Pandemia zmieniła to, jak randkujemy. Aplikacje są oblężone, a potrzeby szukających - zupełnie inne

aplikacja, telefon, randka
Carol Yepes/Getty Images
Szukanie drugiej połówki w czasach pandemii koronawirusa musi obejść się bez romantycznych spotkań w kinie, przesiadywania w kawiarniach i w restauracjach. Prym wiodą aplikacje randkowe - ale i na nich zasady gry zmieniły się diametralnie. Potwierdzają to najnowsze dane. Czego oczekujemy i poszukujemy?

Jak zmieniło się randkowanie?

Wedle ostatnio opublikowanych danych, w 2020 roku aplikacja Tinder przeżywała prawdziwe oblężenie. Odnotowano na niej najwięcej ruchu w historii - i to dopiero początek "randkowej transformacji". Okazuje się, że to, co zapoczątkował rok 2020, kontynuuje solennie jego następca - tylko w lutym 2021 roku dwudziestokilkulatkowie (czyli przedstawiciele pokolenia Gen Z) dziennie wysyłali o 19% wiadomości więcej niż w poprzednim roku. To nie jedyna zmiana, jaka przyszła wraz z pandemią. Doświadczenia z ostatnich kilkunastu miesięcy wpłynęły na to, kto korzysta z aplikacji randkowych, jakimi pobudkami się kieruje i - chyba najważniejsze - czego oraz kogo właściwie szuka.

Randkowanie online w pandemii - co mówią liczby?

W najnowszym raporcie Tindera skupiono się przede wszystkim na najmłodszych, tj. dwudziestokilkuletnich użytkownikach aplikacji - to oni stanowią największe grono jej użytkowników (obecnie nawet 50% całej społeczności). Jak podkreślono w publikacji, przedstawiciele pokolenia Gen Z swoim podejściem łamią dotychczasowe normy i konwenanse, a także przeciwstawiają się zakorzenionym w społeczeństwie tabu. Budują swoje relacje bez tradycyjnego myślenia "o przyszłości" - raczej mówią sobie: "zobaczmy, jak nam to wyjdzie".

Dla użytkowników Tindera liczą się przede wszystkim szczerość, otwartość i autentyczność. Zamiast "łamaczy lodu", na początku budowania znajomości wolą wybierać wspólne aktywności. W opisach profilowych w czasie pandemii trzykrotnie częściej wspominane były "rolki". Zanim jednak dochodziło do spotkania "w realu", większość wolała najpierw umówić się na wirtualną "przed-randkę", np. przez Zooma (30 razy częściej). 40% użytkowników Gen Z przekonuje, że planują korzystać z wirtualnych rozwiązań nawet wtedy, gdy świat "rzeczywisty" otworzy się na nowo.

Okazuje się, że dystans społeczny i unikanie kontaktu fizycznego odcisnęły również swoje piętno na tym, jak randkujemy. "Trzymanie się za ręce" było wspominane w opisach profili użytkowników o 22% częściej. Małe gesty, na które kiedyś nie zwracało się większej uwagi, zaczęły mieć teraz większe znaczenie.

W raporcie zwrócono uwagę na jeszcze jedną kwestię. Jak wynika z ankiety przeprowadzonej wśród użytkowników Tindera, coraz więcej z nich odchodzi od tradycyjnego myślenia o związku. Nie szukają małżeństwa, ale otwartej relacji, którą będą budować na swoich zasadach. Niemal 50% z nich wskazywało, że nie poszukuje "żadnego konkretnego rodzaju" związku.

Koniec końców, lata 2020 i 2021 były prawdziwą rewolucją w randkowym uniwersum mediów społecznościowych. Obecnie korzystamy z aplikacji datingowych z zupełnie innych pobudek. 60% użytkowników Tindera założyło na nim konto, bo doskwierała im samotność. 40% chciało poznać "nowych i innych ludzi" - aplikacje randkowe stały się więc ich oknem na świat.

Zobacz wideo: Miłość w czasach pandemii

Zobacz też:

Zapisy na szczepienia przeciw COVID-19 dla przewlekle chorych. Jak wygląda rejestracja?

Czy zwykłe przeziębienie może chronić przed zakażeniem SARS-CoV-2? Jest odpowiedź naukowców

Baby boom u sióstr Mancewicz. "Doszło nawet do tego, że w tym samym czasie robiłyśmy się głodne"

Autor: Ola Lipecka

Źródło: tinderpressroom

podziel się:

Pozostałe wiadomości