Polska jest na skraju demograficznej przepaści. Jak to możliwe, że są nie brakuje u nas kobiet, którym zabiera się pieniądze i bezpieczeństwo pierwszych miesięcy?
Przypadek pani Aleksandry
- Myślałam, że będzie łatwiej – mówi pani Aleksandra.
Kobieta przez 10 lat pracowała w kwiaciarni.
- W momencie, jak zmieniałam pracę dowiedziałam się o tym, że zaszłam w ciążę. Bardzo ucieszyliśmy się z mężem, że będziemy mieli córeczkę. Pracowałam trzy miesiące, a pod koniec czwartego miałam rozejście spojenia łonowego, obustronną, biodrową rwę kulszową i niestety musiałam przejść na zwolnienie lekarskie – tłumaczy.
- Plany pokrzyżowały się w momencie, jak ZUS wszczął postępowanie o fikcyjne zatrudnienie – opowiada nasza rozmówczyni.
ZUS stwierdził, że pani Aleksandra umowę o pracę zawarła tylko po to, by dostawać zasiłek, a tak naprawdę nie pracowała. Gdy ruszyło postępowanie wyjaśniające zabrane zostały jej wszystkie pieniądze.
- Zabrali nam macierzyńskie, w tym też chorobowe – zaznacza pani Aleksandra.
Córka pani Aleksandry ma już półtora roku, a pani Aleksandra nadal nie dostała ani złotówki zasiłku macierzyńskiego i chorobowego.
- Z pieniędzmi jest bardzo ciężko. Mąż pracuje tyle ile się da. Ale przychodzą myśli, jak sobie dalej dam radę. Żyjemy od pierwszego do pierwszego – mówi kobieta.
- Nie dostaję pieniędzy od listopada. To będą już dwa lata – wylicza.
To, jak mówi pani Aleksandra, stało się dla niej bodźcem by założyć stronę „Matki kontra ZUS”.
- Udziela się tam bardzo dużo kobiet – mówi pani Aleksandra.
Założone w mediach społecznościowych grupy „Matki kontra ZUS” mają po kilka, kilkadziesiąt, a nawet 50 tys. członków. Kobiety opisują swoje historie. Piszą o tym, jak Zakład Ubezpieczeń Społecznych pozabawia je pieniędzy i bezpieczeństwa. Kobiety doradzają sobie nawzajem.
Uwaga! TVN: Jak sprawę tłumaczy Zakład Ubezpieczeń Społecznych?
To, co mówią i piszą kobiety pokazaliśmy rzecznikowi Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.
- Kobiety w ciąży oczywiście odgrywają ogromną rolę i każde nowo narodzone dziecko, to ważne zdarzenie – stwierdza Karol Poznański.
- Nie można powiedzieć, że Zakład Ubezpieczeń Społecznych jakoś specjalnie uwziął się na tę grupę. Rozumiem, że są jednostkowe przypadki, które wzbudzają bardzo silne emocje. Alternatywą po naszej stronie jest niedokonywanie kontroli w ogóle – dodaje.
Według rzecznika ZUS-u problem jest marginalny, a zdecydowana większość kobiet pieniądze dostaje.
- Proszę sobie wyobrazić sytuację, że na przykład wypłacamy pieniądze, a potem się okazuje, że pieniądze jednak się nie należały i od takiej osoby należy zażądać ich zwrotu – tłumaczy Karol Poznański.
- Naprawdę przykładamy ogromną wagę do tego w jaki sposób przeprowadzane są kontrole. Musimy stać na straży pieniędzy publicznych – dodaje rzecznik ZUS.
Pani Aleksandra przegrała z ZUS-em w pierwszej instancji. Właśnie – po 4 miesiącach czekania – dostała uzasadnienie wyroku.
- Ten wyrok jest nie do przyjęcia – mówi załamana pani Aleksandra. I dodaje: - Teraz będziemy z panią mecenas składać apelację. Nie odpuszczę.
