Przejechał na hulajnodze 1400 km
Na hulajnodze wyruszył z jednej z miejscowości w Bieszczadach. Był to wyścig rowerowy, a Paweł Kalinowski postanowił nieco zmienić środek transportu. Wystartował na tzw. hulajnodze terenowej. W torbie, która była przymocowana z przodu, można schować namiot, śpiwór, karimatę, poduszkę i ubrania.
- Ma taką konstrukcję, dlatego, że dwa, trzy odepchnięcia na tej hulajnodze to nie dość, że jest radość na twarzy, to poruszamy się bardzo szybko przez te koła, to jest tak, jak rower - podkreślał pan Paweł.
Prędkość, którą jest w stanie osiągnąć hulajnoga, jest mniejsza niż ta na rowerze. Paweł Kalinowski niewiele spał, aby nadrobić czas. Wyścig odbywał się w trudnym terenie, jednak mimo wszystko sportowiec czerpał z tego ogromną przyjemność.
Hulajnoga, która wywołuje uśmiech
Paweł Kalinowski wielokrotnie podkreślił, że w tym, co robi, najbardziej liczą się pozytywne emocje. Wie, że jego hulajnoga takie wywołuje, dostrzega to nawet kiedy porusza się po swoim mieście. Co więcej, nasz gość podkreślił, że ta wyprawa dała mu dużo siły i motywacji do działania.
- Dzięki temu wyścigowi mam wiarę, że wszystko mogę zrobić, bo nasza granicą był tylko umysł, głowa - podkreślił Kalinowski. - Pracuję w dwóch szkołach podstawowych w Białymstoku i jeszcze nigdy nie miałem takiej sytuacji, żeby ktoś się z tego śmiał, to jest tak pozytywne. Ja zawsze uczniom daję tę hulajnogę, żeby się przejechali - wyjaśnił.
Zobacz także:
- Ewa Błaszczyk otwiera klinikę "Budzik" także dla dorosłych. Nie brakuje jednak problemów
- Gwiazdy "Żeby nie było śladów" o szansach na Oscara. "Ten film zasługuje na wiele nagród"
- Gwiazdy kupują ubrania z drugiej ręki. "W lumpeksach naprawdę można znaleźć super ciuchy"
Autor: Daria Pacańska
Źródło zdjęcia głównego: Jakub Kamiński/East News