Finanse i praca
Kobieta napisała list do redakcji "Daily Mail", w którym opisała swoją trudną sytuację i związane z nią wątpliwości. Co przeszkadza jej w małżeństwie?
Mąż odmawia założenia wspólnego rachunku w banku
List napisany przez kobietę, zatytułowany "Mój mąż zarabia 130 tys. funtów, a ja mam w banku tylko 3,43, bo on nie chce mieć wspólnego konta" rozpoczyna się od przybliżenia sytuacji oraz historii tego związku. Okazuje się, że małżeństwo z 18-letnim stażem, wcale nie jest idealne. A wszystkiemu winne są kwestie finansowe.
"Serce mi zamarło, gdy sprawdziłam saldo swojego konta bankowego i zobaczyłam, że po raz kolejny jestem prawie na minusie. Jedyną rzeczą, która powstrzymuje mnie przed skorzystaniem z debetu, jest kwota 3,43 GBP, którą mam na koncie. Potem poczułam falę wściekłości, gdy pomyślałam o moim mężu, który ma sześciocyfrową pensję i obecnie przebywa w podróży służbowej w Monachium, prawdopodobnie jedząc lunch z butelką dobrego wina... Mój lunch to fasola na grzance" - napisała do redakcji.
"Mamy osobne konta bankowe. Mąż zarabia około cztery razy więcej ode mnie i często jest nieświadomy moich problemów finansowych" - dodała.
Jak się okazuje autorka listu nie jest nawet świadoma, ile dokładnie zarabia jej partner, gdyż jest on w tej kwestii bardzo tajemniczy. Małżeństwo dzieli się wydatkami na rodzinę.
"Fakt jest taki, że zawsze mieliśmy osobne konta i umowę, w której ja pokrywam koszty trójki naszych dzieci, a on kredyt hipoteczny i rachunki" - wyjaśnia kobieta.
Według niej nie jest to jednak sprawiedliwy podział.
"To upokarzające, że muszę prosić męża o pieniądze"
Jak dowiadujemy się z listu, w ostatnim czasie nawet płacenie za rachunki i kredyt stało się dla jej męża problemem.
"Mówi, że nasz kredyt hipoteczny, który wzrósł o 500 funtów miesięcznie, i rosnące rachunki za media sprawiły, że ma do dyspozycji mniej niż kiedykolwiek. W przeszłości, gdy było mi ciężko, mogłam poprosić go o przelew, ale w obecnych okolicznościach nie wchodzi to w grę" - pisze kobieta.
W dodatku podrożało także utrzymanie ich trójki dzieci.
"Dzieci stają się coraz droższe. Na przykład, w zeszłym miesiącu musiałam wydać pieniądze na nowy strój i buty piłkarskie dla mojego nastoletniego syna, zapłacić zaliczkę za zbliżającą się wycieczkę szkolną mojej najmłodszej córki oraz kupić prezenty i przyjęcie z okazji urodzin mojej średniej córki" - opisuje kobieta.
Mimo to, mąż nadal nie chce słyszeć o założeniu wspólnego konta i szybko ucina każdą rozmowę na ten temat. Kobieta twierdzi też, że ciągłe proszenie partnera o pieniądze jest dla niej poniżające.
"To upokarzające, że muszę prosić Jacka o "wypłatę", jeśli zbliża się wielkie wydarzenie lub większy wydatek – na przykład 40. urodziny mojego dawnego kolegi ze szkoły. Gdy poprosiłam o przelew, przewrócił oczami i powiedział, że przeleje pieniądze następnego dnia. Musiałam mu jednak dwa razy o tym przypominać. Dzięki temu czuję się bardziej jego pracownikiem niż żoną. Spędzam też nadmierną ilość czasu martwiąc się o pieniądze" - podsumowała.
Jak myślicie, czy zachowanie mężczyzny jest odpowiednie? Czy małżeństwo powinno w tej sytuacji mieć wspólne konto w banku?
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Jak w związku dzielić się opłatami za mieszkanie? Ekspertka zdradza sposób. "Nie 50/50"
- Mieszkanie razem czy osobno - co jest lepsze dla związku? Psycholog radzi
- Przed ślubem obiecywał jej gromadkę dzieci. Później nie chciał nawet jednego. "Mój świat runął w gruzach"
Autor: Regina Łukasiewicz
Źródło: Daily Mail
Źródło zdjęcia głównego: Vyacheslav Dumchev/GettyImages