Nie żyje pułkownik Otton Hulacki. "Śpij kolego w ciemnym grobie, niech się Polska przyśni Tobie"

Źródło: Dzień Dobry TVN
Jakie dokumenty zabezpieczyć na wypadek śmierci?
Jakie dokumenty zabezpieczyć na wypadek śmierci?
O życiu, reinkarnacji i śmierci klinicznej
O życiu, reinkarnacji i śmierci klinicznej
Jak w XIX wieku pielęgnowano pamięć o zmarłych?
Jak w XIX wieku pielęgnowano pamięć o zmarłych?
Żałoba w trakcie pandemii
Żałoba w trakcie pandemii
Otton Hulacki - weterana Armii Andersa - nie żyje. Informację o śmierci mężczyzny przekazał Jan Józef Kasprzyk, szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych.

Otton Hulacki nie żyje

W wieku 102 lat odszedł Otton Hulacki. O śmierci pułkownika i weterana Armii Andersa za pośrednictwem mediów społecznościowych poinformował Jan Józef Kasprzyk. - Na wieczną wartę odszedł płk Otton Hulacki (102 lata), lwowiak, sybirak, żołnierz 2. Korpusu Polskiego, zdobywca Monte Cassino, Ankony i Bolonii - napisał w w poniedziałek (25 września) w serwisie X (dawniej Twitter) szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk.

Dodał, że Hulacki był wspaniałym człowiekiem. Miał wielkie serce i był "przepojony miłością do Polski". - Śpij kolego w ciemnym grobie, niech się Polska przyśni Tobie - czytamy w dalszej części wpisu. Kasprzyk wyznał, że ostatni raz z pułkownikiem widział się w maju podczas obchodów 79. rocznicy bitwy o Monte Cassino. - Będzie nam go bardzo brakowało! Jego lwowskiego humoru, dobroci, wiedzy, serdeczności. Na zawsze pozostanie w pamięci. Apel, w którym w tym roku przywołał nazwiska swoich kolegów poległych pod Piedimonte. Jest już teraz z nimi - wyznał w kolejnym poście zamieszczonym w mediach społecznościowych.

Otton Hulacki - kim był?

Otton Hulacki przyszedł na świat 2 stycznia 1922 roku we Lwowie. Jako mody człowiek dołączył do organizacji "Orląt" funkcjonującej przy Związku Strzeleckim. We wrześniu 1939 roku wstąpił do jednego z polskich oddziałów podążających na wschód. Wtedy pierwszy raz miał styczność z sowiecką armią.

- W mundurku strzeleckim przyczepiłem się do szwadronu śląskiej policji i pewnego dnia rano zbudził mnie szum czołgów, ukazała się ich cała masa, a za nią czerwonoarmiści. Co za żałosny widok! Niektórzy z nich byli na bosaka, większość miała karabiny zawieszone na sznurkach, robiło to na mnie straszne wrażenie - powiedział w 2018 roku.

W listopadzie 1939 roku został członkiem Służby Zwycięstwu Polski. Kiedy w kwietniu 1940 roku NKWD aresztowało jego ojca, przedwojennego policjanta, razem z matką i rodzeństwem trafił do Kazachstanu. - Chorowałem na tyfus plamisty, leżałem zupełnie wyczerpany i raz obudziłem się i był trup z jednej strony, trup z drugiej strony. Ludzie umierali codziennie – wspominał.

Dwa lata później wstąpił do Armii Polskiej na Wschodzie. Służył w 6. Pułku Pancernym "Dzieci Lwowskich", tam skończył szkołę podoficerską. W 1944 roku został przydzielony do dowództwa 2. Brygady Pancernej 2. Korpusu Polskiego, to właśnie z nim przybył do Włoch i walczył m.in. o Monte Cassino.

Po wojnie pozostał w Wielkiej Brytanii. - Nie było innego wyboru, przecież po tym, co mi i mojej rodzinie we Lwowie zrobiło NKWD, stałem się znany komunistycznym władzom. Powrót do Polski był niemożliwy - wyznał.

Więcej na ten temat można przeczytać na stronie tvn24.pl.

Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.

Zobacz także:

Autor: asty//mm/Katarzyna Oleksik

Źródło: TVN24/PAP

Źródło zdjęcia głównego: Jonas Olbrich / 500px/Getty Images/X

podziel się:

Pozostałe wiadomości

Serowe arcydzieła na talerzu Andrzeja Polana
Materiał promocyjny

Serowe arcydzieła na talerzu Andrzeja Polana