Lawirują między pieszymi na chodnikach, stanowiąc bardzo poważne zagrożenie zarówno dla dorosłych, jak i dla dzieci oraz zwierząt. Użytkownicy elektrycznych hulajnóg notorycznie łamią przepisy, jeżdżą z nadmierną prędkością lub korzystają z pojazdu w dwie, a nawet i więcej osób. Podobnie ma się sprawa z rowerami napędzanymi elektrycznie. Redakcja Dzień Dobry TVN postanowiła nagłośnić ten problem. Jak zachowują się hulajnogiści i rowerzyści? Czy przepisy nadążają za rozpędzonymi pojazdami? O tym w Dzień Dobry TVN mówili dziennikarka Justyna Bryczkowska oraz Marek Smyk, bloger "roweroWAWA", aktywista.
Elektryczne hulajnogi w świetle prawa
Justyna Bryczkowska uczestniczyła w wielu niebezpiecznych sytuacjach z udziałem osób poruszających się na hulajnogach.
- Kiedyś taka hulajnogistka, która jechała ze słuchawkami na uszach, prawie wjechała na mnie na chodniku, kiedy wyprowadzałam psy. To były centymetry od zderzenia, naprawdę bardzo blisko. To był taki moment, że ona nie patrzyła i zdawało jej się, że nie będzie pieszych na chodniku. Była zdziwiona, nawet wystraszona. Nie wiem, czy wyciągnęła wnioski na przyszłość, bo są takie sytuacje, kiedy młodzi ludzie nie zastanawiają się nad tym, że coś się może stać - powiedziała Justyna.
Czy prawo reguluje to, jak należy korzystać z elektrycznych hulajnóg?
- Tak, zdecydowanie. Hulajnoga jest określona w art. 2. ustawy Prawo u ruchu drogowym, gdzie jest kilkadziesiąt punktów dotyczących definicji różnych rzeczy, elementów drogi, pojazdów itd. Hulajnoga elektryczna to taki pojazd, który posiada silnik elektryczny, nie posiada pedałów, siedzenia. Dopuszczalna prędkość hulajnogi elektrycznej to 20 km/h, co nie znaczy, że te pojazdy muszą mieć taką wbudowaną blokadę. Są bardzo szybkie hulajnogi, rozpędzające się nawet do 60 km/h. Hulajnogi mają taki mały komputerek, gdzie jest prędkościomierz, dzięki czemu wiemy, ile się jedzie i dostosować się do przepisów - wyjaśnił Marek Smyk.
Przepisy dotyczące rowerów elektrycznych również zostały określone w ustawie. - Rower elektryczny to nie jest pojazd, który sam jeździ. Nie jest tak, że naciskamy guzik i przyspieszamy, tylko musimy pedałować. Silnik służy jedynie do wspomagania pedałowania. Bez pedałowania nie pojedziemy. Dodatkowo przy osiągnięciu 25 km/h silnik ma obowiązek przestać nam pomagać. Możemy jechać szybciej, o ile mamy tyle siły w nogach. Taki rower nie może mieć większej mocy znamionowej niż 250 W. Wszystko, co przekracza te normy, jest motorowerem elektrycznym, więc zapraszamy na jezdnię, ale najpierw do wydziału komunikacji po tablicę rejestracyjną i ubezpieczenie - podkreślił Smyk, twórca internetowy "roweroWAWA".
Hulajnogi i rowery elektryczne - koszmar na polskich drogach
Choć to, jak należy korzystać z elektrycznych hulajnóg czy rowerów, jest uregulowane przepisami, to jednak egzekwowanie prawa nie jest takie proste. Wciąż na chodnikach można spotkać rozpędzonych użytkowników tego typu pojazdów.
- Podczas jednego spaceru widziałam, jak młodzieniec jadący po chodniku w miejscu, w którym mógł jechać po jezdni, przejechał na czerwonym świetle. Potem była para nastolatków na jednej hulajnodze, a potem jeszcze pan na hulajnodze elektrycznej w parku, gdzie po alejkach biegają psy. Świadomość społeczna tych przepisów nie istnieje - wskazała Justyna Bryczkowska.
Czy zdaniem gości Dzień Dobry TVN hulajnogi i rowery elektryczne powinny zniknąć z chodników?
- Nie powinny być tam, gdzie chodzą piesi. Nie powinny jeździć po chodnikach - powiedziała stanowczo dziennikarka.
- Moim zdaniem rowery już są wyrzucone przez ustawodawcę na jezdnię lub na infrastrukturę rowerową. (...) Wymagam od miasta, na którego utrzymanie się wszyscy zrzucamy, żeby budował infrastrukturę dla wszystkich uczestników ruchu, a nie tylko dla jednych wybranych. Powinno być więcej dróg rowerowych - zaznaczył aktywista.
Całą rozmowę znajdziesz w materiale wideo.
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Wszystkie odcinki znajdziesz na Player.pl.
Zobacz także:
- 43-letni mężczyzna zadzwonił na 112, bo nakrzyczała na niego mama
- Ratują innych, teraz sami proszą o wsparcie. Pomóżmy strażakom kupić nowy wóz
- 54-latek za kółkiem porsche gnał 220 km na godzinę. Nie miał prawa jazdy
Autor: Justyna Piąsta
Źródło zdjęcia głównego: Getty Images