Ze skutkami tragedii Tymek i jego rodzina mierzą się już 8 lat. Sąd zdecyduje o tym, czy wpływ na wypadek miała fabrycznie źle zabezpieczona butelka z niebezpieczną substancją. Problem w tym, że od dwóch lat nie ruszył nawet proces.
Przypominamy reportaż, w którym opowiedzieliśmy historię chłopca >>>> TYMEK POŁKNĄŁ GRANULKI DO UDRAŻNIANIA RUR. CHŁOPCU MOŻNA POMÓC
Uwaga! TVN
Uwaga! TVN. Historia Tymka
Tymek miał 13 miesięcy, gdy połknął granulki żrącej substancji, używanej do udrażniania rur.
- W tym roku mija osiem lat od wypadku. Są takie rzeczy, których z pamięci nie da się wymazać. Pamięta się wszystko. Jestem w stanie odtworzyć wszystko, minuta po minucie – wyznaje Robert Kasprzyk, tata Tymoteusza.
Jak wyglądał dzień, który na zawsze zmienił życie jego syna?
- Wróciłem z pracy, z samochodu wyciągnąłem karton z zakupami. Był tam między innymi ten nieszczęsny granulat. Rozpakowałem wszystko na niską ławę. Tymek miał 13 miesięcy, jak każde dziecko chodził, sięgnął rączką i to był ten moment – wspomina pan Robert. I dodaje: - Naszą uwagę zwrócił krzyk starszej córeczki, która głośno zawołała: "Czy Tymek może brać to do ust?! ''Syn zaczął od razu się krztusić, pojawiła się ślina zmieszana z krwią. Musiał strasznie cierpieć.
Od wypadku Tymek do oddychania potrzebuje rurki tracheotomijnej, odżywia się przez sondę prosto do żołądka i nie mówi. Stracił głos, zanim zaczął wypowiadać pierwsze słowa.
- Pomimo wszystkich przeszkód, staram się ani przez chwilę nie wątpić w to, że usłyszę w końcu jego głos, jego pytania i będę mógł rozmawiać z nim jak ojciec z synem. Przez te wszystkie lata, to słowo „tata” dało się odczuć w tak wielu gestach, ruchach, że nie muszę go słyszeć. Wiem, że kiedy syn się przytula, zbliża, to całym sobą mówi "tata" – uważa pan Robert.
Walka o życie i sprawność
Szansą na to, by Tymek mógł w przyszłości porozmawiać z rodzicami, był przeszczep zniszczonych narządów. Tak skomplikowaną operację w marcu 2019 roku, jako pierwszy na świecie, przeprowadził zespół profesora Adama Maciejewskiego z Centrum Onkologii w Gliwicach.
Tymkowi przywrócono anatomię dróg pokarmowo-oddechowych. Nadal jednak kluczowa, w przywracaniu sprawności jest ciągła i systematyczna rehabilitacja. Życie chłopca to czas dzielony pomiędzy dom, szpital i salę ćwiczeń.
- Na skutek poparzenia Tymek wciąż ma ogromną nadwrażliwość w jamie ustnej. To, co nam smakuje, jemu sprawia ogromny dyskomfort, a nawet ból. Dla niego zjedzenie miodu jest formą tortury, to tak intensywne doznanie, że aż bolesne – opowiada ojciec chłopca. I dodaje: - Największa sieć blizn jest wewnątrz jamy ustnej. W obrębie warg i na policzkach jest tego mnóstwo i one bardzo mocno ciągną.
Tymek wymaga wsparcia wielu specjalistów. Ćwiczy z neurologopedą i fizjoterapeutą. Niezbędne są także regularne kontrole u ortodonty i spotkania z psychologiem.
- Gdyby Tymek miał terapię kilka razy w ciągu tygodnia, byłoby super. Na razie jest to niemożliwe, głównie z powodów finansowych, ale także zdrowotnych. Tymek często wyjeżdża na konsultacje, badania, dużo choruje. Jeśli mamy rozpisaną terapię raz na dwa tygodnie to jest to niewiele – podkreśla Małgorzata Szarek-Ziobro, neurologopeda.
Winna wadliwa butelka
Kiedy stan zdrowia Tymka ustabilizował się, jego rodzice zaczęli dochodzić, w jaki sposób ich 13-miesięczny syn mógł samodzielnie otworzyć butelkę z teoretycznie bezpiecznym zamknięciem. Wiele wskazuje na to, że butelka z niebezpieczną substancją była fabrycznie źle zabezpieczona i dlatego doszło do wypadku.
Zobacz także:
- Justyna zmniejszyła piersi z rozmiaru M do C. "Chciałam, żeby w końcu zobaczono mnie"
- Hotel Paradise 5 tym razem w gorącej Panamie. Uczestników zaskoczą nowe elementy gry
- Organy jej syna uratowały życie sześciu osób. "Usłyszałam, że wyprodukowałam rencistów, na których musi pracować społeczeństwo"
Autor: Lidia Ostólska
Źródło: Uwaga! TVN
Źródło zdjęcia głównego: Uwaga!