Zniszczenia po powodzi w Lądku-Zdroju są ogromne, ciężko na razie oszacować jakiekolwiek straty. Mieszkańcy, z którymi rozmawialiśmy są wycieńczeni po tym, co działo się w ostatnich kilkudziesięciu godzinach. Wielu straciło dorobek życia i dach nad głową, bo woda wdzierała się do niżej położonych kondygnacji, niszcząc wszystko.
- Nie ma światła, gazu, wody – mówi pani Barbara.
- Wszędzie takie zniszczenia, że coś okropnego – dodaje pan Władysław i choć przeżył już powódź w 1997 roku, to zaczyna płakać.
Sprzątanie po powodzi w Lądku-Zdroju
Część osób już sprząta po wielkiej wodzie. W centrum miasteczka spotkaliśmy dwie kobiety wynoszące mokre przedmioty w sklepie z drobnym AGD.
- Jest po prostu tragedia – ocenia jedna z nich.
- Woda w środku była do metra – dodaje druga.
Choć sklep jest zamknięty, podczas naszej obecności na miejscu pojawił się jeden z mieszkańców.
- Grażynka nie masz może gazu w spreju? Sprzedałabyś mi? Jesteś moją ostatnią deską ratunku, bo mam chorą matkę i bym zrobił jej coś ciepłego, a nie mam ani gazu, ani prądu. Całą linię nam zerwało – zaczął opowiadać. Po chwili mężczyzna dostał trzy butelki gazu.
- Tak sobie ludzie pomagają, bez pieniędzy kobieta dała mi gaz – mówi pan Paweł. I zaznacza: - Czekamy na pomoc, bo nie mamy od nikogo pomocy. Nie ma nawet policji. Jeden z policjantów powiedział, że jest pięciu funkcjonariuszy na cały Lądek. Sklepy rabują, mieszkania rabują, bo nie ma komu tego pilnować.
Sytuacja w mieście jest bardzo trudna. Brakuje wszystkiego.
- Rano byliśmy pod strażą, ale co, dostaliśmy tylko dwie butelki wody i na tym się skończyło. A staliśmy trzy godziny, żeby to dostać – mówi pan Władysław.
- Najgorsze, że nie ma, jak czegoś zagotować, nie ma gazu i siedzimy z wodą mineralną – dodaje pani Barbara.
- Czegoś takiego nie było. Owszem, w 1997 roku była duża woda, ale nie taka – ocenia pan Dariusz.
Ewakuacja w Nysie
Wczoraj miejscem, które stanęło przed groźbą powtórnego zalania, była Nysa. Kiedy nad i tak ciężko doświadczonym już miastem pojawiło się widmo nadejścia kolejnej fali powodziowej na miejscu była nasza reporterka Agnieszka Madejska.
Mimo wysokiej wody, nie wszyscy mieszkańcy godzili się jednak na ewakuacje. Tym, którzy pozostawali w domach ratownicy przekazywali wodę.
- Jestem zmuszony ogłosić ewakuację. Sytuacja jest bardzo groźna. Powodem ogłoszenia ewakuacji jest rosnące ryzyko przerwania wału przy ulicy Wyspiańskiego – tłumaczył Kordian Kolbiarz, burmistrz Nysy.
Reportaże "Uwagi!" można oglądać na player.pl
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Wrocław z niepokojem przygotowuje się na wielką falę. "Doszło do nieprognozowanego zrzutu wody"
- Boją się tego, co zobaczą w zalanych domach. "W ciągu 2 dni straciliśmy dorobek całego życia"
- Oszuści podszywają się pod alerty RCB. Jak nie dać się oszukać? "Zachowaj ostrożność!"
Autor: wg/ID
Reporter: Anna Mierzejewska, Agnieszka Madejska, Ryszard Cebula
Źródło: Uwaga! TVN
Źródło zdjęcia głównego: Uwaga TVN