Lekarka nie udzieliła pomocy niemowlęciu, które połknęło otwartą agrafkę. Rodzice złożyli oświadczenie

GettyImages-85406520
GettyImages-85406520
Źródło: OJO Images RF
W 2018 roku świat rodziców 6-miesiącznego chłopca z Krotoszyna na chwilę stanął w miejscu. Gdy zorientowali się, że ich synek połknął otwartą agrafkę, od razu udali się na SOR. Tam usłyszeli, by jechać do innego szpitala. Sprawa trafiła do sądu. Według prokuratury lekarka naraziła chłopca na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Rodzice dziecka złożyli oświadczenie.

Lekarka naraziła życie dziecka

Krotoszyn, rok 2018 – na SOR zostaje przyjęte 6-miesięczne dziecko. Przerażeni rodzice informują lekarkę, że ich syn połknął agrafkę. Te słowa potwierdza także badanie USG. Przedmiot znajdujący się w przełyku należy jak najszybciej usunąć. Wtedy to rodzice zostają skierowani z maluchem do innego szpitala. W pośpiechu wsiadają we własny samochód i ruszają po pomoc. Towarzyszy im policja, która na sygnale pilotuje ich do Ostrowa Wielkopolskiego.

Chore dzieci

Źródło: Dzień Dobry TVN
Operacja serca w łonie matki
Operacja serca w łonie matki
Badanie USG u dzieci
Badanie USG u dzieci
Dzięki polskim lekarzom zrobił swój pierwszy krok
Dzięki polskim lekarzom zrobił swój pierwszy krok
Polski lekarz od lat pomaga w Rwandzie
Polski lekarz od lat pomaga w Rwandzie
Omikron u dzieci
Omikron u dzieci
Uwaga! TVN: "Choroba pojawiła się z dnia na dzień". WOŚP gra na rzecz okulistyki dziecięcej
Uwaga! TVN: "Choroba pojawiła się z dnia na dzień". WOŚP gra na rzecz okulistyki dziecięcej
Siła dobrych ludzi
Siła dobrych ludzi
Protonoterpia w leczeniu dzieci w Polsce
Protonoterpia w leczeniu dzieci w Polsce

Na miejscu lekarz dyżurujący stwierdza, że otwarta agrafka przesunęła się w okolice tchawicy, a podróż prywatnym samochodem była dla dziecka wielkim zagrożeniem. Zdaniem lekarzy z Ostrowa, koledzy z oddalonego o 30 km szpitala popełnili błąd. W takiej sytuacji dziecko powinno zostać przetransportowane karetką na sygnale.

Chłopiec w taki właśnie sposób trafił do Szpitala Klinicznego nr 1 im. Marii Curie-Skłodowskiej we Wrocławiu. W placówce usunięto z jego gardła ostry przedmiot. Po kilku dniach dziecko wróciło do domu.

Śledztwo i przeprosiny szpitala

Po zaistniałej sytuacji rodzice malucha zawiadomili Prokuraturę Rejonową w Krotoszynie. Sprawa ostatecznie trafiła do Prokuratury Regionalnej w Łodzi. W styczniu 2020 roku lekarka z Krotoszyna usłyszała zarzut umyślnego narażenia chłopca na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Kobiecie groziło do pięciu lat pozbawienia wolności.

- Według prokuratury lekarka nie zleciła dodatkowych badań dziecka, nie zleciała transportu medycznego chłopca, choć w szpitalu były dwie wolne karetki. Nie ustaliła ze szpitalem, do którego zostało skierowane, czy placówka ma możliwości leczenia na miejscu w takim zakresie – powiedział prokurator Bukowiecki. Jak się okazuje, lekarka złożyła wyjaśniania i nie przyznała się.

Szpital, w którym pracowała lekarka, pokusił się o oświadczenie.

- Ubolewamy jednak, że lekarka pełniąca dyżur na SOR, kierując się dobrym stanem zdrowia dziecka w chwili jego pobytu na oddziale, nie podjęła obowiązku zabezpieczenia dowozu dziecka transportem medycznym do szpitala w Ostrowie Wlkp. Była to jej samodzielna decyzja. Za zaistniałą sytuację szpital przeprasza rodziców dziecka. Dyrekcja szpitala ocenia postępowanie lekarki w zakresie przekazania pacjenta do szpitala w Ostrowie Wlkp. jako niewłaściwe - napisano w komunikacie.

Co stało się z lekarką? Dostała pisemne upomnienie, a dyrekcja zapowiedziała nadzór nad jej dalszą pracą. Co więcej, w lipcu 2021 roku sąd w Krotoszynie uznał lekarkę za winną zarzucanego czynu i skazał ją na grzywnę w wysokości 45 tys. zł plus obowiązek pokrycia kosztów postępowania sądowego w wysokości 8 tys. zł. Ponadto sąd zmienił kwalifikację czynu, oceniając zachowanie oskarżonej jako nieumyślne.

Jak przekazuje tvn24.pl, apelację do Sądu Okręgowego w Kaliszu złożyli prokurator i obrona. - Sąd Okręgowy w Kaliszu uchylił wyrok sądu pierwszej instancji i umorzył postępowanie, wskazując, że brakowało wniosku o ściganie pochodzącego od pokrzywdzonych – powiedział prokurator Bukowiecki.

Jak się okazuje, sąd w Krotoszynie, zmieniając kwalifikację czynu, nie zwrócił się do pokrzywdzonych z pytaniem, czy w związku z zaistniałą sytuacją chcą złożyć wniosek o ściganie i ukaranie lekarki. Zrobił to dopiero sąd odwoławczy w apelacji – czytamy w tvn24.pl

 - Pokrzywdzeni złożyli oświadczenie, że nie żądają ścigania i ukarania oskarżonej. W związku z tym sąd postępowanie umorzył, co zamknęło drogę do tego, żeby próbować kasacji – wyjaśnił prokurator.

Dlaczego rodzice zmienili zdanie? Zdaniem rzecznika, być może to kwestia upływu czasu.

Więcej informacji na stronie tvn24.pl

Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości