota związana z naprawą samochodu. Nasze roszczenie dotyczące odtworzenia majątku energetycznego nie zostało uznane. I teraz w sądzie będziemy dochodzić tych środków od ubezpieczyciela zarządcy drogi.

Zobacz cały reportaż na stronie uwaga.tvn.pl

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości