Choć mogłoby się wydawać, że bogata oferta dostępnych na rynku aplikacji randkowych to doskonała odpowiedź na potrzeby współczesnych singli, okazuje się, że wielu przedstawicieli młodego pokolenia, zrażonych doświadczeniami związanymi z wirtualnym nawiązywaniem znajomości, postanawia poszukać swojej drugiej połówki w prawdziwym świecie. Co kryje się za zmianą ich podejścia?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo:
Randkowanie online wpłynęło na ich poczucie własnej wartości
O doświadczenia związane z randkowaniem online zapytałam 24-letnią Julię, studentkę psychologii.
- Po raz pierwszy skorzystałam z popularnej aplikacji randkowej dwa lata temu. Czułam presję ze strony otoczenia - koleżanki były już w związkach, a ja wciąż poszukiwałam drugiej połówki. Myślałam, że to będzie rozwiązanie mojego odwiecznego problemu - wyznała.
Prędko okazało się jednak, że randkowa rzeczywistość wcale nie wyglądała tak, jak mogłoby się wydawać.
- Nawet, gdy zaczynałam już z kimś pisać i byłam zaangażowana w rozmowę, druga strona szybko przestawała mi odpowiadać. Raz dostałam nawet wiadomość, że chłopak, z którym miałam spotkać się "na kawę", widział się wcześniej z inną dziewczyną i ich spotkanie było na tyle "fajne", że zrezygnował z chęci poznania mnie. Przynajmniej był szczery - powiedziała.
Dodała również, że mnogość dostępnych w aplikacjach randkowych "opcji" sprawiła, że ucierpiało na tym jej poczucie własnej wartości.
- Zastanawiałam się, co jest ze mną nie tak. A kiedy przeglądałam instagramowe profile dziewczyn obserwowanych przez chłopaków, z którymi pisałam, byłam pewna, że im nie dorównuję. Czułam, że stale muszę z kimś konkurować - zdradziła.
Z kolei 26-letnia Sara nazwała randkowanie online "konkursem piękności". Podobnie, jak w przypadku mojej poprzedniej rozmówczyni, jej doświadczenia związane z aplikacjami randkowymi pozostawiły piętno w postaci braku wiary w siebie.
- Przez to, że mamy tak dużo opcji, nie skupiamy się na tym, co "tu i teraz". W głowie wyobrażamy już sobie, komu damy następnego "like'a". To tylko pozory, bo, tak naprawdę, przez "nieograniczony" dostęp do potencjalnych partnerów, nie dajemy sobie szansy, by lepiej się poznać. To jak konkurs piękności - oceniamy wszystkich po okładce - podkreśliła.
26-latka przyznała, że, owszem, wygląd partnera jest dla niej bardzo ważny, ale tym, co decyduje o przyszłości danej relacji, jest charakter drugiego człowieka.
- W pełni zgadzam się ze stwierdzeniem, że "wygląd przyciąga, a charakter zatrzymuje". Co z tego, że mój chłopak będzie typowym modelem z magazynu, jeśli pod koniec dnia nie będziemy mieli tematów do rozmów? Dlatego uważam, że aplikacje nie pozwalają nam na dotarcie do czyjegoś wnętrza, wszystko jest spłycone do poziomu czyjejś atrakcyjności - powiedziała.
Dodała, że przez chwilę sama uważała się za niewystarczającą i nieatrakcyjną dla płci przeciwnej.
- Do niedawna sama wpadałam w tę pułapkę. Gdy ktoś, kto mi się spodobał, nie dawał mi "w prawo", zaczynałam wątpić w siebie. Patrzyłam nawet, jakie dziewczyny pokazują się w aplikacji moim kolegom i porównywałam się do nich. Kiedy skasowałam swoje konto, poczułam prawdziwą ulgę - podsumowała.
Z Internetu do prawdziwego świata
Złe doświadczenia związane z tym sposobem randkowania ma również 22-letnia Kasia, która, jak podkreśliła, korzystała już niemal ze wszystkich dostępnych na rynku aplikacji randkowych.
- Byłam już chyba "wszędzie". W ubiegłym roku miałam około dziesięciu spotkań z chłopakami, których poznałam przez aplikacje randkowe. Mimo że dobrze pisało się nam online, na żywo brakowało "tego czegoś", rozmowy się nie kleiły - przyznała.
Zniechęcona wspomnianymi doświadczeniami 22-latka postanowiła, że przez jakiś czas zrezygnuje z internetowego nawiązywania znajomości na rzecz prawdziwych kontaktów, zawieranych w rzeczywistym świecie.
- Nie jest to łatwe, bo większość moich znajomych jest w stałych relacjach. Nie mam więc co liczyć na poznanie jakiegoś singla, wszyscy są już zajęci. Na razie się jednak nie poddaję, chodzę na siłownię, zajęcia z tenisa. Póki co nie znalazłam w sobie na tyle odwagi, żeby do kogoś zagadać, ale liczę, że to się zmieni - zaznaczyła.
Miłości w prawdziwym świecie postanowiła również poszukać 24-letnia Kamila, studentka filmoznawstwa.
- Randkowanie "na żywo" jest o wiele trudniejsze niż w Internecie. Widzimy emocje drugiego człowieka, w ten sposób nie da się udawać - podkreśliła.
Jej ostatnia randka miała miejsce dwa miesiące temu. Choć nie zakończyła się szczęśliwym związkiem, Kamila zaznaczyła, że była dla niej cennym doświadczeniem.
- Moja kuzynka zapoznała mnie na imprezie ze swoim znajomym ze studiów. Wymieniliśmy się instagramami i umówiliśmy na spotkanie kolejnego dnia. Nie oczekiwałam zbyt wiele, choć rozmawiało mi się z nim naprawdę dobrze. Po kilku "kawach na mieście" stwierdziliśmy, że to jednak nie to. Mimo wszystko, uważam, że było to dla mnie cenne doświadczenie, wiele dowiedziałam się o sobie samej - zdradziła.
Co moja rozmówczyni poradziła poszukującym drugiej połówki singielkom?
- Sama wiem, jak ciężko jest poznać w dzisiejszych czasach kogoś wartościowego. Ja wciąż jestem na etapie "poszukiwań" i jak każdy z nas, mam te lepsze, jak i słabsze dni. Najważniejsze to wyjść ze swojej strefy komfortu, ale nie robić niczego za wszelką cenę. Myślę, że nowych znajomości najlepiej szukać w swoim codziennym otoczeniu, np. na uczelni, siłowni czy w kawiarni. Wiem, że nie zawsze nadarzy się okazja, by do kogoś podejść, ale szanse na poznanie drugiej połówki są wtedy o wiele większe niż podczas siedzenia w domu (śmiech) - podsumowała.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Czy człowiek może zakochać się w robocie? "To dotyczy nas wszystkich"
- Jak poradzić sobie w obliczu gasnącego uczucia w związku? "Wiele osób nie podejmuje się rozmów"
- Dlaczego warto się całować? Te fakty o całowaniu mogą was zaskoczyć
Autor: Aleksandra Kokot
Źródło zdjęcia głównego: Daniel de la Hoz/Getty Images