Kiedy singiel jedzie z parą na wakacje. "Zachowywali się jakby byli jednym organizmem"

Kiedy singiel jedzie z parą na wakacje
Kiedy singiel jedzie z parą na wakacje
Źródło: GettyImages/Olga Dobrovolska

Agnieszka postanowiła spędzić kilka dni urlopu w Rzymie razem z koleżanką i jej narzeczonym. Niestety, szybko zaczęła żałować swojej decyzji. Wakacje z zakochaną parą okazały się prawdziwym koszmarem. Dlaczego? Sprawdź.

Dalsza część tekstu pod wideo:

Marta Dobosz
Single i ich poszukiwania miłości na krańcach świata - napisy
Źródło: Dzień Dobry TVN

Wakacje z parą - czy to dobry pomysł?

Wakacje ze znajomymi to dla wielu z nas czas pełen radości, wspólnej zabawy, pogłębiania więzi i odkrywania urokliwych miejsc. Taki odpoczynek od dłuższego czasu marzył się Agnieszce. Kiedy więc koleżanka Magda zaproponowała jej wspólny wyjazd, nie wahała się ani chwili. Od razu zaczęła pakować walizkę, nie mogąc się doczekać nowej przygody.

Agnieszka od trzech lat jest singielką i potrzebowała typowo "babskich wakacji". Magda zaproponowała jednak, by na wyjazd pojechał z nimi także jej narzeczony Tomek. Choć początkowo singielka nie była zachwycona tą wizją, ostatecznie za namową wieloletniej koleżanki zgodziła się na urlop we trójkę.

Urlop okazał się koszmarem

Dwa tygodnie później Agnieszka wraz z Magdą i Tomkiem polecieli do Rzymu. Jak się okazało, singielka dość szybko pożałowała swojej decyzji. Problem zaczął się już w hotelu. Podczas płacenia za wspólny pokój, Agnieszka zobaczyła na terminalu 50 proc. ceny za pobyt.

- Zapytałam, dlaczego tu jest połowa kwoty, przecież pokój miał być dla naszej trójki. Usłyszałam jedynie od Magdy, że przecież oni są parą, więc płacą "razem". Choć z matmy nigdy nie byłam orłem, oczywistym był fakt, że powinnam była zapłacić 1/3 ceny, a nie 1/2, szczególnie że miałam spać na niewygodnej, ledwo rozkładającej się kanapie, a oni w łóżku małżeńskim. Jednak nie chciałam od początku wprowadzać nerwowej atmosfery, po prostu przyłożyłam tę kartę do terminalu - tłumaczyła.

Para miała podobną zasadę podczas wizyt w restauracji. Agnieszce udało się jednak z tego wybrnąć, biorąc wszystko na oddzielny rachunek. - Nie rozumiem, czemu zachowywali się jak jeden organizm, to było po prostu nie w porządku wobec mnie - powiedziała rozmówczyni.

Prywatny fotograf i mniejszy rachunek?

Po rozwiązaniu pierwszej kwestii spornej nadeszły kolejne. - Magda i Tomek z góry narzucili mi plan zwiedzania, nie pytając ani razu, czy mam na coś ochotę. Gdy w pewnym momencie miałam już dość zwiedzania setnego kościoła i chciałam po prostu iść na kawę, Tomek powiedział jedynie: "nas jest dwoje, ty jesteś sama, więc przegłosowane, idziemy dalej". Niby to był żart, ale nie było mi do śmiechu. Chętnie poszłabym na tę kawę sama, ale trochę obawiałam się kręcić po mieście bez znajomych - zaznaczyła Agnieszka.

28-letnia singielka szybko poczuła się jak tło wyjazdu. - Musiałam robić im romantyczne zdjęcia na każdym rogu, nie mogłam nawet spokojnie popatrzeć na daną atrakcję, bo zaraz znów szukaliśmy "instagramowych miejscówek". Ostatniego wieczoru liczyłam, że może pójdziemy razem na miły spacer, ostatecznie Magda dała mi do zrozumienia, że chce spędzić wieczór z ukochanym, dlatego ja spędziłam go w hotelowym barze sama - powiedziała.

- Podsumowując, mój wyjazd z parą nie był przyjemny. Zapłaciłam dużo kasy, a czułam się trochę jak niechciany gość, fotograf i osoba, z którą rachunki są tańsze. Oczywiście nie twierdzę, że takie wyjazdy nie mają sensu, tylko pewne kwestie trzeba obgadać przez wyjazdem, nawet jeśli drugiej stronie będzie wydawało się to dziwne. Następnym razem tak na pewno zrobię - podsumowała Agnieszka.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości