PO MĘSKU. Krzysztof Miruć dostaje od fanów nietypowe wiadomości. "Czy będzie pan moim tatusiem?"

Krzysztof Miruć
Po męsku. Krzysztof Miruć
Krzysztof Miruć jest architektem i prowadzącym m.in. program "Weekendowa metamorfoza". Pozytywnym usposobieniem i profesjonalnym podejściem do pracy zjednał sobie rzeszę fanów. W cyklu Darii Pacańskiej "PO MĘSKU" w dziendobry.tvn.pl, zdradził dotąd nieznane fakty ze swojego życia.

Krzysztof Miruć w cyklu PO MĘSKU

Krzysztof Miruć pojawił się na szklanym ekranie kilka lat temu. Oprócz tego spełnia się prowadząc firmę projektową, a także wydaje gazetę. Jak podkreśla, zawodowo jest spełniony, a prywatnie?

- Moje życie prywatne prawie nie istnieje. Dlatego, że ja po prostu bardzo dużo pracuję, więc sypiam tylko - powiedział.

W cyklu PO MĘSKU Krzysztof Miruć podkreślił także, że zawsze chciał być architektem, a wzorem dla niego był stryj, który wywarł na nim wrażenie swoimi umiejętnościami. Na pytanie czym chciałby się zajmować gdyby nie to, co robi dzisiaj, bez zastanowienia odpowiedział, że zostałby kierowcą tira.

- To jest taki fajny zawód, że możesz jechać, możesz pomyśleć. To może dlatego, że jak ja jeżdżę na motocyklu to też wyłącza mi się głowa - tłumaczył.

W cyklu PO MĘSKU Daria Pacańska zapytała także, co go wzrusza.

- Ja wbrew pozorom jestem wrażliwy. W tym dużym ciele jest dusza motylka. Wzrusza mnie krzywda dzieci i taka krzywda ludzka, jak komuś dzieje się coś złego. To mnie rzeczywiście rozczula i jestem miękki - wyznał.

Krzysztof Miruć o popularności

Architekt wspomniał, że popularność to skutek uboczny tego, czym się zajmuje, ale mimo to nie czuje się częścią showbiznesu. Dzień, w którym pojawił się w telewizji pamięta do dzisiaj.

- Poszedłem do biura i dowiedziałem się, że dostałem program. Po wyjściu usiadłem na podłodze, kiedy już wszyscy sobie poszli, siedziałem na wykładzinie i pomyślałem, "to się nie dzieje, to jest niemożliwe" - wspominał Miruć.

Prowadzący opowiedział też kiedy poczuł, że jest popularny. Jak wspomina, nie od razu ludzie zaczęli rozpoznawać go na ulicy.

- Zaczynasz pracować w telewizji i myślisz, że po pierwszym odcinku wszyscy będą wiedzieli kim ty jesteś. To jest jakaś bzdura. Potem pracujesz i raptem ludzie zaczynają zwracać na ciebie uwagę na ulicy, patrzą. To idziesz i myśli, "rozporek się rozpiął czy ptaszek na mnie nasrał". Potem ludzie zaczynają mówić ci dzień dobry (...). I dopiero w którymś momencie, robiłem zakupy, jakieś jedzenie, butelka wina, stała mama z chłopcem przy kasie i słyszę: "mamo, mamo, ten pan jest z telewizji". Popatrzyłem na te produkty, które mam, na to dziecko, na tę matkę i myślę sobie, "kurde, jednak trzeba kupować już inne rzeczy" - opowiedział rozbawiony.

Krzysztof Miruć podkreśla, że kiedy widzowie proszą go o zdjęcie, nigdy nie odmawia. Fani też słowa uznania kierują poprzez media społecznościowe, są wśród nich także dość niestandardowe propozycje.

- Dostałem propozycję przez Internet żeby zostać ojcem. Ale też taka najsłodsza wiadomość, to napisała do mnie taka mała dziewczynka, chyba z 6 czy 8 lat. Napisała, "proszę pana, pan się tak podoba mojej mamie, czy mógłby pan zostać moim tatusiem". Rozczulające - wspominał.

Na najnowszy premierowy sezon programu "Weekendowa metamorfoza" z Krzysztofem Miruciem zapraszamy do HGTV już od soboty 25 czerwca o godz. 22:00.

Zobacz także:

podziel się:
Prowadzący:

Pozostałe wiadomości