Anna Mucha wspomina traumatyczną sytuację z dzieciństwa. "Niestosowna, niewłaściwa, trudna"

Anna Mucha
Anna Mucha
Źródło: MWMEDIA
Anna Mucha wróciła wspomnieniami do trudnego doświadczenia z dzieciństwa. Aktorka opowiedziała o sytuacji, która wydarzyła się, gdy miała zaledwie 11 lat. Co spotkało gwiazdę? Kto ją uratował?
Kluczowe fakty:
  • Anna Mucha opowiedziała o trudnym doświadczeniu z dzieciństwa.
  • Aktorka miała 11 lat, a mężczyzna 22 – interweniowała jej babcia.
  • W rozmowie z Kubą Wojewódzkim aktorka podkreśliła, że historia miała szczęśliwe zakończenie.

Anna Mucha szczerze o trudnym momencie w swoim życiu

Podczas rozmowy z Kubą Wojewódzkim i Piotrem Kędzierskim Anna Mucha zdobyła się na wyjątkowo osobiste wyznanie. Wspominając początki swojej kariery, poruszyła temat niestosownych zachowań, z jakimi spotykały się młode aktorki. Jak przyznała, sama doświadczała niekomfortowych sytuacji ze strony przełożonych, jednak prawdziwą próbą był moment z jej dzieciństwa.

- Był moment w moim życiu, który był trudnym momentem, ponieważ w proporcjach był niestosowny. Był moment, kiedy miałam 11 lat, on miał 22 i uważam, że to już jest grubo. (...) Pamiętasz film "Sami swoi"? Tam jest cudowna scena, jak ojciec wchodzi do pokoju, wyciąga drzwi i moja babcia to zrobiła. Weszła do pokoju, uznała, że sytuacja jest niestosowna, niewłaściwa, wyczuła – opowiadała gwiazda w podkaście.

Reakcja babci Anny Muchy uratowała sytuację

W dalszej części rozmowy aktorka przyznała, że to właśnie jej babcia wykazała się ogromną intuicją i odwagą. To ona zainterweniowała, kiedy wyczuła, że coś jest nie w porządku.

- Zaprzyjaźniał się... Teraz wchodzimy w absolutnie gruby temat, którego tutaj nie zgłębimy. Historia ma happy end, ponieważ moja babcia zachowała absolutną czujność. Natychmiast zadzwoniła do pracy do mojej mamy. Powiedziała, że moja mama ma się natychmiast zjawić w domu, bo ta sytuacja jest trudna – mówiła Anna Mucha.

Kiedy Kuba Wojewódzki zapytał, kim był mężczyzna, jego rozmówczyni zdecydowanie ucięła temat.

- Jezus Maria, nie pytajcie mnie o to! Nie interesuje mnie to. Miałam 11 lat, czułam, że coś jest nie tak. Umiałam też postawić granice, no bo jakieś granice wtedy postawiłam, natomiast pewnie gdybym jeszcze raz została, że tak powiem, "przyparta" - mówię w przenośni - jakby jeszcze bardziej ktoś próbował na mnie naciskać, to nie wiem, czy miałabym siłę, żeby się obronić. W tym momencie pojawiła się moja babcia – podsumowała.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości