Dominik z "Warsaw Shore" sfingował swoją śmierć. Wyjaśnił, po co to zrobił. "Kumacie?"

Dominik z "Warsaw Shore"
Dominik z "Warsaw Shore"
Źródło: Player.pl
Kilka dni temu w sieci pojawiły się doniesienia, że Dominik Raczkowski, znany z programu "Warsaw Shore", nie żyje. Potwierdzeniem tego miał być jego nekrolog. Teraz wyszło na jaw, że sfingowanie śmierci było zaplanowaną prowokacją influencera. Nagrał wideo, w którym opowiedział, dlaczego zdecydował się na taki krok.

Dominik z "Warsaw Shore" ogłosił, że nie żyje

Na profilu na Instagramie Dominika Raczkowskiego opublikowano post, w którym poinformowano, że 24-latek nie żyje. Miał zostać potrącony przez samochód na przejściu dla pieszych, a w wyniku poważnych obrażeń umrzeć. W internecie pojawił się nawet nekrolog, który zawiadamiał o planowanej dacie pogrzebu, z wyszczególnieniem, na którym cmentarzu odbędzie się pochówek i w jakim kościele będzie mieć miejsce ostatnie pożegnanie.

Walka z hejtem

Maciej Pela i Agnieszka Kaczorowska-Pela zwierzyli się z hejtu
Źródło: Dzień Dobry TVN
Co 7. Polak doświadczył hejtu w sieci
Co 7. Polak doświadczył hejtu w sieci
Sztuka teatralna o walce z hejtem
Sztuka teatralna o walce z hejtem
Joanna Opozda o walce z hejtem
Joanna Opozda o walce z hejtem
Monika Miller o walce z hejtem
Monika Miller o walce z hejtem

W sieci pojawiło się mnóstwo artykułów, które donosiły o rzekomej śmierci Dominika. Internauci zaczęli spekulować, że Raczkowski jednak żyje, a cała akcja może być oszustwem. Wreszcie sam zainteresowany postanowił odnieść się do całej sprawy i zabrał głos.

Dominik Raczkowski - dlaczego sfingował własną śmierć?

Uczestnik programu rozrywkowego nagrał wideo, w którym wyjaśnił, dlaczego zdecydował się na prowokację w mediach. - Jaki miałem cel? Wzięliście udział w eksperymencie społecznym, który sobie wymyśliłem, aby pokazać, jak influencerzy wami manipulują. Wystarczy smutna "storka" [InstaStory - przyp. red], zagranie na emocjach, wzbudzenie współczucia i łykacie wszystko jak pelikan. (...) Zostaliście w tych czasach pozbawieni krytycznego podejścia, rozumu, który kazałby przeciętnej osobie zweryfikować lub poczekać na oficjalne informacje. Moja rodzina była wtajemniczona od samego początku. Każdy trzymał buzię na kłódkę. Wiedzieli, że tworzę taki eksperyment i byli na niego przygotowani - powiedział Dominik.

Na skutek "eksperymentu" 24-latek miał okazję sprawdzić, jak ludzie zareagują na wieść o tym, że nie żyje. - Osoby, z którymi w życiu nie zamieniłem słowa, w komentarzach pod postami opowiadały, jakimi to dobrymi ziomkami byliśmy. Jakim to jest ku*****em, żeby na zmarłej osobie szukać atencji. Kumacie? Influencerzy, którzy nie byli w stanie napisać do mnie życzeń w urodziny czy w święta, teraz nagle są wielce oburzeni, że to jest fejk. Żadna osoba nie napisała do mojej rodziny z kondolencjami. Nikt. Ale każdy poleciał, żeby nagrać InstaStory, żeby ludzie do niego przylecieli, bo porusza temat, który jest na topie - dodał Raczkowski.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości