Mieszkańcy jednej z kamienic w centrum Łodzi żyją na wielkim placu budowy. Od kilku lat trwa tam generalny remont, choć w zrujnowanym budynku wciąż mieszka kilkunastu lokatorów. Niebezpieczne dla nich jest każde wyjście z mieszkania.
Uwaga! TVN
Mieszkańcy jednej z kamienic przy ul. Kilińskiego bezpiecznie nie czują się nawet we własnych mieszkaniach. - Jak mąż idzie do pracy, to szczerze mówiąc, boję się, że zawali mi się sufit – mówi Mariola Szeligowska. Kobieta razem z mężem pokazała reporterowi pęknięcia na ścianach i ślady po zalaniu. - Łazienkę mamy zalewaną non-stop. A dzieje się to z powodu remontu, bo rury nie były zabezpieczone zimą – wskazuje Bogusław Szeligowski. - Mąż musi sypiać w specjalnej masce medycznej, bo inaczej, by się udusił. A moja choroba to POChP, czyli przewlekłe zapalenie płuc, a nie mogę okna otworzyć – mówi pani Mariola. Małżeństwo tłumaczy, że groźne dla nich jest zapylenie obecne podczas remontu kamienicy.
Uwaga! TVN. Mieszkańcy jednej z łódzkich kamienic mieszkają na placu budowy
Problemem, na który wskazują mieszkańcy jest też ogromne wychłodzenie budynku. - Teraz jak były mrozy, to całe schody mieliśmy pokryte lodem, wisiały nawet sople. Z półpiętra lała się woda i to wszystko leciało – opowiada Maria Wylężek.
Lokatorzy przed zimnem ratują się dogrzewając mieszkania grzejnikami elektrycznymi. - Jak jest mróz to siedzę w jednym pokoju. Drugiego pokoju i kuchni nie ogrzeję już piecykiem elektrycznym – mówi pani Maria. I dodaje: - Jak mam niezamknięte drzwi i wychodzę do pokoju, gdzie jest 9, czy 10 stopni, to wieczorem mam temperaturę i chore oskrzela.
Inny z mieszkańców - Jan Jonczyk po domu chodzi w czapce. - Jest zimno. Teraz w kuchni jest 7 stopni – mówi mężczyzna pokazując termometr. Czy mieszkańcy wiedzą, kiedy remont kamienicy może się skończyć? - Powiedziano mi, że będzie jeszcze trwał około 3 lata – wskazuje jedna z lokatorek.
Łódź. Mieszkańcy kamienicy na Kilińskiego żyją na placu budowy
Kamienica popadała w ruinę od wielu lat, ale wielki remont zaczął się, gdy ponad cztery lata temu budynek trafił w ręce prywatnych właścicieli. - To była współwłasność miasta, mieszkam w niej 74 lata – mówi pani Maria. - Problem pojawił się wtedy, kiedy zostaliśmy sprzedani przez miasto. Miasto sprzedało kamienicę razem z ludźmi – mówi Artur Pindral.
Władze Łodzi precyzują jednak, że miasto było jedynie administratorem i współwłaścicielem kamienicy razem ze spadkobiercami dawnych właścicieli. Taka sytuacja powodowała, że sprzedaż udziałów na rzecz nowego, prywatnego inwestora była jedynym sposobem na uratowanie budynku.
- Jeśli mamy do czynienia z nieruchomością, w której mamy kilku właścicieli to miasto nie może wyłożyć pieniędzy miejskich - budżetowych na remont takiej nieruchomości. Może jedynie korzystać z tego, co wniosą lokatorzy w czynszu. To była sytuacja patowa – podkreśla Jolanta Baranowska z Urzędu Miasta Łodzi. I dodaje: - W momencie, kiedy miasto zbywało swój udział, zostało około 15 zajętych mieszkań.
Mieszkańcy, z którymi rozmawialiśmy, uważają, że właściciel poprzez remont chciał się ich pozbyć. - To jest celowe, dlatego usunięte zostały okna w pustostanach. Były usuwane bardzo szybko i tak je zostawiono na zimę – mówi pan Artur. - Jak przyszli robotnicy właściciela, to powiedzieli nam wprost: "Remont będzie bardzo długi i uciążliwy". I zaczęli się śmiać – mówi Izabela Butkiewicz.
Cały materiał na stronie programu Uwaga! TVN.
Zobacz także:
- Praca, emerytura lub renta za granicą? W 2022 r. wielu Polaków musi zapłacić podatek od tych dochodów
- Kinga Zawodnik cierpi na insulinooporność. "To dla mnie trudny temat, ale się go nie wstydzę"
- Sołtysikowie nie poddają się w walce o drugie dziecko. Czy rozważali adopcję?
Autor: Lidia Ostólska
Źródło: Uwaga! TVN
Źródło zdjęcia głównego: Uwaga! TVN