Każdy dzień tej walki to stres i niepewność o to, czy będzie z czego się utrzymać.
Była pracownica ZUS-u o kulisach swojej pracy
- Jesteśmy surowo z tego rozliczani, jak szybko i w jakiej liczbie te sprawy rozliczamy. Odstępstwa, „bo po ludzku”, nie wchodzą w grę – mówi była pracownica ZUS-u, która zgodziła opowiedzieć o kulisach swojej pracy.
- Kto się może czuć bezpieczny? Przede wszystkim osoby na umowę o pracę, stabilnej i długotrwającej. Bez szczególnie wysokich zarobków – mówi nasza rozmówczyni. I dodaje: - W pracy wspomagają nas algorytmy, które informują, czy warto skierować takiego ubezpieczonego do kontroli. Im mniej się dzieje na koncie, tym lepiej.
Czy można wygrać w sądzie z ZUS-em?
Kolejna nasza rozmówczyni, pani Angelika prowadzi kilkadziesiąt spraw kobiet przeciwko Zakładowi Ubezpieczeń Społecznych. Kiedyś ona sama tę drogę przeszła.
- Mam bardzo dużo konsultacji kobiet, które pytają się, czy pół roku pracy, czy pięć miesięcy pracy, to wystarczający okres, by czuć się bezpiecznie. Czy można spokojnie myśleć o planowaniu ciąży – mówi radczyni prawna Angelika Sikora.
- Można z ZUS-em wygrać, można sprawę zakończyć pozytywnie, tylko trzeba być cierpliwym – zaznacza radczyni prawna.
Pani Angelika zaszła w ciążę podczas aplikacji radcowskiej. ZUS uznał, że okres pomiędzy zawarciem umowy o pracę, a przejściem na zwolnienie lekarskie z powodu problemów z ciążą, był za krótki.
- Miałam takie stanowisko, że mogłam wykazać dowody. Natomiast, mam klientki, które pracują na różnych stanowiskach. Często są to zawody, gdzie pracują fizycznie więc dowodów nie ma bądź są trudne do wykazania – mówi Angelika Sikora.
Brak dowodów pracy
- Sprzątałam różne pomieszczenia – biura. Wydaliśmy umowę o pracę, podpisy, godziny pracy itd. To wszystko zostało wysłane, a mimo to zostało podważone – oburza się pani Aleksandra.
Decyzji ZUS-u dziwi się też pracodawczyni pani Aleksandry.
- To wszystko było legalne. Wykonywała swoją pracę. Był nawet klient, którego wzięliśmy jako świadka. Byłam w szoku, że wszystko odrzucili. I ona została wiele miesięcy bez pieniędzy – mówi pani Katarzyna.
Z listem otwartym napisanym przez nasze bohaterki poszliśmy do Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Kobiety domagają między innymi tego, by podczas kontroli nie zostawiać ich bez środków do życia i by uprościć przepisy.
- Wypracujemy z zarządem ZUS-u rozwiązania, które mam nadzieję kobiety będą odczuwać. I jak najmniej kobiet będzie miało takie historie, jak bohaterki reportażu. Dla mnie to nie jest tylko wyrzut sumienia, to kwestia odpowiedzialności – zapewnia Aleksandra Gajewska, wiceministra rodziny pracy i polityki społecznej.
Chcesz pomóc rodzinie? Szczegóły znajdziesz TUTAJ.
Zobacz także:
- Ponad 240 dzieci zatruło się ołowiem w przedszkolu. Znajdował się w jedzeniu
- Ponad setka dzieci źle się poczuła po zjedzeniu szkolnego obiadu. W daniu znaleziono martwego węża
- Aż 70 pasażerów zatruło się nieświeżym jedzeniem. Samolot musiał przymusowo lądować
Autor: wg/kl
Reporter: Daria Górka
Źródło: "Uwaga!" TVN
Źródło zdjęcia głównego: Uwaga TVN